8. Jezioro Cierni

642 21 20
                                    



W mojej ojczyźnie, do której nie wrócę,
Jest takie leśne jezioro ogromne,
Chmury szerokie, rozdarte, cudowne
Pamiętam, kiedy wzrok za siebie rzucę.

I płytkich wód szept w jakimś mroku ciemnym,
I dno, na którym są trawy cierniste,
Mew czarnych krzyk, zachodów zimnych czerwień,
Cyranek świsty w górze porywiste.

Śpi w niebie moim to jezioro cierni.
Pochylam się i widzę tam na dnie
Blask mego życia. I to, co straszy mnie,
Jest tam, nim śmierć mój kształt na wieki spełni.

- Czesław Miłosz
.




- Edmundzie!

Poczuł, jak jej chłodne dłonie delikatnie chwytają jego rozpaloną twarz. Jęknął, zaciskając mocniej powieki.

- Edmundzie, co się dzieje? - powtórzyła spanikowana blondynka.

Nie mógł znieść jej zimnego dotyku. A troska w głosie dziewczyny doprowadzała go tylko do szału.

- Nie dotykaj mnie! - warknął, odpychając jej ręce. - Zostaw mnie w spokoju, do jasnej cholery!

Aurelia zamarła, odsuwając się od niego. Gdyby tylko podniósł na nią wzrok, zobaczyłby jak jej bursztynowe źrenice rozszerzają się z przerażenia, a usta rozchylają w niemym zdziwieniu.

Ale on na nią nie patrzył. Coś mu nie pozwalało.

- Wyglądasz słabo - wyszeptała dziewczyna, marszcząc ze zmartwienia brwi. - Jesteś cały siny... I chyba masz gorączkę.

Wyciągnęła rękę w kierunku chłopaka, by dotknąć ciemnych sińców pod jego oczami, których jeszcze przed chwilą tam nie było. Znowu ją odepchnął.

- Czy mogłabyś wreszcie przestać się tak wszystkim narzucać? - wycedził przez zaciśnięte zęby. - To wkurzające!

Pevensie podniósł się z podłogi, nie zaszczycając jej nawet przelotnym spojrzeniem. W oczach blondynki pojawiły się łzy.

- Ja tylko chciałam... - wydukała łamiącym się głosem, ale przerwał jej.

- Daruj sobie. - prychnął, odwracając się do niej plecami. - Sam sobie poradzę.

Dziewczyna zacisnęła pięści ze złości i też wstała.

- To nie jesteś Ty! - krzyknęła za nim, czując jak bezsilność ściska jej gardło. - Coś w Ciebie wstąpiło!

- Czyżby? - uśmiechnął się chłodno chłopak, wykrzywiając twarz w okropnym grymasie. - A może to właśnie jestem prawdziwy ja.

I odszedł, pozostawiając dziewczynę na środku parkietu w stanie głębokiego szoku.

__________________

- Łucjo, coś niedobrego stało się z Edmundem!

Aurelia starała się przekrzyczeć zbyt głośną muzykę. Gdzieś z tyłu czaił się nachalny lord, który usilnie próbował poprosić ją do tańca. Blondynka miała nadzieje, że zgubiła go w tłumie.

- Co proszę?! - odkrzyknęła królowa, nachylając się do dziewczyny.

- Edmund! - zawołała Bellflower. - Coś się z nim dzieje!

Waleczna zmarszczyła brwi, przepraszając na chwilę swojego partnera.

- Jeżeli szukasz mojego brata, to ostatni raz widziałam go w ogrodzie w altanie. - zwróciła się do blondynki bardzo uprzejmie i formalnie. - A teraz wybacz, ale prowadzę niezwykle interesującą konwersację...

,,O słońca świcie..." Edmund Pevensie x female oc Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz