Dzisiaj nie wstałam z łóżka, a stoczyłam się z niego. Zawracało mi się w głowie i czułam w niej pulsujący ból. Wstałam i zygzakiem podeszłam do biurka poszukując lekarstw uspokajających. Wsypałam na rękę nieznaną ilość i połknęłam. Nie ważne ile, ważne, że skutecznie.
Usiadłam na skraju łóżka czekając aż zaczną działać. Walczyłam z chęcią porzygania się. Odczuwając pierwsze sygnały poprawy, wyszłam na balkon i zapaliłam papierosa. Wzięłam telefon do ręki. Ogromna ilość powiadomień nie była dla mnie niczym nowym. Serce stanęło mi jednak, kiedy zobaczyłam godzinę.
9:18
Patrzysz i wiesz, że masz iście przesrane u wychowawcy.
Pokazywanie się na pierwszych lekcjach w szkole byłoby samobójstwem. Doszłam więc do wniosku, że najlepszym wyjściem będzie pójście do szkoły po przerwie na lunch, czyli o 13:30.
Akurat dzisiaj moja matka musiała sobie zrobić wolne na picie. Tak przynajmniej wnioskuję po hałasach z dołu.
Odłożyłam telefon na parapet i wtedy moją uwagę przyciągnęły siniaki na rękach. Nie oberwałam tak mocno. Myślałam, że nie będzie śladów. Od razu poszłam po korektor i gąbkę do makijażu. Dosyć sprawnie poradziłam sobie z zakryciem siwych miejsc.
Wróciłam na balkon i zaczęłam przeglądać bloga uczniów szkoły. Unikałam wchodzenia tam od ostatniego piątku. Ludzie są śmieszni. Wypisują swoje kondolencje i dodają wpisy typu ,,Niech Twoja dusza spoczywa w spokoju'' na stronę poświęconą uczniom jednej placówki. Jakby to miało cokolwiek zmienić. Ktoś może powiedzieć ,,ale tak wypada!''. Chuja nie wypada! Rodziny i bliscy ofiar ostatnie czego chcą to ciągłego przypominania o swojej stracie. Starają się wrócić do normalnego życia, ale nie potrafią. Oni im tego nie ułatwiają. W moim przypadku też tak było!
Mimo leków ponownie zaczęłam popadać w panikę.
Kizana byłaby na mnie wściekła, gdyby widziała w jakim stanie teraz jestem. Ale nie zauważy. Bo kurwa nie żyje! Ktoś zabił ją na moich oczach, a ja? Przyglądałam się jak traciła krew. Już nigdy nie zobaczę w jej oczach życia. Już nigdy nie zobaczę jej. I to moja wina!
Szybkim ruchem wyjęłam papierosa z ust i przyłożyłam jego gorącą część do ręki, przypalając sobie tym skórę. Zagryzłam zęby powstrzymując się od odruchu odciągnięcia fajki od nadgarstka. Powtarzałam czynność mając nadzieję, że złe myśli wybiegną z mojej głowy. Kiedy poczułam gorzkawy posmak w ustach zrozumiałam, że przegryzłam sobie wargę.
Co ja właściwie robię?
Wyrzuciłam papierosa i opadłam na kolana.
Tak bardzo za nią tęsknię...
Miało być lepiej, ból miał znikać. Nie znika. Z czasem jest tylko gorzej. Chyba zrozumiałam, że to wszystko trwa za długo, żeby mogło być koszmarem. Czy to nazywamy życiem? Mówimy o tym samym życiu co inni? Inni, którzy za nic nie chcieliby go stracić?
W taki sposób nie pozbędę się wyrzutów sumienia. Muszę coś w końcu zrobić. Dla niej. Stoję bezczynnie, kiedy morderca mojej przyjaciółki chodzi na wolności jakby nic się nie stało.
Policja nic nie potrafi zrobić? W porządku! Kizana zapomniała, że ma mnie. A kiedy ja się za coś biorę to nie odpuszczam.
Kizana Sunobu, znajdę Twojego mordercę na własną rękę!
Budo Pov:
Nerwowo stukam długopisem o ławkę. Najprawdopodobniej irytuję tym co najmniej połowę klasy, ale obecnie nie do końca się tym przejmuję.
CZYTASZ
Bloody Madness
Teen FictionOpowiadanie to przedstawia historię pewnej licealistki, której ostatnie 10 tygodni odebrało wszystko co miała cennego. Przeżywa wewnętrzną walkę podczas gdy w jej szkole następują kolejne morderstwa. Policja nie znajduje mordercy, więc Akane Tanaka...