~14~

42 4 0
                                    

Odwróciłam się napięcie, starając się ukryć szyderczy uśmieszek satysfakcji, który wkradał się na moją twarz. Już bardzo dobrze wiedziałam o czym to chcą ze mną porozmawiać, co tym bardziej uzasadniał fakt, że zebrało się tu większość członków Zakonu Feniksa.

- O czym? - udałam niezwykłe zdziwienie i zaciekawienie.

- Może lepiej usiądź Rose.

Zrobiłam to co nakazała mi Tonks, zajmując miejsce przy stole. Spojrzałam na nich pytającym spojrzeniem, na co Moody wziął głęboki oddech i przemówił:

- Naradziliśmy się wszyscy - zaczął, lustrując mnie swoim magicznym okiem - i doszliśmy do wniosku, że jesteś już na tyle dojrzała i godna naszego zaufania, że mogłabyś dołączyć do Zakonu Feniksa.

,,W końcu!" - pomyślałam śmiejąc się w myślach, jednak w rzeczywistości nadal trzymałam poważny i nic nie świadczący wyraz twarzy.

- Mam nadzieję, że ktoś ci już powiedział czym jest te stowarzyszenie - rzekła Tonks.

- Owszem.

- Tak więc co o tym sądzisz? - zapytał Moody.

- Z chęcią dołączę - powiedziałam pozwalając sobie na uśmiech, który cały czas w sobie kryłam. Byłam w tamtym momencie szczęśliwa, oczywiście nie z powodu, iż jestem w Zakonie, tylko, że mogłam od razu zapomnieć o słowach, które miałam przygotowane dla Voldemorta.

- To świetnie - rzekła Tonks, uśmiechając się promiennie.

- Istotnie - uśmiechnął się Kingsley. - Tak, więc skoro jesteś już w Zakonie, powinnaś o paru rzeczach wiedzieć.

- Owszem - ciągnął Moody, z poważna miną. - Jak zapewne dobrze wiesz, Potter już od jakiegoś czasu miewa wizje. Między nim, a Voldemortem zaistniała więź. Może, więc widzieć rzeczy, których nie powinien widzieć. Aczkolwiek jego wizje, są na naszą korzyść. Może ci to mówił lub nie, ale wizje Pottera przedstawiają Departament Tajemnic, a oznacza to, że Voldemort próbuje zdobyć coś właśnie z Departamentu Tajemnic. Niestety jednak, jeszcze nie wiemy co.

Zakodowałam sobie wszystko w głowie, z zamiarem przekazania Voldemortowi, iż Zakon nie wie jeszcze, że rzecz, którą Czarny Pan próbuje zdobyć to przepowiednia.

- Nie wiemy dlaczego ta rzecz jest tak bardzo istotna dla niego. Wiemy tylko, że na pewno dołoży wszelkich starań by ją zdobyć - rzekł Kingslay.

- Miejmy, więc nadzieję, że Harry zobaczy w swojej wizji to coś - westchnęłam.

- Racja - odparł Moody. - Ale to jeszcze nie koniec propozycji. W związku z tym, że jesteś już w Zakonie oraz, że jesteś metamorfomagiem, mogłabyś z łatwością zdawać się na szpiega.

,,Prawie to samo powiedział Czarny Pan, kilka miesięcy temu" - zaśmiałam się w myślach.

- W jakim sensie szpiega? - zapytałam, choć w sumie się już domyśliłam.

- Mam dla ciebie misję - kontynuował Moody, ignorując moje pytanie. - Jest to trudna misja i to ty musisz wyrazić zgodę, na jej wykonanie. Wszystko polega na dołączeniu do zwolenników Sama-Wiesz-Kogo. Miałabyś zostać śmierciożercą.

Po wypowiedzeniu tych słów przez Moody'ego, w pomieszczeniu zapadła cisza. Wszyscy stali się nagle strasznie poważni. Ja natomiast próbowałam powstrzymać rękę przed plasnięciem się w czoło. Z mojej perspektywy misja wydawała się całkiem prosta oraz zabawna, lecz gdy się zastanowiłam to doszłam do wniosku, gdyż ów misja, nawet dla mnie może nie być aż taka łatwa. Niby jak będąc po stronie Czarnego Pana i to właśnie z jego nakazu dołączając do Zakonu Feniksa, mam teraz nagle z nakazu Zakonu Feniksa dołączyć do Voldemorta. Wydaje się to śmieszne, ale również niesłychanie skomplikowane.

Jednakże patrząc ze strony Zakonu Feniksa, którzy nie wiedzieli zupełnie o niczym, misja ta jest w sumie idealnie przeznaczona dla mnie. Gdyby wysłali kogoś innego z Zakonu, dla Voldemorta mogło to wydawać się podejrzane, ponieważ przypuszczam, że Czarny Pan zna z wyglądu większość aurorów.

Popatrzyłam na Moody'ego pytającym wzrokiem, by ten ciągnął dalej.

- Czarny Pan musi ci zaufać. Wtedy wszystkie informacje, o których się dowiesz będziesz przekazywać nam.

,,Przecież moim celem jest przekazywanie informacji, których dowiem się tutaj Czarnemi Panu, a nie odwrotnie" - zaśmiałam się w myślach.

- A niby jak mam do niego dołączyć? - zapytałam po chwili.

- Najprościej byłoby po prostu się do niego udać i rzec, że jesteś po jego stronie i chcesz mu służyć. Aczkolwiek problem w tym, że aktualnie nie wiemy gdzie go szukać.

W pomieszczeniu ponownie zapadła cisza, która najprawdopodobniej świadczyła o tym, że Zakon oczekuje ode mnie wszelkiej propozycji. Tak, więc widząc, że wszyscy zwrócili głowy w moją stronę  zaczęłam myśleć, próbując znaleźć jakąś odpowiednią propozycję, która nie zdradziłaby prawdziwej siedziby Czarnego Pana i jednocześnie byłaby na tyle dobra, że Zakon wyraziłby na nią zgodę.

- A Wrzeszcząca Chata? - zapytałam po chwili zastanowienia. - Moim zdaniem jest to znakomita siedziba jaką mógłby wykorzystać Voldemort. Nie jestem na sto procent pewna, czy mogłabym go tam spotkać, lecz może ujrzałabym jakiegoś śmierciożerce do którego bym się zwróciła. A spróbować nie zaszkodzi.

- To wspaniały pomysł! - uradowała się Tonks.

- Racja - oznajmił Moody, kiwając głową, jednak po chwili zmarszczył brwi, co świadczyło, że nie wszystko już zostało rozwiązane.

- Jest jeszcze ostatnia rzecz. Twój pomysł jest całkiem niezły, choć nie wydaje mi się, by Voldemort wybrał, aż tak popularne miejsce na swoją siedzibę. Aczkolwiek nie mamy lepszego pomysłu, a jak mówiłaś spróbować nie zaszkodzi - powiedział, pochylając się do przodu. - Problem jednak tkwi w tym, iż jutro wyjeżdżasz do Hogwartu. Toteż kiedy masz zamiar to zrobić?

- A czemu nie mogłabym zrobić tego teraz? - zapytałam. - Przecież lepsza okazja się nie nadarzy.

- Masz rację, Rose. Z Howartu nie będziesz mogła się teleportować, a jak dobrze powiedziałaś lepsza okazja się nie nadarzy - zamyśliła się Tonks. - Ale czy jesteś pewna?

- Nie mam wyboru.

Prawa ręka Czarnego Pana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz