18

108 8 0
                                    

Już kilka dni się ze sobą nie kontaktowali. Hwang zatrzymał się u Minho, a Jeongin? Jeongin spędzał całe dnie w łóżku nie mogąc już powstrzymać ciągłego smutku. Nie mógł uwierzyć, że spotkał swoją bratnią dusze, która była jednocześnie osobą, która miała go skrzywdzić. Nie spotkał się nigdy z takim przypadkiem.

Czemu to akurat na niego padło? Zadawał sobie ciągle to pytanie. Już od początku wiedział, że więź między nimi była wyjątkowa, a przez to nie był w stanie pogodzić się z tą stratą.

Słysząc dzwonek do drzwi, jęknął niechętnie i podniósł się do siadu. Nie spodziewał się żadnych gości, nikogo nie potrzebował teraz w tym domu. Nikogo prócz Hwang Hyunjina, jednocześnie nienawidząc go i nie chcąc go w swoim życiu.

Jednak prawdą było, że dom stał się przygnębiający, zapach depresji i smutku unosił się w powietrzu.

Wstał z łóżka i powoli skierował się do drzwi. Nie chciał z nikim gadać, chciał po prostu świętego spokoju. Otworzył drzwi, a widząc nikogo innego jak Hwang Hyunjina, serce znacznie szybciej zabiło w jego piersi. Wstrzymał na moment oddech. Chciał rzucić mu się w ramiona, zapewnić, że wszystko się ułoży.

Coś jednak go całkowicie hamowało. Tym czymś była zwykła wściekłość. W końcu jak on mógł go tak potraktować? Jak zabawkę, którą można tak po prostu rzucić w kąt.

W końcu prychnął pod nosem i chciał zamknąć mu drzwi przed nosem, jednak starszy zdecydowanie przytrzymał je, nie pozwalając mu tego zrobić. Jeongin spojrzał na niego, niby bez emocji. Jednak w jego oczach One straszliwie buzowały.

— Czego chcesz? Myślałem, że wyraziłeś się jasno. — burknął, a oczy Hyunjina momentalnie się zaszkliły.

— Ja nie chciałem...

— Czego nie chciałeś? Powiedzieć mi, że nie chcesz mnie znać? Nie chciałeś się spakować i po prostu wyjść? Czego nie chciałeś, do cholery? — zapytał ze łzami w oczach i zmarszczonymi brwiami. Nie rozumiał jego postępowania, najpierw sie wyniósł z jego życia, a potem próbował się z powrotem wpakować w nie.

— To nie tak... Na prawdę się przestraszyłem.. — szepnął, jednak widząc wrogie spojrzenie Yanga, kontynuował. — Nawet sobie nie wyobrażasz, jakie to uczucie poznać bratnią dusze, którą w przyszłości się zabije. Uwierz, że to wcale nie jest proste. — powiedział pewnie.

— To ty nie rozumiesz. Zamiast ze mną o tym pogadać to po prostu uciekłeś. Jesteś zwykłym tchórzem. — powiedział poważnie. Hyunjin pierwszy raz widział nastolatka w takim stanie. Wcześniej nie pomyślałby, że kiedykolwiek Jeongin się wścieknie, a znali się już jakiś czas.

— Nie jestem tchórzem, po prostu nie chce cie w żaden sposób zranić. — stwierdził i wszedł do środka wbrew jego woli.

— Ale to zrobiłeś. Wynoś się więc. — warknął próbując wypchnąć go za drzwi. Hwang był jednak na tyle uparty, że nie pozwolił na to, przez co po policzkach młodszego popłynęły łzy. — No wynocha! Nie chce cie znać!

— Wcale tak nie myślisz...

— Właśnie tak myślę!

— Nie prawda. Kochamy się, wiem to. — mówił głośniej, a te słowa jeszcze bardziej rozwścieczyły chłopca.

— To ja cie pokochałem, a ty widocznie nie na tyle, na ile mówiłeś, że mnie kochasz! — krzyknął zdesperowany zaczynając uderzać w jego klatkę piersiową. Niezbyt mocno, ale na tyle, by pokazać, jak bardzo został skrzywdzony. A Hyunjin mu na to pozwalał, nic nie mówił więcej, pozwalał się uderzać i popychać. Zasłużył na to.
— Wyjdź i nie wracaj! Wynoś się idioto... — westchnął pod koniec bezsilnie i opadł na kolana zasłaniając twarz dłońmi.

— Nie wyjde, kocham cie Jeongin i naprawie to wszystko, obiecuje. — zapewnił go kucając przed nim.

— Kłamiesz...

— Nie. Zrobię wszystko, żeby to wszystko odbudować. — szepnął kładąc dłonie na jego ramionach. W końcu Yang podniósł na niego nieufny wzrok.

— Co z twoimi nadgarstkami?

— Nie pozwolę sobie cie jakkolwiek zranić m poradzimy sobie z tym. Może masz rację, może przeznaczenie się pomyli, musi tak być.

✔deadly love // hyuninOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz