TW: zaburzenia odżywiania
Dzień 8
DeniseByło mi zimno. I to było dziwne. Nie wiedziałam czemu, ale miałam wrażenie, że nigdy wcześniej w całym moim życiu nie było mi zimno. Równocześnie byłam świadoma, że to nieprawda, ale w środku lata chłód wydawał się czymś nienaturalnym, nawet w Anglii. To nie był rwący, letni wiatr, ani ulewny, letni deszcz. To było przejmujące zimno, przenikające całe ciało, od skóry przez mięśnie aż do kości. Zdawało się nienaturalne.
Otworzyłam oczy, wyrywając się ze snu o zimnie. Okazało się jednak, że na jawie jest niewiele cieplej, chociaż leżałam pod kołdrą.
— Denise.
Ktoś złapał mnie za rękę. Półprzytomnym wzrokiem spojrzałam na Margo. Siedziała na plecionym krześle obok mojego łóżka. W jednej ręce trzymała kubek. Kiedy przysunęła się bliżej, z jej ramion zsunął się różowy koc. Drugie krzesło, którego podobnie jak pierwszego nie było tu jeszcze dzisiaj rano, było puste.
— Co? — rzuciłam bez zastanowienia.
— Jak się czujesz? — Wzruszyłam ramionami. — Pamiętasz, co się stało?
Musiałam się zastanowić. Szukaliśmy koszulek Liama i wszyscy oszukiwali. Margo i Jack się pokłócili. Margo uciekła i poszłam jej szukać. A później... Zemdlałam? Pamiętałam, że byłyśmy w domku na drzewie. A potem ktoś mnie niósł... chyba...
Kichnęłam.
— Masz. Napij się. — Margo odstawiła swój kubek na szafkę nocną i podała mi drugi. Zajrzałam do środka.
— Herbata?
— Nie, cyjanek. Pij, bo wystygnie.
Uśmiechnęłam się lekko i upiłam mały łyk. Herbata nie była gorąca, ktoś musiał ją dla mnie zrobić już jakiś czas temu. Ale wciąż była ciepła i cudowna, cytrynowa i... słodka.
— Z cukrem? — zapytałam.
Przez twarz Margo przemknął jakiś cień.
— Przecież słodzisz.
— Słodziłam. — Z wahaniem odsunęłam kubek od ust.
— Wiedziałam! — powiedziała. W jej głosie usłyszałam dziwną pewność z rodzaju tych, kiedy mówiący wolałby się mylić.
— Co?
— Kiedy ostatnio jadłaś?
Zmarszczyłam brwi. Za oknem było już ciemno, musiał być późny wieczór, może nawet noc.
— Jadłam śniadanie — odparłam.
— A co jadłaś na śniadanie?
— A jakie to ma znaczenie? — burknęłam. Zaskoczyła mnie własna złość, ale nie podobały mi się jej pytania.
Ale co ja właściwie jadłam?
Margo nie zdążyła odpowiedzieć, zresztą wcale nie musiała. Uprzedzała mnie, żebym uważała, a ja jej nie posłuchałam. Chciałam — musiałam — schudnąć i to natychmiast. Nawet teraz, ściskając w drżących rękach kubek ciepławej herbaty, wciśnięta przez przyjaciółkę w workowatą koszulkę, pod którą ostała się wilgotna bielizna, nie czułam się dostatecznie żałośnie, by w pełni tego żałować. Jeśli już, było mi głupio, bo wciąż nie schudłam, a nie dlatego, że nie byłam w stanie sama wrócić do domu.
Podniosłam wzrok, kiedy ktoś wszedł do pokoju, ale Margo dalej wpatrywała się we mnie.
— Denise! — Liam uśmiechnął się szeroko i zrobił krok w naszą stronę. Teraz, kiedy w pokoju oprócz łóżek stały nasze torby i dwa krzesła, to było właściwie wszystko, co mógł zrobić. — Przeszkadzam wam? — zapytał, wodząc niepewnym wzrokiem ode mnie do blondynki i znowu do mnie.
![](https://img.wattpad.com/cover/190213483-288-k255637.jpg)
CZYTASZ
How Did We End Up Here? ✔
Teen Fiction"Ludzie mówią, że przyjaciele nie niszczą się nawzajem. Cóż oni wiedzą o przyjaciołach?" ~ Game Shows Touch Our Lives/ The Mountain Goats *** Co mogę powiedzieć o liceum? Sam nie wiem, sporo się działo. Spędziliśmy tu tyle czasu, że to miejsce chyb...