~13~

52 4 0
                                    

Wróciwszy na Grimmauld Place, po cichu, na palcach, spróbowaliśmy bezdźwięcznie wemknąć na górę do swoich pokoi. Mieliśmy nadzieję, że wszyscy już śpią, jednak światełko w kuchni obok której przechodziliśmy uświadomiło nam, że tak nie jest. W pomieszczeniu, ze skrzyżowanymi rękami i niezadowoloną miną stała zniecierpliwiona pani Weaslay. Mówiła, że się o nas niezmiernie martwiła, lecz George przypomniał swojej mamie, że mamy po siedemnaście lat i jesteśmy już pełnoletni. Pani Weaslay rozumiejąc George'a, nie robiła większej afery tylko, dosłownie jakbyśmy byli małymi dziećmi, kazała nam iść spać.

Obudziłam się w zimowy, słoneczny, lecz pełen śniegu poranek, dwudziestego piątego grudnia w Boże Narodzenie. Wówczas od zajścia w Hyde Park minęły trzy dni. Przekręciłam się na drugi bok, z chęcią pospania jeszcze trochę, jednak coś nie pozwoliło mi spać dalej, powodując cichy ale słyszalny hałas. Podniosłam się i stwierdziłam, że wstałam pierwsza. Ginny i Hermiona nadal spały. Spojrzałam na źródło wydobywanego dźwięku, a moim oczom ukazała się Afra. Moja czarna sowa o złocistych oczach, którą dostałam na urodziny. Pukała w małe okienko od drugiej strony, trzymając w dziobie dwa listy wraz z małymi pudełkami, a ja już domyśliłam się od kogo mogą one być, gdyż poprzedniego dnia również wysłałam tym dwóm osobom prezenty z życzeniami przez tą samą sowę, tak by mogły zostać dostarczone dziś rano.

Podeszłam do okna i otworzyłam je bezgłośnie. Sowa wleciała do pokoju, a następnie usiadła na szafce nocnej. Odwięłam listy oraz pakunki, od nóżki sowy i tak jak przypuszczałam były od Oliviera i taty. W liście od taty znalazłam oczywiście życzenia świąteczne. List od Oliviera miał jednak trochę inną zawartość, niż świąteczne życzenia od mojego taty.
Wyglądał on tak:

   Kochana Rose!

    Jak tam u ciebie? Dajesz tam radę? Żyjesz jeszcze? Liczę, że tak, a tak naprawdę to ja nie daje rady, bo strasznie mi Cię brak.
   Ale no: Wesołych świąt! Mam nadzieję, że możesz chociaż wyjść na dwór, bo jest naprawdę ładna pogoda. Szkoda, że nie możemy się jakoś spotkać. No wiesz, ty masz chociaż jakieś towarzystwo, na pewno lepsze od mojego brata.
   Napisz mi szybko jak tam z twoją cudowną misją. Udało Ci się, czy rodzice rudych jeszcze nie do końca Ci zaufali?
   Czekam na Twoją odpowiedź.
   Twój wspaniały chłopak,
    Olivier.

Mówiąc sobie w myślach, że zaraz prześlę mu odpowiedź, otworzyłam pakunek od Olivera i ujrzałam piękny, naszyjnik ze srebrnym wężem o zielonych oczach. Były tam jeszcze perfumy, złota bransoletka i oczywiście słodycze. Musiałam przyznać, że w tym roku się postarał.

W prezencie od taty dostałam natomiast srebrne, kryształowe kolczyki i kosmetyki.

Zaczęłam przymierzać nową biżuterię, kiedy kątem oka zauważyłam jak Ginny przekręciła się na drugi bok, a po chwili otworzyła lekko oczy wpatrując się nieprzytomnie w sufit.

- Dzień dobry! - rzekłam pogodnie w jej stronę. - I wesołych świąt!

- Wzajemnie! - uśmiechnęła się już nieco bardziej rozbudzona Weaslay.

Wzięłam jakiś pierwszy lepszy pergamin, a następnie biorąc do ręki pióro napisałam:

      Drogi Olivierze

   Tak się składa, że żyje. Nie no ale tak na serio daję radę i nie jest, aż tak źle, ale wierz mi też dużo bym dała by Cię teraz zobaczyć. Nie mniej jednak, nie narzekaj na brata, bo jest na pewno o wiele lepszym towarzystwem od Weaslay'ów.
   Zapytałeś o misję... Tak, więc, nie mam pojęcia jak to zrobić. Codziennie biję się z myślami, raz myśląc, że wystarczy zagadać do państwa Weaslay'ów i zacząć ten walony temat Zakonu Feniksa, a raz, że to wszystko nie miałoby sensu, a lepiej nie wzbudzać podejrzeń. Teraz jak o tym myślę, to zaczynam mieć dosłownie wywalone. Naprawdę zaczyna mi być obojętnie jak zareaguje Czarny Pan jak się dowie, że mi się nie udało. Trudno niech robi ze mną co chce. Jedyne co mi pozostało to czekanie, aż oni zaczną ten temat, co jest moim zdaniem mało prawdopodobne.
   Weź mi doradź, czy coś. Naprawdę nie wiem co robić.. Bym zapomniała: Wesołych świąt! Choć w tym domu wszędzie porozwieszane są najróżniejsze ozdoby, które mają na celu przynosić właśnie tą atmosferę świąteczną, ja jakoś tych świąt nie czuję. Może dlatego, że muszę myśleć o czymś innym.
   Widzimy się wkrótce.
    Kocham Cię,
    Rose.

Prawa ręka Czarnego Pana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz