Przepraszam
Porwałam w szale kartek
miliony, bo na nich poezja
miłość wsadziła do bajek.Racjonalnie niszczyłam
irracjonalne brednie,
bo tyś mi je pisał.Zrozpaczone me serce
pragnęło tylko jednego,
te steki rymów zapomnieć.Ekskluzywna usługa dystansu
nie była tego dnia dla mnie,
zamknęła swoją działalnośćPamiętam, jak za naiwności
wierzyłam w twoje słowa,
puste wyznania papierowej miłości.Rozkochał mnie tylko papier
i ręka po nim sunąca,
a nie autor ze swoim smakiem.A teraz mogę patrzeć,
jak ogień niebiański pochłania
te kłamstwa w starym zeszycie.Szalenie mogę się w końcu
cieszyć tym szczęściem
uwolnionego z klatki gniewuZgnieść, rozedrzeć, spalić,
zniszczyć, splunąć, zmiażdżyć
i śmiać się, ile sił.Absurdalnym wydają się te
uczucia, gdy się niszczy
ostatnie dowody na ich istnienie.Może inaczej by się to
potoczyło, inaczej bym reagowała,
gdybym usłyszała to jedno słowo._______
Hejka!
To się chyba nawet nazywa fachowo akrostych. Chyba, nie wiem. Metathrone podobne miał. Niech ciekawi sprawdzą co to znaczy, a leniwi zadowolą się moimi słowami.
Trzymajcie się Robaczki!
CZYTASZ
Przysypane pierwszym śniegiem
PoetryKolejne wyzwanie! Tym razem zimowo, śnieżnie i... surrealistycznie. Oczywiście w miarę możliwości.