Rozdział 21

343 24 129
                                    

-Co on tu robi? - warknęłam, wskazując na znudzoną twarz Surge'a. Jego brązowe loki jak zwykle były rozwalone w nieładzie.

-Dołączył po roku twojej nieobecności. - odpowiedział Hycel, patrząc na mnie ze zmarszczonymi brwiami. Czułam lepiącą się krew do mojego ubrania. Dopiero co zarżnęłam Spike'a, a tutaj się okazuje, że Szef zdążył mnie już kimś zastąpić.

-I jaki jest powód, że miałabym ci nie poderżnąć gardła? - warknęłam w stronę chłopaka. Przez chwilę mi się wydawało jakby w jego oczach zabłysnął dziki ogień, ale po chwili jego wyblakłe tęczówki znowu stały się szare i smutne.

-Nie mam zamiaru ci przeszkadzać, pasuje mi pozycja którą mam teraz. - odpowiedział znudzony. Nie ufałam mu. Mimo wszystko przyda się każdy dodatkowy żołnierz. Oduczyłam się zabijania swoich ludzi z Oddziału, gdy nie jest to w pełni uzasadnione.

-Dobra, ale jakikolwiek podejrzany ruch i skręce ci kark. - warknęłam, patrząc uważnie na chłopaka. Nie podoba mi się jego wzrok, w przyszłości może zacząć coś kombinować. Trzeba się mieć na baczności.

-Pewnie, liderze. Nie będę sprawiać kłopotów. - odpowiedział Surge, uśmiechając się, co wyglądało lekko demonicznie. Nie podoba mi się, że wcześniej go nie wyczułam.

Odwróciłam się w stronę swojego Oddziału. Calcium, Equm i Hycel przyglądali mi się uważnie.

-Pilnujcie tego szczyla, to rozkaz.

Gdy otworzyłam następnego ranka oczy, czułam się o wiele lepiej. Jakby sen zmył ze mnie wszystkie skrajne emocje z poprzedniego dnia. Złość, podekscytowanie, niepewność, strach - wszystko jakby należało do przeszłości i wspomnień, a wschodzące słońce zostawiło mi jedynie radość z tego jednego faktu - wreszcie jestem z Levim razem, tutaj w Zwiadowcach, w tej bazie.

Zapowiadał się słoneczny, bezchmurny dzień. Pogoda jest na tyle ładna, że po prostu szkoda mi zmarnować tak naprawdę wolny czas na jakieś niepewności i czarne wizje. Lepiej to zostawić na inne okazje.

Jadłam śniadanie, wraz ze swoim oddziałem. Wszyscy od razu wyglądali lepiej wypoczęci. Equm odzyskał dawny wigor, a Aiko z zadowoleniem palił papierosa. Jakby całe to zamieszanie spowodowane wyprawą nigdy nie istniało.

Po stołówce krzątała się jeszcze tylko Sasha, w poszukiwaniu jakiegoś zagubionego kawałka chleba.

Gdy dopijałam herbatę, obserwując ze spokojem kłótnie dwóch braci, do stołówki zawitał Erwin. Podszedł do nas twardym krokiem, witając się skinieniem głowy.

-Coś się stało? - zapytał Aiko, patrząc na generała. Blondyn odchrząknął, żeby dać znać o swojej osobie Equmowi, który zażywał poranną porcję tabaki. Oho, czyli coś ważnego.

-Pod waszą nieobecność przyjechał wasz Dowódca. - zaczął Erwin, patrząc się po nas wszystkich uważnie. Spięłam się automatycznie na wieść o Szefie.

-I ustaliliśmy, że najlepiej będzie was oficjalnie przedstawić jako Zaawansowany Oddział Zwiadowczy. - powiedział poważnie. Czyli to oznacza...

-Czyli mamy wstąpić oficjalnie do Korpusu Zwiadowczego? - zapytał Aiko. Calcium dał mi lekkiego kuksańca w bok. Levi na pewno się ucieszy.

-Cóż, można to tak ująć, przynajmniej na potrzeby misji. - odpowiedział Erwin. To... chyba dobra informacja. Nie będziemy musieli się chować przed resztą zwiadowców, po prostu staniemy się ich częścią. Będziemy mieli lepsze pole do funkcjonowania i poza tym...

Monotonia || Levi Ackerman x OC (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz