Gretel
Wróżka zakręciła płynem w filiżance. Różowy wywar już dawno ostygł przez co wydawał się mdły. Jej gospodarz jednak lubował się właśnie w takim, o zgrozo. Toteż dopiero co nalał sobie porcję wywaru do filiżanki z półprzejrzystego szkła w kolorze pistacji.
Mir był wstrętny z samego założenia. W końcu narzucił na Gretel urok. Nie mogła zatem zapomnieć uczucia niemocy, kiedy stanęła w obliczu jego upiornej postaci. Albo tego, jak ogrom jego mocy, wykluczał danie mu jakiejkolwiek stosownej nauczki bez wydania na siebie wyroku śmierci – najpewniej bolesnej.
Za Mgłą upiór odsłonił przed wróżką tylko więcej wad. Należał bowiem do osobników ponadprzeciętnie natrętnych i wścibskich. Jak się okazało, wiedział wszystko o jej służbie dla Kresenii. Co gorsza, nic z tym nie robił, trzymając w niepewności i na łasce swojego kaprysu.
Pomijając jego szlachetne pochodzenie, o czym świadczyła zdolność zmiany postaci, nieprzewidywalność była jego największą przywarą. Dla królowej Zimy pewnie atutem, bo służyło to jej interesom, ale dla Gretel... Paliło to ją jak żelazo.
Za to dobrze siedziało się Gretel na fotelu wypchanym łabędzim puchem. Lubiła też ciepło kominka, w którym nie tańczyły płomienie a płomyki słońca zamknięte w specjalnych kryształach. Zapewne sprowadzono je z królestwa Lata.
Choć była wróżką leśną, dzięki wystrojowi w rezydencji Mira nie czuła niedogodności, które powinna spotkać we władztwie zimy. Upiór nie przebudował domu ani go nie przemeblował przez wzgląd na nią. Przecież był najbardziej zaufanym pomocnikiem królowej – pewnie spotykał się z niezliczonymi przedstawicielami z różnych dworów czy też szpiegami. To dla nich zaś zaprojektował kilka siedzib z różnym przepychem i wystrojem, aby zapewnić im odpowiednie warunki, ale też trzymać z dala od niektórych spraw.
Mir zaś umiał wyciągnąć wnioski, bo w żadnym innym domu Gretel nie wypowiedziała więcej słów niż w tym. To znaczy – powiedziała coś z własnej inicjatywy. Wróżce tak naprawdę było to obojętne, gdzie gościł ją Mir. Zrobiła jednak eksperyment. Siedząc na tym samym fotelu co teraz, wpatrzona w okno z widokiem na zamarznięte, górskie jezioro, wyszeptała jedno zdanie. „Ładnie tu." Od tamtej pory, a miało to miejsce czternaście wiosen wcześniej, nie została zaproszona do innego domu.
Mir odłożył filiżankę na stolik. Choć zrobiono mebel z lodu, nie miał nawet jednego zmętniałego punktu. Przypominał raczej kryształ, jaki wychodził z rąk najznamienitszych śmiertelnych rzemieślników. Jego magiczne pochodzenie zdradzał jednak wzór na blacie. Za każdym razem był to płatek śniegu, który zmieniał się z upływem czasu w inny. Co jak co, ale taki bibelocik mogłaby Gretel sobie sprawić do swojej kryjówki...
– Słyszałaś, że w okolicach Deinistaru ścięto kogoś za magiczne morderstwo?
– Na Jawie? – mruknęła wróżka, rozruszając zesztywniałe skrzydła.
Mir kiwnął gorliwie głową.
– Co więcej, mieli nawet po części rację. – Gretel skinęła głową z uznaniem. – Winą za śmierć głowy rodu obarczono jego najmłodszego syna, Widzącego, jak się okazało. Chłopak jest jednak w tak bojowym nastroju, że nie mogę go przeprowadzić.
– Rozmawiałeś z nim?
Upiór zaśmiał się. Zaczesał przydługie włosy do tyłu, dając dobry widok na kilka kolczyków zdobiących jego długie, szpiczaste uszy. Idealnie wpasowywały się w szafirową tunikę inkrustowaną kryształową nicią. Strój ten zaś idealnie oddawał zamiłowanie do zbytków, które było dla Gretel równie abstrakcyjne, co rozmowa z nieżyjącym.
CZYTASZ
Pomiędzy Jawą a Mgłą: Wilk i Tojad
FantasíaPierwsza część serii: Pomiędzy Jawą a Mgłą Na Jawie wszystko jest jasne. Nic nie okazje się niczym, za co się podaje. Mieszkańcy za Mgłą uważają jednoznaczności za przereklamowane. Jakże by mogło być inaczej, skoro dysponują magią i nadmiarem czasu...