16. Na Szczycie Wieży Zegarowej

428 10 1
                                    

Anastazja- imię wywodzące się z języka starogreckiego. Oznacza ono „powstanie" lub „zmartwychwstanie"
.

Anastazja miała wszystko, czego mogłaby zapragnąć mała dziewczynka.

Piękne, ręcznie wykonane przez nadwornych rzemieślników zabawki. Sukienki z najdroższych materiałów i kokardy w każdym możliwym kolorze. Swój własny pokój z widokiem na morze.

Kochającą mamę śpiewającą najpiękniejsze piosenki i gotującą najsmaczniejsze obiady.

Cudownego tatę, który zabierał ją na przejażdżki konne, budował wspaniałe zamki z piasku i był najśmieszniejszą osobą na świecie.

Anastazja miała dwie kochane ciotki i wujka, mieszkających w ogromnym pałacu, który tak lubiła odwiedzać.

Miała też własny ogródek. Ogródek tak cudowny... Pełen najróżniejszych gatunków kwiatów, wróżek i elfów.

To właśnie w tym ogrodzie Anastazja lubiła najbardziej przebywać, co zawsze dziwiło jej rodziców.

- Nie wiem, po kim to ma. - Edmund kręcił głową. - Takiej jedności z naturą nie widziałem do tej pory u żadnego człowieka.

I faktycznie Anastazja już od najmłodszych lat potrafiła czynić cuda. Pod opieką jej dłoni wyrastały najdorodniejsze rośliny.

Lubiła spędzać czas wśród kwiatów, lubiła z nimi rozmawiać i im śpiewać. Były one dla niej, jak najlepsi przyjaciele.

Jej ulubionym kwiatem był przebiśnieg. Zawsze podobało jej się to, że pojawia się wcześniej pomimo przeciwności i chłodu. Powstaje spod śniegu i zapowiada wiosnę. Przynosi ze sobą nadzieję.

Tak, Anastazja uwielbiała swoje życie księżniczki Narnii. Jedyną rzeczą, jaka jej czasem doskwierała, był brak innych dzieci w jej wieku.

- Mamo, jak to się stało, że tata ma braci i siostry? - zapytała kiedyś.

Jej matka, która zagniatała właśnie ciasto, przerwała robotę.

- Och, Anastazjo. - chwyciła swoją córkę i posadziła ją sobie na kolanach. - Jego rodzice zdecydowali się, że chcą mieć więcej dzieci.

- A gdzie są teraz jego rodzice? - kontynuowała zadawanie pytań dziewczynka.

Kobieta starła sobie mąkę z twarzy.

- Są daleko stąd, kochanie. - rzekła. - Pamiętasz opowieści o innym świecie?

Mała przytaknęła.

- O tym, gdzie panuje wojna, dzieci chodzą do miejsc zwanych ,szkołami' i jest Szekspir, którego kiedyś wystawiałaś na scenie?

Aurelia uśmiechnęła się ciepło, mierzwiąc córce włosy.

- Dokładnie tym, skarbie. - potwierdziła. - Stamtąd pochodzę ja, twój tata i jego rodzeństwo. Tam też mieszkają teraz nasi rodzice.

Anastazja zamyśliła się, bawiąc fartuszkiem kucharskim mamy.

- Więc w tamtym świecie można mieć dużo więcej dzieci niż tylko jedno?

,,O słońca świcie..." Edmund Pevensie x female oc Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz