,,It's always darkest before the dawn" - Shake It Out, Florence and The Machine
,,(...) ale jeżeli ktoś z was przeżył kiedyś coś podobnego- jeśli płakał całą noc, aż zabrakło mu łez- to wie, że w końcu przychodzi pewien szczególny rodzaj spokoju. Człowiek czuje się tak, jakby już nic nigdy nie miało się zdarzyć. " - C.S. Lewis, Lew, Czarownica i Stara Szafa
________________________________
Kiedy czyjeś skrzydlate ramiona uniosły ją do góry, Aurelia pomyślała, że może jej życzenie zostało spełnione.
Że może Bóg wysłuchał jej próśb i posłał swoje Anioły, by zabrały ją już z tego świata.
Pomyślała, że może w końcu spotka się z bratem...
Ale wtedy usłyszała dziwny skrzek. Skrzek, który nie mógł należeć do żadnego anioła.
Wystraszona otworzyła szeroko oczy. Nad jej głową niczym stado sępów krążyły dziesiątki łabędzi.
Dwa z nich pochwyciły dziewczynę dziobami za skraj sukni i poniosły w stronę jeziora.
Poczuła, jak moczą ją delikatnie w sadzawce. A rany, które miała na ramionach i nogach, w zetknięciu z taflą wody, natychmiast znikają.
Blondynka westchnęła przeciągłe. To było tak przyjemne. Miała wrażenie, jakby nie tylko opuścił ją brud oraz skaleczenia, ale też całe zmęczenie i wszystkie zmartwienia.
Poczuła się niemal... błogo. Może te ptaki jednak były aniołami?
Nagle ponad nimi rozbłysło jakieś światło. Światło powoli zbliżało się do niej i wkrótce wypełniło jej oczy, usta i wszystko dookoła.
Dziewczyna miękko opadła na ziemię.
- Witaj, Aurelio.
Głos, który się do niej odezwał, musiał należeć do kobiety. Niestety więcej nie mogła stwierdzić, ponieważ dalej była całkiem oślepiona.
- Witaj... Ktoś ty? - zapytała zdezorientowana nastolatka, choć z jakiegoś powodu nie czuła lęku.
- Gwiazda Poranna. - przedstawiła się niewiasta powleczona w słońce. - Ale w twoim świecie znana jestem pod innym imieniem.*
Barwa jej głosu wprawiała Aurelię w stan głębokiego spokoju. Dziewczyna była zdziwiona, jak kojąco działa na nią sama obecność Gwiazdy.
- Widzieliśmy Cię! - przypomniała sobie nagle. - Drugiego dnia, gdy obudziłam się rano z Edmundem...
- Tak - odpowiedziała nieznajoma. - Jestem najlepiej widoczna przed świtem... Gdy pozostałe gwiazdy się już skryją, a słońce jeszcze nie wzejdzie. Miałam wskazać Wam drogę.
Blondynka wzięła głęboki oddech.
- Wiedziałam! - zawołała. - Mówiłam, że powinniśmy za Tobą pójść!
Kobieta zaśmiała się, a śmiech jej zabrzmiał jak uderzenia tysiąca dzwoneczków. Tak był piękny i czysty.
- Miałaś rację. - przyznała. - Ale wiedziałam, że Edmund może mieć trudności z podążaniem za mną. Mój syn mnie uprzedził.
CZYTASZ
,,O słońca świcie..." Edmund Pevensie x female oc
FanfictionAurelia marzy, by zostać aktorką. O tym, że tuż obok istnieje drugi, bardziej baśniowy świat nie ma bladego pojęcia. Nie to co dziwny, czarnowłosy chłopak, który z jakiegoś powodu przesiaduje na wszystkich próbach do jej nowego spektaklu. Edmund nat...