~ Draco ~
Siedziałem w Wielkiej Sali i bawiłem się widelcem po talerzu. Po zjedzeniu tego cudownego serca, nie mam już takiej chcicy na krew, więc nikomu nic już nie zrobię. Nie jestem również głodny, dlatego muszę poczekać, aż większość uczniów będzie opuszczać to pomieszczenie, aby zabrać się razem z nimi.
Fugo siedzi obok Toma w ciszy i zajada się tostami razem z jajecznicą. Co ciekawe, on nie lubi jajecznicy, więc musiało się coś wczoraj stać, bo nie zjadłby tego tak po prostu. Za dobrze go znam.
- Hej Draco! Idziesz z nami na błonie? Mamy jeszcze dwie godziny do zielarstwa. - podszedł do mnie Blaise i położył dłoń na ramieniu. Wzdrygnąłem się lekko na ten dotyk i spojrzałem na ciemnoskórego.
- Jasne - powiedziałem chłodno i wstałem od stołu. Zobaczyłem, że czekają na nas Theo wraz z Pansy, co poprawiło mi humor.
Lubię tych debili. Wkurwiają mnie, i to często, jednakże w dalszym ciągu są dla mnie przyjaciółmi. Znamy się tyle lat i nieważne co by się stało, zawsze staniemy w swojej obronie. Fugo też kiedyś należał do naszej paczki, ale odkąd cholernie zakochał się w Riddle'u, odczepił się od nas i dołączył go grupki tego lalusia. Nie wiem, jakoś nie przepadam za tym chłopakiem. Jest przystojny, bogaty i wszyscy za nim latają. Przyczepiają się do niego jak muchy do gówna.
Westchnąłem cicho i podążyłem wraz z innymi ślizgonami na błonia. Pewnie będziemy po prostu siedzieć, rozmawiać i obgadywać młodsze roczniki. Jak zwykle. Zazwyczaj nie mamy nic lepszego do roboty, a skoro sprawia nam to przyjemność, to czemu mamy tego nie robić? Życie nauczyło mnie, że jeżeli coś sprawia ci przyjemność, to po prostu to rób, bo ludziom ciężko jest dogodzić. Samemu sobie również.
Nasi rodzice zawsze nam powtarzali, że duma i pieniądze są najważniejsze, i że na inne czynniki mamy nie patrzeć. Wpoili nam radość do bogactwa i wyższość społeczną. Przez większość czasu tak właśnie postrzegałem świat; z wyższością. Natomiast Fugo sprzeciwiał się woli ojca. Chciał mieć swoje zdanie i na własną rękę postrzegać rzeczywistość. Często się kłócą, co na dobre mu nigdy nie wychodzi. Bardzo często widziałem jak brat się wkurwiał, a jego oczy zmieniały kolor pod wpływem gniewu. Nie raz mi mówił, że ma ochotę rozszarpać ojca kłami i pazurami za to co robi i mówi. Uspokajałem go. Zawsze to robiłem.
Teraz to on musi zajmować się mną.
Zostałem wampirem z chciwości i zazdrości. To on był synkiem mamusi. To on był w jej oczach tym lepszym, ponieważ był taki jak ona. Genetycznie Fugo dostał ten dar. Dostał moc. Ja byłem taki jak ojciec, zwykłym człowiekiem. Matka jednak zawsze powtarzała, że bycie wampirem to nie dar, a przekleństwo. Nic w tym fajnego i godnego podziwu.
Moja chciwość i chęć bycia lepszym była większa.
I tym samym doprowadziła do śmierci tej dziewczyny.
- Hej Dracuś! - zaśmiała się Pansy i rzuciła we mnie szyszką.
- Czy ty jesteś normalna? - burknąłem w jej stronę i usiadłem na murku, opierając się plecami o ścianę.
- Nie zawsze i nie za bardzo - odpowiedziała i weszła na drzewo, siadając na gałęzi.
Prychnąłem na jej słowa i uśmiechnąłem się pod nosem. Tak, idioci, ale moi.
- Dobra, dobra - zaczął Theo i podszedł do mnie - Powiedz lepiej, jak tam sytuacja z Potterem? Coś ostatnio się bardziej nie dogadujecie niż zazwyczaj.. a to dziwne. - uśmiechnął się - Zakochałeś się, smoku? - dodał, a ja uniosłem brew i spojrzałem na niego jak na największego idiotę.
- A co cię to interesuje, co? - mówię spokojnie - Nawet jeśli, to nie powinieneś wtykać nosa w nie swoje sprawy. - powiedziałem i przymknąłem oczy.
- Oh, Draco się zakochał w Potterze - zaśmiał się Blaise i przyciągnął Theo do siebie. Otworzyłem oczy i kątem oka zobaczyłem całujących się przyjaciół.
Z jednej strony chce mi się rzygać na ten widok, ale z drugiej poniekąd im zazdroszczę. Nie są w związku. Ich relacja jest skomplikowana, ale wiem jedno; kochają siebie nawzajem, kochają swoje ciała i wszystko. Mają do siebie szacunek i wiedzą czego chcą. Całują się i uprawiają seks, bo tego chcą. Zastanawiałem się czy tego nie nazwać po prostu; przyjaciele z korzyściami. Nie chcą związku, ale mają obustronne korzyści ze swojej relacji.
- Nawet jeśli, to nic wam do tego, głąby - prychnąłem i znów przymknąłem powieki. Mój relaks oczywiście nie mógł trwać długo, ponieważ po chwili zostałem oblany zimną wodą. Krzyknąłem wkurwiony i zaskoczony tym ruchem, a reszta zaczęła płakać ze śmiechu.
- Wybacz, fretko - powiedziała między śmiechem Pansy i podtrzymała się murku.
Spiorunowałem ją wzrokiem i wyplułem trochę wody połączonej ze śliną, która wleciała mi do ust. Potrząsnąłem głową jak zmokły pies i zaczesałem włosy do tyłu palcami. Zajebie ich, przysięgam. Ledwo udało mi się skontrolować wysunięcie kłów oraz zmiany koloru tęczówek. Wkurwili mnie, a najlepsze jest to, że nie mają pojęcia z kim, albo może lepiej z czym mają doczynienia.
Nie mogę powiedzieć, że w naszej rodzinie są wampiry. Byłoby to po prostu zbyt niebezpieczne, a więcej stresu nie potrzebuję. Fugo dokładnie mi tłumaczył, że absolutnie nikt nie może znać naszego sekretu, bo jeśli to się stanie, to nie tylko zabiją mnie, ale i jego, matkę oraz ojca.
Jakoś śmiercią ojca bym się nie przejął.
Ale stratą brata i matki już tak.
- Oj no nie przesadzaj - zaśmiał się Theo i uderzył mnie lekko w ramię - I tak jest ciepło jeszcze, więc na spokojnie wyschniesz - dodał, a Blaise zarechotał jeszcze bardziej.
Wywróciłem oczami i zdjąłem z siebie szatę. Otrzepałem ją, a następnie położyłem na murku i zdjąłem krawat, który jak już się domyśliłem, był cały mokry. Zdegustowany tym wszystkim rozpiąłem również parę pierwszych guzików koszuli, aby szybciej wyschła. Nie wiem czy to pomoże, ale warto spróbować.
Posłałem wszystkim mordercze spojrzenie i wziąłem kolejny głęboki wdech żeby się uspokoić. W tym samym czasie grupka uczniów z Riddle'm na czele podeszła do nas. Zobaczyłem również mojego brata, który jak tylko mnie zobaczył zmarszczył brwi.
- Co ci się, kurwa, stało? - zadał pytanie i podszedł do mnie bliżej. Rozpiął mi do końca koszulę i potrzepał nią trochę.
- Możesz przestać? - syknąłem do niego przez zaciśnięte zęby.
- Uspokój się, bo twoje ząbki stają się dłuższe, braciszku - tym razem to Fugo się wkurwił i zacisnął mocniej dłonie na materiale mojej koszuli.
Faktycznie, nawet nie poczułem, kiedy moje kły się wysunęły. Zacisnąłem usta w wąską linię i przymknąłem powieki.
- Ej patrzcie! Komuś się chyba podobasz, Smoku! - zaśmiał się Theo opierając się o murek i wskazując podbródkiem na grupkę gryfonów.
Od razu dostrzegłem wzrokiem Pottera stojącego nieco dalej i rozmawiającego o czymś ze swoim rudym przyjacielem. Dzięki mojemu wyostrzonemu zmysłowi mogłem doskonale zobaczyć jego rumieńce na twarzy i jak szybko odwrócił od nas wzrok. Właściwie to ode mnie.
- Draco wróć na ziemię, proszę - usłyszałem poddenerwowany głos brata, więc czym prędzej się do niego odwróciłem - Musimy później pogadać, wiesz o tym?
- Wcale nie musimy. Nic się nie stało i nic nie zrobiłem. - broniłem się patrząc na niego zmęczony tym wszystkim.
- I tak porozmawiamy. W nocy w dormitorium. Powiedziałem Tomowi, że ma dzisiaj nie przychodzić. - dodał spokojnie.
Wywróciłem na to oczami i wyrwałem się z jego uścisku. Spojrzałem jeszcze raz w stronę gryfonów, a mój wzrok skrzyżował się akurat z Harrym. Uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem.
Oj, chyba podobam się małemu gryfonkowi.
---------------------------
(Przepraszam za błędy)
Miłego czytania na Wattpadzie <33
![](https://img.wattpad.com/cover/284666138-288-k560843.jpg)
CZYTASZ
Slytherin Vampires // Drarry, Togo [18+]
FanficHogwart kryje w sobie więcej tajemnic, niż się wszystkim zdaje... ---------------------- Drarry (Draco x Harry) Togo (Tom x Fugo) ---------------------- !Ostrzeżenia! -Wulgaryzmy❗ -Sceny przemocy (fizycznej, psychicznej, seksualnej)❗ -Sceny erotycz...