W mojej ojczyźnie, do której nie wrócę,
Jest takie leśne jezioro ogromne,
Chmury szerokie, rozdarte, cudowne
Pamiętam, kiedy wzrok za siebie rzucę.I płytkich wód szept w jakimś mroku ciemnym,
I dno, na którym są trawy cierniste,
Mew czarnych krzyk, zachodów zimnych czerwień,
Cyranek świsty w górze porywiste.Śpi w niebie moim to jezioro cierni.
Pochylam się i widzę tam na dnie
Blask mego życia. I to, co straszy mnie,
Jest tam, nim śmierć mój kształt na wieki spełni.- Czesław Miłosz
.- Edmundzie!
Poczuł, jak jej chłodne dłonie delikatnie chwytają jego rozpaloną twarz. Jęknął, zaciskając mocniej powieki.
- Edmundzie, co się dzieje? - powtórzyła spanikowana blondynka.
Nie mógł znieść jej zimnego dotyku. A troska w głosie dziewczyny doprowadzała go tylko do szału.
- Nie dotykaj mnie! - warknął, odpychając jej ręce. - Zostaw mnie w spokoju, do jasnej cholery!
Aurelia zamarła, odsuwając się od niego. Gdyby tylko podniósł na nią wzrok, zobaczyłby jak jej bursztynowe źrenice rozszerzają się z przerażenia, a usta rozchylają w niemym zdziwieniu.
Ale on na nią nie patrzył. Coś mu nie pozwalało.
- Wyglądasz słabo - wyszeptała dziewczyna, marszcząc ze zmartwienia brwi. - Jesteś cały siny... I chyba masz gorączkę.
Wyciągnęła rękę w kierunku chłopaka, by dotknąć ciemnych sińców pod jego oczami, których jeszcze przed chwilą tam nie było. Znowu ją odepchnął.
- Czy mogłabyś wreszcie przestać się tak wszystkim narzucać? - wycedził przez zaciśnięte zęby. - To wkurzające!
Pevensie podniósł się z podłogi, nie zaszczycając jej nawet przelotnym spojrzeniem. W oczach blondynki pojawiły się łzy.
- Ja tylko chciałam... - wydukała łamiącym się głosem, ale przerwał jej.
- Daruj sobie. - prychnął, odwracając się do niej plecami. - Sam sobie poradzę.
Dziewczyna zacisnęła pięści ze złości i też wstała.
- To nie jesteś Ty! - krzyknęła za nim, czując jak bezsilność ściska jej gardło. - Coś w Ciebie wstąpiło!
- Czyżby? - uśmiechnął się chłodno chłopak, wykrzywiając twarz w okropnym grymasie. - A może to właśnie jestem prawdziwy ja.
I odszedł, pozostawiając dziewczynę na środku parkietu w stanie głębokiego szoku.
__________________
- Łucjo, coś niedobrego stało się z Edmundem!
Aurelia starała się przekrzyczeć zbyt głośną muzykę. Gdzieś z tyłu czaił się nachalny lord, który usilnie próbował poprosić ją do tańca. Blondynka miała nadzieje, że zgubiła go w tłumie.
- Co proszę?! - odkrzyknęła królowa, nachylając się do dziewczyny.
- Edmund! - zawołała Bellflower. - Coś się z nim dzieje!
Waleczna zmarszczyła brwi, przepraszając na chwilę swojego partnera.
- Jeżeli szukasz mojego brata, to ostatni raz widziałam go w ogrodzie w altanie. - zwróciła się do blondynki bardzo uprzejmie i formalnie. - A teraz wybacz, ale prowadzę niezwykle interesującą konwersację...
CZYTASZ
,,O słońca świcie..." Edmund Pevensie x female oc
FanfictionAurelia marzy, by zostać aktorką. O tym, że tuż obok istnieje drugi, bardziej baśniowy świat nie ma bladego pojęcia. Nie to co dziwny, czarnowłosy chłopak, który z jakiegoś powodu przesiaduje na wszystkich próbach do jej nowego spektaklu. Edmund nat...