Rozdział 30

11.5K 446 5
                                    

  Wdychałam cudowny zapach jodu, który roznosił się po całej plaży. Jak dawno tutaj byłam? W sumie sama nie wiem. Jestem wdzięczna Ricki, że wyrwałam mnie z domu w to przecudne miejsce. Piasek pod moimi stopami strasznie parzył, przypominając tym samym, iż nie jestem tu po to by rozmyślać. Mam się odprężyć i dobrze bawić. Takie jest założenie, ale, co z tego wyjdzie? Przekonamy się sami.
Siedziałam na kocu wpatrując się w wodę. Jeszcze nigdy morze nie było takie ładne jak dzisiaj – stwierdziłam.

— Coś taka zamyślona — Ricki usiadła ma moim ręczniku patrząc się mi prosto w oczy.

— Chyba taki dzień.

— Meg!

— Myślałam o Harrym — wyznałam.

Ricki spojrzała się na mnie podejrzliwe, szukając czego kol wiek, co by jej pomogło mnie rozszyfrować. Jednak nic takiego nie znalazła. Usiadła obok mnie zrezygnowana. Widać, że nie wie już, co mam mi powiedzieć bym przestała o nim myśleć.

— Meg przestać. On to tylko zwykły dupek, sama o tym wiesz.

— Wiem, ale nie potrafię. To trochę tak jak ty nie potrafisz nie powiedzieć chodź słowa o Li.

— Liam, a Harry to dwie różne osoby.

— Wiem, ale na jedno wychodzi. Obie nie potrafimy czegoś opanować – chciała zaprzeczyć, ale nie potrafiła. Zamknęła więc usta i skinęła głową. Odetchnęłam z ulgą, gdy nie sprzeciwiała się. Nie lubię kłótni, a już szczególnie o takie głupoty jak ta.

— Idziesz popływać? — spytała się wstając z ręcznika.

Przez chwilę się wahałam, jednak w końcu wstałam. Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie, po czym chwyciła mnie za rękę i razem wbiegłyśmy do morza. Muszę przyznać, że woda jest dość ciepła, co bardzo mnie zaskoczyło. Zazwyczaj jest tutaj zimna, ale dziś tak nie jest.

Z uśmiechem na ustach zaczęłam płynąc prosto do boja.

— Mały wyścig?! — zaproponowała Ricki podpływając do mnie.

— Jasne.

— Start — krzyknęła.

Zaczęłyśmy płynąć jak oszalałe, każda z nas chciała wygrać. Młóciłyśmy wodę, robiąc przy tym dużo szumu. Jednak ludzie nie zwracali na to uwagi. Byłam szczęśliwą możliwością zrobienia czegoś innego, niż to, co mam na stałe wypisane w harmonogramie dnia. Takie wypady pozwalają mi odetchnąć od rutyny rzeczywistości, która powoli zaczyna mnie już drażnić. Nie chodzi tutaj o Princess i jej sprawy, raczej miałam na myśli Harrego. Przez tego chłopaka sama nie wiedziałam już kim jestem lub, co się ze mną dzieje. Wyrabia ze mną takie rzeczy, że aż głowa boli. Stop, stop. Nie możesz teraz myśleć o tym dupku, jesteś tutaj po to by od niego odpocząć. Fakt. Szybko odgoniłam od siebie myśli o Harrym, a skupiłam się na wygraniu wyścigu.

— I, co poddajesz się? — spytałam się Ricki, gdy po raz setny wygrałam z nią w wyścigach. Dziewczyna była dość uparta, więc byłyśmy zmuszone powtarzać je za każdym razem, gdy przegrała. Bawiło mnie to bardzo, szczególnie kiedy marszczyła nos z zirytowania. Muszę przyznać, że jak na nią to bardzo uroczo wyglądało.

— Niech ci będzie wygrałaś – powiedziała zrezygnowana. Uśmiechnęłam się zwycięsko, nareszcie powiedziała to na głos.

— Widzisz nie było to takie trudne.

— Następnym razem wygram — zagroziła, po czym wybuchnęła śmiechem. Dołączyłam do niej, dobrze wiedziałam, iż nie uda jej się ze mną wygrać. Jestem mistrzynią w pływaniu, no tak przy najmniej twierdzi Li.

— Wracamy do domu?! — zaproponowałam.

Dziewczyna tylko skinęła głową, zaczęłyśmy obie płynąć w kierunku brzegu. Wyszłyśmy z wody, szybko się powycierałyśmy. Sprawdziłyśmy stan naszych rzeczy, po czym poszłyśmy do auta. Po drodze minęłyśmy grupkę chłopaków, która, kiedy nas mijała zaczęła gwizdać. Zaczęłyśmy się niekontrolowanie śmiać, kierując się w stronę auta. Właśnie dla tego uwielbiam wypady na plażę.

— Istne dzieci — stwierdziła Ricki odpalając auto.

— Tutaj muszę się z tobą zgodzić — przyznałam, oparłam głowę o szybę i patrzyłam się na znikającą plażę. Jazda do domu nie zajęła nam dużo czasu, podziękowała jej za wyrwanie mnie z domu. Oczywiście jak zwykle twierdziła, że to nic takiego, jednak ja byłam innego zdania.

Stałam na werandzie czekając aż odjedzie, gdy jej auto zniknęło z pola mojego wzroku. Zadowolona weszłam do domu, kierując się wprost do swojego pokoju.

-----------------------------------------------

Jeszcze raz przyglądałam się swojemu odbiciu w lustrze. Muszę przyznać, że nawet podoba mi się mój wygląd. Sukienka była dość prosta, ale zarazem szykowna. Wykonana z niebieskiej satyny, kończąca się mocno przed kolanem. Dość obcisła, bez żadnych dodatków. Jedyne co ją wyróżniało to falbana będąca na wysokości bioder, była szeroka i ładnie ułożona. To właśnie dzięki niej na sukience nie potrzeba było żadnych dodatków. Moje włosy zostały tylko rozczesane, lekko opadały na ramiona. Nie miałam zamiaru ich spinać. Całość dopełniły niebieskie szpilki, które miały paseczki wokoło kostki. Były to dość wygodne buty, a przy okazji jedne z moich ulubionych. Na twarzy miałam lekki makijaż. Nie chciałam nakładać dużo tapety, chodziło mi tylko o lekkie podkreślenie mojej twarzy.

Po raz ostatni zerknęłam w lustro, wzięłam głęboki oddech, chwyciłam za torebkę i zeszłam do salonu. Tata miał na sobie, dobrze dopasowany garnitur. Włosy postawił sobie na żelu, na jego szyi wisiał naszyjnik z krzyżem. Muszę przyznać, że prezentował się ładnie i pewno nie jednej kobiecie wpadłby w oko. Odchrząknęłam cicho. Podniósł głowę, a na jego twarzy widać było zaskoczenie.

— Córcia wyglądasz szałowo — skomplementował mnie podając mi rękę, chwyciłam ją i razem wyszliśmy na podwórko. Nie zabierałam żadnego żakietu, bo było dość ciepło. Tata pomógł ki wsiąść do limuzyny, oczywiście wcześniej ustalili z mamą Harrego, że po nich przyjedziemy. W moim żołądku był straszny rozgardiasz. Wszystkie mięśnie skręcały mi się w supełek, bałam się kolejnego spotkania z Harrym. Jednak była też druga strona tego medalu, chciałam go zobaczyć i dowiedzieć się czemu to Niall, a nie on zadał mi to pytanie. Nie wierzę w to, że jest on aż takim tchórzem.

— Meg, spokojnie wszystko będzie dobrze.

— Wiem, wiem — westchnęłam ciężko.

Po półgodzinie podjechaliśmy pod dom Stylesów. Wzięłam głęboki oddech i z napięciem czekałam na przybycie zagłady, w postaci Harrego. Nie musiałam długo czekać, drzwi się otworzyły. Najpierw do auta wsiadła mama chłopaka, która swoją drogą ubrana była w przecudną czarną sukienkę. Kończyła się ona trochę za kolanem, była tak samo, jak moja prosta bez wielkich dodatków, tylko przez środek szedł cieniutki niebieski pasek. Na szyi miała naszyjnik w kształcie koniczynki, a na nogach identyczne szpilki jak moje tylko czarne. Zaraz po niej wszedł on. Ubrany był w czarne mocno opinające jego nogi rurki, białą koszulkę, a na to miał czarną marynarkę. Jego włosy jak zwykle żyły własnym życiem. Kurde czy on musi być taki idealny? Chyba wyczuł, że się na niego patrzę, bo podniósł głowę i zamarł z wrażenia.

— Meg...



Autorka: Witam was miśki. Jak wam się podoba rozdział?

Ale upały, co? Nie chce się aż nic robić. Chodź pisanie dla was to wielka przyjemność :)

Zapraszam na opowiadania:

Rzycie na wsi – prawdziwa dama.

Miłość czy zauroczenie? – Ann_Kathrin.

Bad Coah.||H.S – PerfeectNialler

Przesyłam całuki :)

Princess Of SexOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz