10. Ten Jeden Z Zaćmieniem

93 55 28
                                    

Dzień 3
Margo

Tego wieczoru pomyliłam się trzy razy. To czyste, eleganckie podsumowanie, które pozwala całkowicie przemilczeć mnóstwo pomyłek, których dokonałam przez ostatnie dni, tygodnie, a może nawet miesiące. I chociaż bardzo chciałam, by scena w Sypialni Na Parterze była finałem tego upadku, tak naprawdę było to dopiero pierwsze potknięcie.

W jednej chwili staliśmy w salonie, patrząc na nasz nowy, wspaniały dom, a w następnej wszystko pochłonęła ciemność. Ktoś wydał z siebie krótki okrzyk. Byłam niemal stuprocentowo pewna, że to Denise, ale nie mogłam na nią spojrzeć i się upewnić. Nie widziałam nawet własnej ręki.

— Co jest, do cholery? — odezwał się Jack. Puściłam rękę Shawna, żeby sięgnąć do kieszeni po telefon. W bladym świetle latarki dostrzegłam wreszcie twarze zdezorientowanych przyjaciół, którym chyba dopiero co uświadomiłam, że każdy z nich ma przy sobie źródło światła.

— Musiało wywalić korki — stwierdził Spiegleman, ale Cole pokręcił głową.

— Nie sądzę. To pewnie przez burzę.

— Czyli nie mamy prądu? — W głosie Denise usłyszałam cień paniki. Poczułam równocześnie ukłucie irytacji i współczucia. Z jednej strony to było głupie, ale od dziecka bała się ciemności i trudno było ją za to winić. Każdy miał swoje lęki, z którymi nie potrafił sobie poradzić — Denise bała się ciemności, Jack wysokości, Liam pająków, a ja...

Znów złapałam Shawna za rękę.

— Do momentu, aż nie usuną usterki. — Richards przytaknął. — No to chyba nici z maratonu filmowego.

Fleans zaklął pod nosem.

— To co będziemy robić? Pójdziemy spać?

Niechętnie spojrzałam w stronę okna. Było dość wcześnie, gdyby nie burza, na dworze byłoby jeszcze względnie jasno. Teraz jednak do pokoju wpadała naprawdę niewielka ilość światła i przez moment sen wydawał mi się jedynym rozwiązaniem. Później w mojej głowie zapaliła się lampka.

— Zagrajmy w chowanego — odezwałam się i spojrzałam po wszystkich. Spodziewałam się hucznego aplauzu lub kwaśnych min, ewentualnie (co chyba najbardziej prawdopodobne) jednego i drugiego. Zamiast tego dostałam konsternację.

— Po ciemku? — upewnił się Simon. Przewróciłam oczami.

— A czy mogą być lepsze warunki do gry w chowanego? Zastanówcie się przez moment. Przecież to będzie... epickie. Chyba, że macie inne pomysły — dodałam, doskonale wiedząc, że nikt nie zareaguje. I tak właśnie było.

— Jestem za — powiedział w końcu Shawn. Uśmiechnęłam się do niego, ale nie byłam pewna, czy to zauważył.

Liam ochoczo pokiwał głową.

— Ja też.

— Ja też. Ale ja nie szukam — zadeklarowała od razu Denise.

— Okej — zgodziłam się, zanim ktokolwiek zdążył zapytać, dlaczego. Na pewno ktoś by zapytał. I, chociaż głupio było się do tego przyznać, miałam ochotę patrzeć, jak tłumaczy wszystkim, że boi się zaglądać pod łóżko w obawie, że faktycznie kogoś tam znajdzie. Kiedyś na pewno uznałabym to za zabawne, ale ostatnio rzadko było mi do śmiechu.

— Ja będę szukać.

Ku mojemu najszczerszemu zdumieniu, to był Cole.

— Spodziewałam się raczej, że będziesz protestować — zauważyłam, na co wzruszył ramionami/

How Did We End Up Here? ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz