- Akane...
Stałam przed Budo. Był elegancko ubrany. Naszym tłem był różowy zachód słońca, a na niebie coraz lepiej były widoczne gwiazdki. Plaża, ocean, latające nad nami mewy. Weszliśmy do wody na głębokość do łydek.
- Pijana czy naćpana?- Wydusił z siebie.
- Sugerujesz, że ona jeszcze żyje?- Zapytała jedna z mew, która przysiadła na wystającym kamieniu obok.
Trzymaliśmy się za ręce i obserwowaliśmy słońce, koniec następnego dnia i początek kolejnej pięknej nocy.
- Wiesz, że jesteś dla mnie najważniejszy?- Zapytałam przytulając się do niego.
- Mi się wydaje czy ona coś...majaczy?- Ponownie wtrąciła się mewa.- Tak, zdecydowanie!
- Mój świat bez Ciebie nie ma sensu.- Objęłam go mocniej.
W tym czasie słońce już zdążyło zajść. Robiło się coraz ciemniej, a atmosfera stała się jeszcze bardziej romantyczna.
- Akane...- Położył dłonie na moich ramionach i odsunął mnie od siebie.- Akane!- Krzyknął i popchnął mnie do wody.
Nie mam pojęcia ile fikołków zrobiłam w łóżku, ale żałuję, że nikt tego nie nagrał jako dowód w przebiciu rekordu Guinnessa. Twarz i włosy miałam jakoś dziwnie mokre, ale to z pewnością nie był pot. Uspokoiłam się, przetarłam oczy i podniosłam leniwe spojrzenie.
- Czyli jednak żyje.- Zachichotała Dafuni. W jej ręku zobaczyłam pustą już szklankę. Obok niej stała Efude.
- Coś się dzieje...? Bombardują czy co...?- Przewróciłam się na drugi bok i ponownie przykryłam kołdrą.
- O nie!- Krzyknęła Dafuni.- Nie po to przeprowadziłyśmy na Tobie dokładne badania rodem z kostnicy badając czy żyjesz, żebyś Ty znowu sobie hibernowała!- Poczułam jak coś chwyciło za kołdrę. Chwilę później zrobiłam kolejny obrót, ale tym razem nie zrobiłam go z własnej woli. W innym wypadku nie skończyłabym z twarzą liżącą drewnianą podłogę.
- Nie gniewaj się.- Dafuni pomogła mi wstać.- Dafcia nie chce żebyś zaspała.
- Nie mogłyście tego zrobić inną metodą?- Wytarłam mokrą twarz o koszulkę.- Albo żeby przynajmniej woda była ciepła?
- Landrynko, ależ ja brałam wrzątek pod uwagę, hihi.- Dafuni zasłoniła usta.- Będziemy czekać na zewnątrz. Z zegarkiem w dłoni.- Wzięła Efude za nadgarstek i pokierowały się w stronę wyjścia z chatki.
Przeciągnęłam się leniwie. Ziewnęłam po raz kolejny i czułam już przez to napływające łzy do oczu. Tak bardzo chciałam i potrzebowałam snu, a tak bardzo nie mogłam go dostać. Poszłam spać o normalnej godzinie, więc czemu czuję się jak tup? To przez zmęczenie czy ilość wydarzeń z wczorajszego dnia?
- Mam na to lekarstwo.- Wystraszyłam się obecnością Kokoro, którą dopiero teraz zauważyłam. Podała mi małą puszkę energetyka.
- Czemu masz coś tak słodkiego przy sobie?- Spojrzałam na nią z niepokojem.- Nie mów mi nawet, że robisz to PRZEZ NIE.
- Luz, nie piję tego. To znaczy dziewczyny tak myślą, bo udaję, że je pije, ale jak tylko spuszczą ze mnie wzrok to wylewam go gdzie popadnie.
- Em...dzięki.- Przyjęłam od niej ,,prezent''.- Ratujesz mnie.
Spojrzałam na zegar. Miałam pół godziny na ogarnięcie się, a ja ledwo trzymałam się na nogach. Kokoro sprzedała mi szczery uśmiech i wyszła z chatki. Ja w tym czasie szybko wyzerowałam energetyka.

CZYTASZ
Bloody Madness
Teen FictionOpowiadanie to przedstawia historię pewnej licealistki, której ostatnie 10 tygodni odebrało wszystko co miała cennego. Przeżywa wewnętrzną walkę podczas gdy w jej szkole następują kolejne morderstwa. Policja nie znajduje mordercy, więc Akane Tanaka...