~3~

173 9 0
                                    

Zaraz potem Czarny Pan, będący widocznie usatysfakcjonowany moimi słowami, zalecił Avery'emu zapoznanie mnie z zasadami, jednocześnie oprowadzając mnie po rezydencji. Z powodu adrenaliny, trudno mi było wyłapywać wszystkie słowa, ogarnąć wszytsko co się wokół mnie działo. Działałam jakby pod wpływem emocji, spowodowanych czymś zupełnie nowym i interesującym. Zdołałam również wychwycić to, że w czasie mojej przechadzki, Voldemort miał przygotować specjalne zadanie, które miało sprawdzić moje możliwości i czy faktycznie się nadawałam. Zapewne to to tak bardzo mnie ciekawiło i powodowało ogromny stres.

Choć Malfoy Manor już od zewnątrz wyglądał na dosyć duży, to w środku zdał mi się jeszcze większy. Było tu wiele podziemnych zejść, ale też dużo pięter, a co za tym idzie, pokoi i korytarzy. Oczywiście Avery nie wszytsko mi pokazał, lecz i tak widziałam dużo.

- Czarny Pan, zapewne by się z tobą w każdej chwili skontaktować, będzie używał Mrocznego Znaku. Otrzymasz go pewnie po tym całym zadaniu. Jeśli poczujesz pieczenie na przedramieniu, to nie ważne co robisz oraz gdzie jesteś, masz się tu zjawić i to najlepiej w przeciągu kilku minut. On nie lubi spóźnialstwa. - Wychodziliśmy właśnie z siłowni, znajdującej się na pierwszym piętrze. Avery już parę minut prowadził swoją wypowiedź o zasadach. Słuchałam go jedynie w połowie, bo myślami byłam gdzie indziej. Strasznie zastanawiało mnie co miał zamiar przygotować dla mnie Voldemort. Co jeśli nie dam rady?

- Yhym - mruknęłam w odpowiedzi, przypominając sobie, że muszę chociaż udawać, że słucham.

Avery kontynuował. Nie byłam pewna czy mam być na niego zła, czy nie. Choć zdawał się dla mnie dosyć miły, to ja jakoś nie potrafiłam taka wobec niego być. Po prostu. Porwał mnie. I choć do tej pory wszytsko szło pomyślnie, to wciąż nie wiedziałam co mnie czeka. Obawiałam się nawet, że tak naprawdę nie zdaję sobie sprawy, że gdy zostanę już śmierciożercą (w co wciąż ciężko mi było uwierzyć) zostanę oblężona dodatkowymi obowiązkami. Będę musiała zrobić wszystko na jego rozkaz. A jeśli się sprzeciwię, to mogę ponieść konsekwencje, którą może być nawet śmierć..

To właśnie wywnioskowałam z końcowej przemowy Avery'ego, kiedy wreszcie stwierdziłam, że zacznę go słuchać.

- Tak naprawdę to dobrze by jeszcze było, gdybyś się przebrała - powiedział, a ja dopiero wtedy przypomniałam sobie, że wciąż mam na sobie czarny dres. - Przynajmniej w coś mniej mugolskiego. - Zastanowił się przez chwilę. Może zaprowadzę cię do garderoby. Wiele ich tu jest.

- Nie ma potrzeby. Sama to załatwię.

Przymknęłam oczy i skupiłam się mocno. Pomyślałam o czymś zwykłym, podobnym do tego co nosili tu wszyscy zwolnennicy Czarnego Pana. Nie minęło kilka sekund, gdy moje ubranie zmieniło się w typową czarną szatę śmierciożercy. Obejrzałam swój strój i zerknęłam na Avery'ego, zupełnie zapominając, że on wciąż stał obok. Był zdumiony. Wyraźnie zdumiony. O moich zdolnościach widziały jedynie najbliższe mi osoby. Nie bardzo chciałam to rozpowiadać, uznając, że przecież w każdej chwili mogę to odpowiednio wykorzystać. Tak samo było w tym przypadku.

- Jak? - wydusił z siebie tylko.

- Taka sztuczka. Dość łatwa do nauczenia - skłamałam, z obojętnym tonem i twarzą. Następnie widząc, że Avery będzie domagałam się wyjaśnień, chrząknełam i zapytałam - Czy ten kwadrans już czasem nie minął?

Avery patrzył jeszcze przez chwilę na mnie ze zdziwieniem, ale zaraz potem przeczesał ręką swoje blond włosy i odpowiedział krótko:

- Tak, faktycznie.

Po paru chwilach już zaczęłam żałować, że mu o tym przypomniałam, ponieważ znów ciężko było mi powstrzymać starch i inne czynniki przez niego wywołane. Był to jednak najlepszy sposób do zmienienia tematu, który całe szczęście zadziałał, gdyż Avery już więcej do niego nie wrócił.

Prawa ręka Czarnego Pana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz