19. Ten Jeden Z Tajemnicami

73 51 18
                                    

Dzień 6
Simon

Okej, powiem wam, jak było.

Postanowiliśmy pojechać na wakacje - ja, Liam, Cole, Denise, Margo i Shawn, oraz, jak się potem okazało, Jack Fleans. Chcieliśmy się wyszaleć. Zabawić się. Odpocząć.

Czy nam się udało?

Kurwa, absolutnie nie. W życiu nie byłem tak zestresowany jak przez ostatnie sześć dni.

Zacznijmy od tego, że te wakacje od samego początku różniły się od innych. To nie była przerwa od codzienności — to był koniec pewnej epoki. Nie myślałem o tym zbyt wiele przez ostatni rok, ale teraz nie mogłem dłużej przed sobą ukrywać, że skończyliśmy szkołę. I chociaż nie mogłem się już doczekać zajęć na uniwersytecie artystycznym... całe reszta absolutnie mnie przerażała.

Cole często wytykał Liamowi to, że nie wiedział, co go czeka. Veronica zresztą też, na co często narzekał. Pewnie oboje nie potrafili sobie wyobrazić, że ktoś naprawdę mógł z taką lekkością podchodzić do spraw życia i śmierci. Że ktoś może nie mieć plany.

Ale ja też go nie miałem. Po prostu umiejętniej to ukrywałem.

Po wakacjach zamierzałem wyjechać do Buckinghamshire studiować rysunek, co brzmiało sensownie. Może nawet ambitnie. I rzeczywiście tego chciałem. Ale równocześnie nie wiedziałem, gdzie będę mieszkać, ani pracować, ani co zrobię, kiedy już opuszczę mury uczelni. Może było za wcześnie, żeby o tym myśleć. A może było już za późno.

Wydawało mi się, że kiedy opuścimy Doncaster, przestanę się tym zadręczać, chociażby na kilka tygodni i po części miałem rację, choć mojej uwagi nie odwracały wycieczki na plażę, imprezy i godziny spędzony przy perkusji. Zamiast o własnych problemach, rozmyślałem o cudzych.

— Dobra, stary, słuchaj. Jest sprawa — oznajmił Liam przyciszonym głosem, zaraz po tym, jak mało subtelnie wyprowadził mnie z kuchni. Wyglądał przy tym, jakby zamierzał mnie poinformować, że w końcu dopracował nasz plan przejęcia władzy nad światem.

— Wydawało mi się, że nie masz czasu na "sprawy" — zauważyłem, wymownie wskazując na jego walizkę, do której pospiesznie wrzucał wszystkie napotkane rzeczy, w tym również koszulkę Cole'a i ładowarkę do telefonu Denise. Całkowicie rozumiałem, że spieszyło mu się do Veroniki; nie rozumiałem za to, dlaczego zwyczajnie nie mógł się spakować wczoraj. Pewnie miało to jakiś związek z tym, że był zajęty dostawaniem wpierdolu od tamtego gościa w knajpie.

Spojrzał na mnie krzywo.

— Na tą mam — stwierdził. — Ale musisz mi obiecać, że nikomu o tym nie powiesz.

Jasne. Nie ma problemu. Dlaczego dotrzymanie tajemnicy tego kalibry miałoby być problemem?

Ale oczywiście już obiecałem Liamowi, że sprawa zostanie między nami, więc teraz musiałem dotrzymać słowa, niezależnie od wszystkiego. Nawet jeśli stawką było dobro moim przyjaciół, w tym samego Liama...

— Dobra. Słuchajcie uważnie, bo mamy mało czasu — zacząłem przyciszonym głosem, wyglądając przez okno przed dom. Ipkiss dotarł już do linii drzew, która oddzielała polanę od ścieżki prowadzącej nad jezioro. Ile mogło mu zająć znalezienie Denise i droga powrotna?

— Co znowu zepsułeś? — zapytała Margo, całkowicie ignorując Cole'a, który nawet na moment nie odrywał pełnego dezaprobaty wzroku od niej, Jacka i Shawna, którzy rozsiedli się wygodnie na łóżku jego rodziców. Oczywiście protestował, kiedy skrzyknąłem wszystkich i obrałem sypialnię państwa Richards na miejsce zbiórki, ale standardowo nikt go nie posłuchał. To był jedyny pokój z oknem wychodzącym przed dom — oczywiście jeśli nie liczyć salonu i balkonu, ale baza na piętrze brzmiała bardziej... konspiracyjnie.

How Did We End Up Here? ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz