Tydzień 7: Poniedziałek

11 3 24
                                    

- Ała!- Podskoczyliśmy od krzyku Iruki.- Krab mnie dziabnął.

- Widzisz? Gdyby kózka nie ruchała to by chuja nie złamała.- Hojiro rozłożył się na piasku po czym zniknął z pola mojego widzenia.

- Dziabnął mnie w kostkę...- Dodał z zawstydzeniem. 

- Rany, czemu woda musi być tak zimna? Skandal!- Kizana zaczęła stopniowo wchodzić do wody, a za nią Iruka i Budo.

- O ile zakład, że dopłynę do tego tam kamienia i wrócę tu pierwszy?- Budo wskazał palcem na wystający kamień i szturchnął Irukę łokciem.

- Ty się o nic nie zakładaj. No chyba, że chcesz tylko stracić.- Wskoczył do wody, a Budo za nim.

- Ej! Fal start!

- Jesteś pewna, że to idealny chłopak dla Ciebie?- Zapytała Kizana podnosząc jedną brew.

- Czasem zachowują się jak dzieci, ale przynajmniej fajnie się ogląda.

- Co ostatnio dzieje się w szkole?- Zapytała i weszła do wody po kolana. Ja pozostałam bardziej na brzegu.

- Wszystko się sypie.- Nie ukrywałam prawdy.- Z czasem jest tylko więcej ofiar, a podejrzanych żadnych. Czuję, że nie daję rady i nie mam nad tym żadnej kontroli. Chyba czeka nas śmierć.

- No okej.- Spojrzała na horyzont obracając się do mnie plecami.- Nie zapominaj tylko o swojej przysiędze.

- Nadal jestem na tropie. Mam więcej podejrzanych niż wykluczonych z listy, ale od czegoś trzeba zacząć.

- Nie zostało Ci dużo czasu.- Powiedziała z anielskim spokojem w głosie, kiedy na brzeg wrócił Budo.

- Wiedziałem, że wygram.- Przetrzepał mokre włosy.

- A gdzie Iruka?- Rozejrzałam się po oceanie i nigdzie go nie widziałam.

- Chyba walczy z Posejdonem. Nie wiem, ale jak wróci to go pozdrów.- Odszedł od brzegu i zniknął.

- Co z moim klubem?- Zadała kolejne pytanie.

- Posypał się. Istniał przez jakiś czas, ale Tsuruzo postanowił go zamknąć. 

- Za wysoko go oceniłam. Myślałam, że poradzi sobie lepiej.- Pokiwała głową.- Widocznie moja śmierć dużo zmieniła.- Obróciła się do mnie tylko głową z szerokim uśmiechem. 

I wtedy ogarnęło mnie bardzo dziwne uczucie. 

Odzyskałam świadomość. 

Ja naprawdę jestem we śnie? Tak, muszę w nim być, bo wszyscy żyją. A co jeśli właśnie obudziłam się ze snu, z okropnego koszmaru?

- K-Kizana?- Wystawiłam do niej rękę i zaczęłam powoli podchodzić. Wtem z płytkiej wody wyskoczyła ryba włócznik i przebiła serce Kizany na wylot. Z jej twarzy zniknął uśmiech, a ona sama upadła pozostawiając plamę krwi, która zaczęła mieszać się z wodą.

- Kizana!- Chciałam do niej podbiec, ale wtedy w oddali zobaczyłam równie okropny widok. Iruka topił się, ale wrzeszczał przy tym okropnie. Jego ruchy stawały się coraz wolniejsze, a woda koło niego coraz bardziej czerwona. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, została po nim tylko unosząca się na wodzie ogromna plama krwi.

Upadłam kolanami na mokry piasek. Po raz kolejny ich straciłam. Jestem bezużyteczna.

Bezużyteczna

Bezużyteczna

Zaczęłam dławić się łzami, a wtedy poczułam na ramieniu czyjąś rękę.

- To wszystko dobiega końca.- Znałam ten męski głos. Obróciłam się za siebie, aby ponownie go zobaczyć. 

Bloody MadnessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz