Dodatek 9

125 12 1
                                    


Weszliśmy do domu Louisa po powrocie z przedłużonego pobytu w Los Angeles. Chcieliśmy spędzić trochę czasu razem jako świeże małżeństwo. Było trochę formalności by nasze małżeństwo było ważne na terenie Wielkiej Brytanii, ale ostatecznie dwa tygodnie później - tak się stało. I wtedy wróciliśmy.

Było włączone światło, bo to już widzieliśmy z dworu. Nikt nas nie odbierał z lotniska, bo nikt nie wiedział. Tym bardziej skąd ktokolwiek miał wiedzieć, że wracamy dzisiaj.

— Mówię ci, były zdjęcia — powiedział do mnie Louis. — Innego wytłumaczenia nie ma. To nie jest złodziej. Włączyłby się alarm i dostałbym powiadomienie. Zayn ma klucze, bo czasami tutaj przyjeżdża.

— Myślisz, że wiedzą? — zapytałem, wychodząc do salonu.

— Wiemy. 

Podskoczyłem w miejscu, słysząc głos mojej mamy. Spojrzałem na nią trochę niepewnie, nie wiedząc co powiedzieć. Byli tutaj wszyscy - rodzina Louisa, nasi przyjaciele, moja mama. 

— To był Harrego pomysł! — powiedział Louis od razu.

— Ty zdrajco! Zgodziłeś się na to! — oburzyłem się. — To ty przekupywałeś urzędników by cały proces przyspieszyć! Przekupiłeś tamtą parę by oddali nam termin, a później przyspieszyłeś formalności by nasze małżeństwo było tutaj ważne!

— Louis! — odezwała się Jay. — Synku, życzę wam jak najlepiej.

Przytuliła nas i jeszcze raz pogratulowała, jak każdy zresztą. Nie mogłem sobie wyobrazić lepszej reakcji na to. 

— Ale zrobicie wesele co nie? — zapytał Niall. — Obiecałem sobie, że będę namawiać Harrego na ucieczkę z wesela do McDonalda.

— Odnowimy przysięgę i będzie wesele, ale zero uciekania! — powiedział Louis.

— I stanie się to dwudziestego ósmego września. Termin jest już zaklepany, a przyjęcie będzie tutaj. 

village love story (larry) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz