Galen
David i Galen siedzieli na jednym korytarzu. Jak się okazało, to był jedynie zbieg okoliczności. Za to jakże fortunny zdaniem tego pierwszego...
Był na bieżąco z nowinkami. Najświeższą z nich, było „przejęcie" Galena. Tak – użył właśnie takiego słowa. Zargumentował to faktem, że wszyscy nie–dowódcy byli jedynie pionkami. On zaś miał być nowinką Pazurów, na którą Pascal dostał chrapki.
Galen mógł się założyć, że jego towarzysz przylazł do kryjówki buntowników tylko po to, aby przekonać się w swoich podejrzeniach. Nie wykluczało to wcale, że ten nie chciał zabezpieczyć lokalu swojej pracodawczyni przed rozróbami w razie czego. Dopiero ostatnio zaczął jednak dostrzegać, że jego znajomy zachowywał się podobnie do Gretel i Pascala, którzy obcowali z magią. To jednak tłumaczyłoby jego dziwne zainteresowania przestępczym światkiem i ambicje zostania znawcą w tej dziedzinie.
– To Pascal miał być tym, którego chciałeś przedstawić „Pazurom"? – spytał David, nawiązując do ich ostatniej rozmowy.
Młody Drwal postukał się palcem w czoło, na co barman skrzyżował ręce na piersi i naburmuszył się.
Terry i Maurycy wybuchli śmiechem, gdy wygrali w karty z parką z Pazurów. Dziewczyna, której Galen nie kojarzył, wyciągnęła rewolwer. Na tym jednak jej pokaz siły się skończył. Towarzyszący rozbójniczki usadowił ją na krześle, nim wszczęła bójkę. Zarządził nawet, że zagrają rewanżową partyjkę.
Maurycy zgodził się z diabelnym uśmieszkiem, stawiając na stole kolejno siedem pocisków. Buntowniczka pośpiesznie sprawdziła bęben swojej broni. Czerwone policzki zdradziły, gdzie podkomendny Pascala się wyposażył. Kiedy jednak to zrobił? Nie wiadomo.
David gwizdnął cicho, poprawiając marynarkę.
– Gorąco się zrobiło. Może dobrze, że zmieniłeś szefa?
Galen tylko kiwnął na to głową. Nie musiał się chwalić, że w zasadzie nie miał nic do gadania w kwestii zatrudnienia. Zarówno w pierwszym, jak i w drugim przypadku jedynie zbierał konsekwencje swoich impulsywnych decyzji.
– A co? Nerion ci podpadł? – spytał Galen.
– Nie... Ale wiesz, że ktoś zaczął wychodzić z cienia, gdy on...
Z gabinetu wyszedł Nerion w obstawie swojego aptekarza oraz Pascal. Wydawał się wyjątkowo niepocieszony, kiedy Galen wstał, aby dołączyć do jego partnera w interesach. Rohston wręcz pochorował się na jego widok. Raptownie dostał napadu kaszlu, który próbował stłumić w pięści. Miał jednak dość gniewu, żeby posłać wrogie spojrzenie szulerowi, gdy ten podał mu z głupkowatym uśmieszkiem chusteczkę.
Po tym obie strony układu się rozeszły. Pascal wraz ze swoją świtą wyszli specjalnym korytarzem na powierzchnię. Pozostali współpracownicy kupca, których imion Galen nie znał, przyjechali w dwóch samochodach pod budynek, nie każąc na siebie czekać.
Młodzieniec już szedł za Maurycym, któremu towarzyszył przez cały wieczór, gdy szuler złapał go za rękaw i wciągnął do swojego pojazdu. Galen był tak zaskoczony, że nawet nie pomyślał się sprzeciwić. Jedynie złapał się skórzanego siedzenia, gdy pojazd ruszył z piskiem opon w noc.
***
– Nie jadą z nami? – spytał głucho Galen, gdy przez okno zauważył, jak drugi samochód skręcił w pobliską uliczkę. Pascal jedynie pokręcił głową, gdy pocił się nad notesikiem przy pisaniu w czasie jazdy.
Jego kierowca nie skorygował swojej trasy względem towarzyszy w drugim aucie, a nawet skręcił w przeciwnym kierunku. Miejscami odjeżdżał niemal na sam środek jezdni, gdy piesi złazili z chodników. Na pewno byli po więcej niż jednym kuflu piwa, ale jeszcze brakowało im jednego na głowę, żeby odkryli w sobie talent do śpiewu albo chętki do bitki.
CZYTASZ
Pomiędzy Jawą a Mgłą: Wilk i Tojad
FantasiaPierwsza część serii: Pomiędzy Jawą a Mgłą Na Jawie wszystko jest jasne. Nic nie okazje się niczym, za co się podaje. Mieszkańcy za Mgłą uważają jednoznaczności za przereklamowane. Jakże by mogło być inaczej, skoro dysponują magią i nadmiarem czasu...