38. Ten Jeden Ze Spokojem

120 46 34
                                    

Denise

Leżałam na kocu i wpatrywałam się w niebo. Otaczała mnie cisza ogrodu babci Christiny, mącona jedynie przez Zayna i Baby Yodę, którzy od czasu do czasu przeskakiwali nad moimi nogami. Wodziłam palcami po trawie i rozkoszowałam się ostatnimi chwilami tego błogiego stanu. Czułam się tak, jakby pierwszy raz w życiu pozwolono mi odpocząć; jakbym nigdy wcześniej nie zaznała spokoju.

Od naszego powrotu minęło kilka dni. Powoli przyzwyczajałam się do mojego nowego życia. Wstawałam wtedy, kiedy sama się na to zdecydowałam i jadłam śniadanie z babcią Christiną — albo przynajmniej piłam herbatę w jej towarzystwie. Pracowałam z przyjaciółmi w Gremium, a wolne chwile spędzałam w swoim powoli udoskonalanym według mojego gustu pokoju na poddaszu, ogrodzie lub w towarzystwie Liama, gdzie tylko sobie zażyczyliśmy.

Nie lubiłam się okłamywać. Nie lubiłam udawać, że świat wokół mnie był lepszy niż w rzeczywistości. Później jeszcze trudniej byłoby pogodzić się z prawdą. Ale tamtego dnia czułam, że mam wszystko.

— No cześć!

Usiadłam gwałtownie, przyciskając dłoń do klatki piersiowej. Chłopak opadł na koc tuż obok, a ja spojrzałam na niego z wyrzutem.

— Liam! Upadłeś na łeb?! — zawołałam, usiłując się uspokoić. — Przestraszyłeś mnie!

— Przepraszam. Nie wiedziałem, że wyglądam aż tak koszmarnie. — Podniósł się i pocałował mnie krótko. To była kolejna zmiana w moim życiu, która sprawiała, że budziłam się z uśmiechem na ustach, gotowa zmierzyć się z kolejnym dniem.

— Czasem cię nienawidzę — mruknęłam, przesuwając wzrokiem po jego roześmianej twarzy. Mimo wszystko zdążył się opalić podczas naszych wakacji, a słońce jeszcze bardziej rozjaśniło mu włosy. Uśmiechnęłam się. — Ale wyglądasz całkiem znośnie.

— Dziękuję — odparł z udawaną powagą. — Gdzie reszta?

— Jesteś za wcześnie.

— Wiem. To źle?

Kolejną zaskakującą odmianą była wsteczna punktualność Ipkissa. Od naszego powrotu nie spóźnił się ani razu. Teraz zjawiał się po prostu za wcześnie. Przyszło mi do głowy, że na jego zegarku powinna pojawić się nowa godzina: Jeszcze Nie.

— Niekoniecznie.

Wzięłam go za rękę i przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Nie czułam potrzeby, żeby ją zakłócać, doskonale wiedząc, że już za moment zrobią to nasi przyjaciele. Jednak kiedy po kilku minutach spojrzałam na Liama, dotarło do mnie, że coś było nie w porządku. Wpatrywał się przed siebie z dziwnym wyrazem twarzy.

— Coś się stało? — zapytałam. — Dziwnie wyglądasz — dodałam, widząc jego pytające spojrzenie.

— Nie... Właściwie nie. Ale mam do ciebie pewną sprawę. Albo nawet kilka. Tak... ze trzy?

— Okej... — odparłam ostrożnie, zaskoczona poważnym tonem. — Jaka jest pierwsza?

— Rozmawiałem z Veronicą. Zadzwoniła do mnie, kiedy ty byłaś u rodziców i... zapytała, czy nie możemy dać sobie jeszcze jednej szansy.

Poczułam mocne szarpnięcie w klatce piersiowej. Nie spodziewałam się go. Od kilku dni wydawało mi się, że już nigdy się tak nie poczuję.

— Okej... Co było dalej? — Zaschło mi w ustach. Wiedziałam, że to idiotyczne, ale w jednej chwili zdjął mnie strach. Przecież Liam nie przyszedłby tu i nie zachowywał się przez ostatnie dni, jak gdyby nigdy nic, gdyby znów zszedł się z Veronicą. Przede wszystkim: w ogóle by do niej nie wrócił. Bo teraz był ze mną. Prawda?!

How Did We End Up Here? ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz