Rozdział 13

12.5K 501 21
                                    

  Wzięłam od Wikesy telefon.

- Słucham - powiedziałam spokojnie.

- No Hejka. Jak tam Princess?

- Dobrze. A u ciebie?

- Nie dobrze. Misia zaraziła się czymś od kota prezydenta i teraz nie potrafi jeść - wyjaśniła.

O nie, a ona znowu o tym kocie. Nie ma już lepszych tematów. Będę teraz musiała słuchać jej wywodów i ją pocieszać. Uhh jak ja tego nie znoszę.

- Naprawdę, coś potwornego - powiedziałam z udawanym przejęciem.

Kątem oka widziałam, jak Harry mi się przygląda.

- Noo. Idziesz w sobotę na imprezę do Patricka?

- Jeszcze nie wiem - odparłam.

- No weź, chodź proszę - zaczęła mi stękać.

- Zastanowię się, ale nic nie obiecuję - powiedziałam stanowczo.

- Niech ci będzie - westchnęła zrezygnowana.

- Ja muszę już iść - skłamałam.

Chciałam jak najszybciej skończyć tę rozmowę. Lubiłam ją, ale nudziła mnie jej ciągła gadka o niej, imprezach i te ploteczki. Mam tego już dość.

- Musisz iść? - wy piszczała.

- Muszę - powiedziałam stanowczo.

- Skoro musisz - westchnęła.

- To pa - powiedziałam.

Szybko się rozłączyłam i odetchnęłam z ulgą.

- Rozmowa z nieproszonymi osobami - stwierdził Harry.

- Dokładnie - westchnęłam.

Szybkim krokiem udałam się do kuchni. Wzięłam z koszyka banana i skierowałam się do sypialni.

- Czekaj na mnie - krzyknął.

Uśmiechnęłam się. Zaczęłam biec do swojego pokoju. Usłyszałam jak Harry biegnie, przyspieszyłam. Wbiegłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Chwilę potem do pokoju wbiegł Harry.

- Uciekasz mi - zarzucił mi.

- Wcale - powiedziałam śmiejąc się.

- Właśnie widzę - stwierdził.

Usiadł na łóżku, zabrał mi banana, rozpakował go i ugryzł kawałek.

- Chcesz?

- Może - odparłam słodko.

Chłopak uśmiechnął się. Przysunął się do mnie i włożył mi banana do ust. Ugryzłam go. Harry wyjął mi z ust banana, pogryzłam go i połknęłam. Harry patrzył się na mnie przenikliwie.

- Coś nie tak?!

- Czemu tak się ze mną bawisz, skoro tam na dole czeka na ciebie chłopak? - wyrzucił w końcu.

Nic nie rozumiem. Nie mam chłopaka, więc nie wiem czemu o to pyta?

- O, co ci chodzi? Nie mam chłopaka.

- A ten Wikes?

- To tylko służący i mój przyjaciel. Poza tym, czemu to cię obchodzi? - warknęłam.

Co ten chłopaka sobie myśli, to że mieszkamy razem nie uprawnia go, do kontrolowania mnie.

- On mi się nie podoba - wyjaśnił.

Zaskoczył mnie tym. Znałam Wikese od zawsze. Nie rozumiem obaw Stylesa.

- To nie twój problem - fuknęłam.

Położyłam się na łóżku mając nadzieję, że choć trochę odpocznę.

- A może i mój - powiedział kładąc się obok mnie.

- Kurwa o, co ci Styles chodzi? Najpierw mnie nie lubisz, a teraz nie dajesz mi spokoju - wybuchnęłam w końcu.

- Obiecałem Princess, że nie dopuszczę by się, coś stało - wyjaśnił.

Zatkało mnie. W sumie racja obiecał mi to. Jednak nigdybym nie przypuszczała, iż, dotrzyma danego mi słowa.

- Nie, wiedziałam o tym - próbowałam udawać głupią.

- Wiem - uśmiechnął się.

Westchnęłam cicho. Skierowałam wzrok na sufit. Nie miałam pojęcia jak, teraz mam się przy nim zachowywać. Leżeliśmy tak w ciszy, która nie miała końca. Fajnie było po raz pierwszy, tak normalnie być w jednym pomieszczeniu z Harrym.

- Co chcesz robić po zakończeniu szkoły? - spytał się znienacka.

Nie powiem pytanie, bardzo mnie zdziwiło.

- Chyba pokończę kursy i będę robiła u taty, a ty? - wyjawiłam.

- Od zawsze chciałem zostać Prawnikiem i do tego będę zmierzać - odparł.

Nie spodziewałam się, że on może być, aż tak ambitny. No w sumie wychowuje go mama, która na pewno nie wie jaki on jest w szkole.

- Ambitne.

- Wiem.

- Jednak z tym podejściem do nauki, to nigdy nie zostaniesz prawnikiem - podsumowałam.

- Tak wiem. Pomożesz mi w nauce? - spytał się

Zdębiałam. On chce, żebym pomagała mu w nauce. Czy ten chłopak się słyszy?

- Wiesz, co ty mówisz?

- Wiem. Proszę Meg i tak jesteśmy na siebie skazani. Więc chyba możesz mi pomóc, co?

Niestety miał totalną rację. Jesteśmy na siebie skazani, a przecież przez całe 2 miesiące nie dam rady, cały czas go unikać.

- Dobra - powiedziałam zrezygnowana.

- Dzięki - mrugnął do mnie. Chłopak wstał z łóżka, podszedł do drzwi. Zdezorientowana spojrzałam się na niego.

- Jest 23:30, a jutro szkoła - wyjaśnił.

- Nie mów mi, że zwracasz uwagę na godzinę.

- Ja nie, ale ty pewno tak. Nie mam zamiaru byś była przeze mnie niewyspana Parker.

- Jesteś dupkiem Styles - krzyknęłam za nim. Kiedy tylko zamknął drzwi, udałam się do łazienki. Szybciutko się umyłam, wyszczotkowałam zęby. Po skończeniu czynności udałam się do pokoju, tam weszłam pod kołdrę.

-------------------------------------------------------

- Jak po pierwszej nocy z Stylesem w jednym domu? - spytała się Ricki.

- Dobrze - odparłam.

Skierowałyśmy się do jadalni.

- Nic nie próbował?

- Nie.

- To dobrze - odparła.

- Noo - wydukałam.

Byłam strasznie zmęczona, a przecież przespałam prawie 6 godzin. Nie rozumiem tego.

- Ej, co z tobą?

- Głowa mnie boli i chce mi się spać - wyznałam.

Ricki dokładnie mi się przyjrzała. Widać było, że się o mnie martwi.

- Może się zwolnij?

- Nie, wytrwam do końca - odparłam stanowczo.

Nie chciałam się zwalniać. Potem było strasznie dużo odpisywania i rzeczy do wyuczenia się. Może i uczę się dobrze, ale jakoś nie ciągnie mnie do nadrabiania materiału.

- Dobra dobra, chciałam tylko pomóc - podniosła ręce do góry w geście obronnym.

- Wiem. Przepraszam.

- Nie ma za co - przytuliłyśmy się do siebie.

Nadal, rozmawiając, weszłyśmy na stołówkę. Od razu skierowałyśmy się do naszego stolika. Usiadłyśmy. Chwilę potem dosiadł się do nas Li.

- Hejka jak tam?

- Może być - odparłyśmy.

- To dobrze - odparł.

Widać było, że jest zmęczony.

- Li, dobrze spałeś?

- Nie Meg. Przez cała noc śniło mi się, że Niall utopił cię w wannie - wyznał.

Wybuchnęłam śmiechem. Nie no, od zawsze wiedziałam, iż ma bujną wyobraźnię, ale nie, że aż tak.

- To nie jest śmieszne - warknął.

- Sorry. Ale brzmi to, jak scena wyjęta z horroru - wyjaśniłam.

Li spojrzał na mnie z politowaniem.

- Niech ci będzie. W każdym razie ten sen wykończył mnie fizycznie - powiedział.

- Spokojnie jeszcze 3 godziny i koniec - pocieszyłam go.

Pokiwał głową z dezaprobatą, po czym uśmiechnął się.

- Moi drodzy - usłyszeliśmy głos Amandy.

Jednej z Papularsów.

Jest to wysoka, chuda, o oliwkowej cerze i farbowanych rudych włosach. Ale niestety ma pusto w tej swojej głowie.

Dziewczyna stanęła na scenie.

- Już koniec tygodnia. W takim razie dzisiaj lasujemy, kto dzisiaj dla nas zaśpiewa - zaświergotała podekscytowana.

Ta zapomniałam o tej głupiej zabawie papularsów. Co tydzień losują z urny jednego z uczniów, który ma zaśpiewać jakąś piosenkę. Zazwyczaj są to osoby, które "wyją" do mikrofonu, jednak czasem zdarzają się wyjątki. Co najgorsze, musisz zaśpiewać, bo inaczej nie dadzą ci spokoju.

Tak jak zwykle, bez większego zaciekawienia, patrzyłam się jak dziewczyna podchodzi do urny. Miesza miesza i wyjmuje kartkę. Otwiera ją i mówi.

- Megan Parker - zbladłam.

Wszyscy skierowali na mnie swój wzrok. Przełknęłam głośno ślinę. Jeśli im zaśpiewam wyda się, że jestem Princess. Natomiast jak nie zaśpiewam to będę pośmiewiskiem całej szkoły. Po prostu genialnie. Kątem oka zobaczyłam jak Darcy się śmieje. Rozwścieczona wstałam z krzesła. Jakoś tak dziwnie świat mi zawirował i zobaczyłam jasność.

- Meg...



Autorka: Witam was w kolejnym rozdziale.

Mam nadzieję, że wam się spodobał. Nie miałam go ochoty pisać ( to pewnie przez deszcz ), ale jednak napisałam go. Mam nadzieję, że nie jest on do bańki.

No to chyba tyle mam wam do napisania.

Do zobaczenia w niedzielę <3  

Princess Of SexOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz