Rozdział 17

12.4K 499 12
                                    

  Od chwili kiedy Harry zamieszkał w moim domu, minęły dwa tygodnie. Przez ponad tydzień męczyłam się z grypą jelitową. Cały ten czas spędziłam z Stylesem, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, chłopak był dla mnie miły. Jakby ktoś porządnie walnął go czymś w głowę. Podobało mi się to, jednak nie łudziłam się. Harry może i jest grzeczny w domu, jednak w szkole musi dbać o swoją reputację. Jednym słowem, żegnaj święty spokoju.

Westchnęłam ciężko wstając z łóżka. Skierowałam się do salonu. Harry siedział na kanapie patrząc w telewizor.

- Idziemy do szkoły. Zbieraj się - powiedziałam.

Chłopak przeniósł spojrzenie na mnie, uśmiechnął się szeroko.

- Ładnie wyglądasz - pokręciłam głową z dezaprobatą.

Ten chłopak to, jedna wielka zagadka. Czasem zastanawiam się, czy on czasem nie jest kosmitą.

- Dzięki. Choć już, nie mam zamiaru się przez ciebie spóźnić - warknęłam.

- Wracamy do starego trybu. Skarbie - stwierdził.

Posłusznie wyszedł z domu, kierowaliśmy się do Audi Harrego. Wsiadłam do niej niespokojnie. Od czasu tego felernego dnia w szkole ani razu nie miałam okazji porozmawiać z Ricki, na temat mojego śpiewu. Miałam nadzieję, że już o tym zapomnieli. Jednak sama nie wiem, co będzie.

- Co się tak stresujesz? - spytał Harry, wsiadając do auta.

Spojrzałam się na niego zrezygnowana. Boże żałuję czasem, iż on nic nie wie.

- Myślałam o tym całym śpiewaniu. Ja nie mogę tam wyjść i zaśpiewać im - powiedziałam będąc blisko płaczu.

- Czemu nie?

- Nie mogę i już - odparłam wściekle.

On naprawdę nie rozumie powagi sytuacji. Szkoda, że nie ubłagałam taty, o zwolnienie z tej całej szopki.

- Meg. Nie będzie tak źle. Po prostu staniesz i zaśpiewasz - odparł kładąc swoją rękę na moim kolanie.

Zaczął wykonywać koliste ruchy, czym mnie uspokajał.

- Gdyby to było takie proste - westchnęłam.

- To jest proste - powiedział.

Spojrzałam się za okno, w oddali widać już było szkołę. Kurde to wszystko jest strasznie, porąbane.

Nagle w głowie zaświtał mi pewien dość głupi i idiotyczny pomysł.

- A jeśli sprowadzę kogoś, kto za mnie zaśpiewa? - skierowałam swoje spojrzenie na Harrego.

- Do czego pniesz?

- Jeśli sprowadzę Princess, to dadzą mi spokój? - W oczach chłopaka dostrzegłam błysk. Boże mam nadzieję, że to wypali.

- Jeśli ją sprowadzisz, to osobiście zwalniam cię z tej szopki - powiedział.

Że, co? Zwalnia mnie! Kurwa udało się!

Po prostu nie wierzę, udało mi się.

- Serio?

- Serio - powiedział uśmiechając się.

Szybko wyjęłam telefon, przełączyłam karty i wybrałam do Ricki ( Taylor ).

- Co się dzieje?

- Potrzebuję Princess, da radę przyjechać do Westet School? - spytałam się.

Na linii nastała chwila ciszy.

- Jasne - powiedziała Ricki.

Wyraźnie zrozumiała aluzję.

- To dobrze

- Meg, co ty planujesz zrobić?

- Zobaczysz. Nic nie zapomnij - powiedziałam.

- Spokojnie. To pa

- Pa - rozłączyłam się.

Spojrzałam się na Harrego.

- Załatwione

- Jak, ty...

- Ma się swoje sposoby - powiedziałam.

Harry właśnie wjechał na parking szkolny.

- Czyli widzimy się w domu - powiedziałam, kiedy zaparkował.

Nie czekając na odpowiedź wysiadłam z auta. Szybkim krokiem, kierowałam się w stronę budynku. Nie przejmowałam się wścibskimi spojrzeniami uczniów, pewnie kojarzyli mnie, z powodu tej szopki. Praktycznie dobiegłam do drzwi. Otwarłam je, oczywiście musiałam na kogoś wpaść. Upadłam na podłogę.

- Uważaj trochę - uśmiechnęłam się rozpoznając ten głos.

- Li - powiedziałam wstając z podłogi.

- Meg. Jak dobrze, że to ty. Chodź - pomógł mi wstać i pociągnął mnie za sobą. Szliśmy tak przez pół korytarza, musiało to wyglądać dość komicznie, gdyż większość uczniów chichotała pod nosem.

- Spokojnie - powiedział cicho Li.

- Nic mi nie jest - pocieszyłam go. Szybko, przeszliśmy przez korytarze. Li stanął naprzeciwko klasy z Fizyki. Otworzył drzwi, weszliśmy do środka, a on je zamknął.

- Ricki do mnie dzwoniła - wyjaśnił.

- Aha - Teraz rozumiem po co mu klucz do klasy.

- Co ty chcesz zrobić?

- Harry powiedział, że jeśli uda mi się sprowadzić tu Princess i da ona koncert. To osobiście zwalnia mnie z śpiewania - wyjaśniłam.

- Więc ją sprowadzisz - stwierdził.

- Dokładnie - odparłam.

Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Li podszedł do nich i powoli je otworzył. Do pomieszczenia wpadła, zdyszana Ricki.

- Mam wszystko. Co jest? - spytała się kładąc torby na stole.

Nie zdążyłam jej nic wyjaśnić, ponieważ uprzedził mnie Li. Byłam mu za to wdzięczna. Nie lubię się powtarzać.

- Do dobra chyba czas na przygotowanie cię do występu - stwierdził Li.

Skinęłyśmy głową, zabierając cię do pracy. Metamorfoza zajęła mi godzinę, czyli nie było nas na lekcjach. Jednak to żaden problem, sami sobie wszystko usprawiedliwiamy. W dodatku nauczyciele nas lubią, więc nie będzie żadnego problemu.

- Gotowe - powiedziała Ricki.

Ostatni raz przejechała kredką po powiece, odsunęła się kawałek i dokładnie mi się przyjrzała.

- Genialnie - stwierdził Li.

Ricki podała mi lusterko, spojrzałam się w nie. Li miał rację wyglądałam genialnie. Jak ja zazdroszczę Ricki, że ma taki talent.

- Dzięki - powiedziałam przytulając się do dziewczyny.

- Nie ma za co - powiedziała.

- Jest - odparłam.

Wybuchnęliśmy śmiechem, za chwilę jednak ucichliśmy przypominając sobie, że nikt ma nie wiedzieć o tym, co się tu stało.

-No to chyba czas na ciebie - stwierdził Li.

- Racja - powiedziałam.

Ostrożnie wyszliśmy z sali, zamknęliśmy ją. Skierowaliśmy się do stołówki, w połowie drogi, tuż przed rozwidleniem zatrzymaliśmy się.

- No to powodzenia - powiedzieli przytulając mnie.

- Dzięki - powiedziałam.

Oderwaliśmy się od siebie. Oni poszli do stołówki głównym wejściem, a ja skierowałam się do wejścia za scenę.

Miałam tylko nadzieję, że nikt nie powiąże mnie z Princess.

- Co zrobiłeś?

- Powiedziałem Megan, że jeśli Princess tutaj przyjedzie, to zwalniam ją z śpiewania - powiedział spokojnie Harry.

- Głupi jesteś. Ona musi zaśpiewać - krzyknęła Darcy.

- Nie musi - warknął Harry.

- Hej hej. Nie wiem, czy to coś pomoże, ale Meg nie było dzisiaj na ani jednej lekcji - powiedział spokojnie Louis.

- Nie było jej na ani jednej lekcji?! - powtórzył Harry.

- Dokładnie - przytaknął Zayn.

- To gdzie ona jest?

- W Studiu - powiedziałam wchodząc do sali.

Spojrzenia wszystkich automatycznie skierowały się na moją osobę. Uśmiechnęłam się widząc ich reakcję.

- Jezu, to na prawdę ty - jęknął Zayn.

- Tak to ja. Miło znowu cię widzieć Darcy - powiedziałam.

- Ciebie też - odparła.

Obydwie zdawałyśmy sobie sprawę, że ta wymiana uprzejmości jest z obu stron nieszczera. Jednak dobre wychowanie musi zostać zachowane.

- Hej. Księżniczko - powiedział Harry, przytulając mnie.

- Hej, co tam?

- Może być. Princess przedstawiam ci moich przyjaciół. Ten blondyn to Niall, obok niego stoli Louis, za Lou znajduje się Zayn, a Darcy już znasz - przedstawił mi swoich kumpli.

- Hej - powiedziałam.

Dziwnie się czułam udawiając, że ich nie znam. No, ale sama przecież tego chciałam.

- Czemu Meg jest w studiu?

- Conny jej potrzebowała - powiedziałam.

- Nie wiarygodne to na prawdę ty - powiedział będąc ciągle w szoku Louis.

- Tak to ja - potwierdziłam.

- Naill, ludzie się buntują - powiedział niski brunet.

Chyba ma na imię Edward, ale nie jestem pewna.

- Cholera już idę - powiedział Niall i wybiegł na scenę.

Moje uszy zarejestrowały szum i oklaski.

- No więc siemka kochani. Mam dla was dzisiaj specjalną niespodziankę - powiedział, a w sali wszyscy zapiszczeli.

- Megan Parker odmówiła śpiewania - wszyscy zaczęli buczeć, gdzie nie gdzie usłyszałam śmiech ludzi. Spodziewałam się tego.

- Jednak nie zostawiła was na lodzie. By zrekompensować to, że nie zaśpiewa. Sprowadziła do nas specjalnego gościa - powiedział, a sala zapiszczała.

- Moi drodzy przed wami Princess Of Sex - krzyknął.

Wzięłam głęboki oddech i weszłam na scenę.



Autorka: Hejka kochani ;)

Jak mija wam niedziela? Mi dobrze

Jestem bardzo zadowolona z tego rozdziału, więc mam nadzieję, że wam się spodoba. Jest takie śliczne słoneczko, że aż musiałam się zmusić by napisać dla was ten rozdział, jak widzicie udało się :)


No to do wtorku <3

Princess Of SexOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz