Rozdział 19

10.9K 467 8
                                    

  - Słucham - prawie warknęłam.

- Meg, jak dobrze, że to ty - usłyszałam.

Zaskoczona otwarłam szeroko oczy. Spodziewałabym się każdego, ale nie jej.

- Meg, jesteś tam? - spytała się Darcy.

Wzięłam głęboki oddech.

- Tak jestem - odparłam.

- To dobrze. Musisz mi pomóc - powiedziała.

Zaskoczona zamrugałam kilka razy oczami. Czy Darcy szkolna dziwka, właśnie poprosiła mnie o pomoc? Cholera jasna musi już z nią być naprawdę źle.

- O, co chodzi?

- Przyjedź do mnie, to wszystko ci wyjaśnię - powiedziała z histerią w głosie.

- Kiedy ja nie wiem, gdzie mieszkasz - odparłam.

- Jest z tobą Harry?

- Tak.

- On wie. Powiedz mu, że to ważne.

- Dobra. Będziemy za 15 minut.

- Jasne - powiedziała.

Rozłączyłam się szybko. Spojrzałam się na Harrrgo ciągle będąc w szoku.

- Kto to był? - spytał się zaniepokojony Harry.

- Darcy.

- Czego chciała? - warknął.

- W sumie, to ma mi coś do powiedzenia. Harry musisz mnie do niej zawieść - powiedziałam poważnie.

- Mowy nie ma - fuknął.

- Kurwa Styles, to nie są jaja. Ona prawie się popłakała - krzyknęłam na niego.

Popatrzył się na mnie jakbym była z kosmosu. Tak wiem ja i Darcy się nie znosimy, ale nie zostawię dziewczyny samej, szczególnie kiedy jest w takim stanie.

- Jesteś pewna?

- Tak.

- Dobra, to zbieraj się - powiedział zrezygnowany.

Szybko wstałam z kanapy, pobiegłam do swojego pokoju. Kiedy tam dotarłam w ekspresowym tempie wyjęłam z szafy ubrania, przebrałam się w nie i szybko zbiegłam do salonu. Harry już tam na mnie czekał, gdy tylko mnie zobaczył uśmiechnął się. Chłopak chwycił mnie za rękę, wyszliśmy z domu. Kierując się w stronę auta, ciągle zastanawiałam się, czemu Darcy była taka wystraszona. Nie dawało mi to spokoju, szczególnie iż jakoś nie pamiętam przestraszonej Darcy. Owszem jest głupia, wywyższa się, ale na pewno nie łatwo ją wystraszyć. Cóż widocznie komuś się to udało. Stanęliśmy w garażu, Harry otworzył przede mną drzwi, wsiadłam do auta, a chłopak szybko je zamknął. Okrążył auto, by po chwili znaleźć się koło mnie. Odpalił silnik i szybko skierował pojazd na autostradę Messterdas Tris, prowadząca na południowe obrzeża Londynu. Westchnęłam widząc, że nie przestrzega ograniczenia prędkości.

- Spokojnie Meg wiem, co robię - powiedział uśmiechając się łobuzerski.

- Ta, Max Benet też wiedział, co robi - odparłam.

Max był jednym z uczniów naszej szkoły. Nigdy nie jeździł po pijanemu, za to lubił szybką jazdę. Skończyło się to tym, że w końcu szybka jazda go zabiła.

- Trochę wiary - odparł rozbawiony Harry. Pokręciłam głową, jakoś nie miałam ochoty się z nim kłócić.

Pomimo iż Harry prowadził szybko, do domu Darcy dotarliśmy w jednym kawałku. Choć nie wiem, czy domem można nazwać pieprzoną willę. Powiem szczerze, ewidentnie jest tu widoczna ważność pieniądza. Willa sama w sobie była ekstrawagancka, a nawet bardzo. Płot jak się nie mylę zrobiony z marmuru i srebra, odgradzał wielką willę od reszty domów. Trawa przed wejściem do domu była równo przystrzyżona. Przez środek trawnika przechodził brukowy chodnik, z obu stron okalany rabatkami. W rabatkach na przemian posadzone były tulipany i orchidee. Na końcu rabatki tuż przed wejściem na piaskowe schody prowadzące do domu, stała palma. Tak dobrze przeczytaliście palma. Nie wiarygodne, co? Dom również zaskakiwał, wykonany był jak każda willa. Jedyne, co go różniło to niebiesko-szary odcień.

- Kurwa - powiedziałam cicho.

Nie było mnie stać na nic więcej.

- Wiem - westchnął Harry.

Wysiadł z auta, ja również wysiadłam. Skierowaliśmy się do bramki, nim jednak zdążyłam dotknąć nieskazitelnej klamki, Harry wbił jakiś kod. Otworzył bramkę i wpuścił mnie do środka. Wzięłam głęboki oddech, przeszłam przez bramkę. Chłopak zamknął ją, chwycił mnie za rękę i skierował się w stronę drzwi wejściowych.

- Nie rozumiem po co im to - powiedziałam.

- Zabezpieczenie przed złodziejami. Aż dziwi mnie to, że twój ojciec nie postarał się o coś takiego - powiedział szczerze.

- Przy systemie kamerowy, alarmach na całym podwórku i ochronie, która monitoruje nas cały czas, chyba raczej nie potrzebne nam jest jeszcze coś takiego - wyjaśniłam mu.

Chłopak tylko westchnął, weszliśmy na szczyt schodów. Miałam zamiar zadzwonić jak przystało na dobrze wychowaną osobę, jednak Harry mnie uprzedził i otworzył drzwi do domu.

- Odbiło ci?!

- Spokojnie, często to robię - wyjaśnił. Westchnęłam zrezygnowana wchodząc do domu. Rozejrzałam się dokładnie po wielkim holu i o mało nie zemdlałam. Cholera czy tu wszystko będzie pachniało pieniędzmi? Hol był ogromy, prawie taki jak mój pokój. Z lewej strony stała wielka dębowa szafa, pewno na buty. Za to z prawej równie wielka komódka zrobiona z sosny. Na komódce według marek ułożone były płaszcze znanych marek. Podeszłam do nich i zaczęłam się im przyglądać. Jeden z nich szczególnie zwrócił moją uwagę. Płaszcz był na kobietę, zrobiony z czarnego kaszmiru. Kieszenie były koliste, a zapięcie zrobione z bursztynów. Cały płaszcz był czarny i elegancki.

- Mój projekt - powiedziałam rozpoznając płaszcz.

- Zaprojektowałaś go - usłyszałam lekko zachrypnięty od płaczu głos. Obróciłam się na pięcie, na samej górze schodów stała Darcy. Dziewczyn wyglądała jak półtora nieszczęścia (serio), jej oczy były czerwone od płaczu, a cera blada jakby zobaczyła ducha. Uśmiechnęła się lekko, po czym szybko, ale z gracją zeszła do nas. Stanęła obok Harrego i spojrzała się na mnie.

- Tak. Był to jeden z moich lepszych projektów - wyjaśniłam.

- Jest genialny. Uwielbiam ten płaszcz - wyznała.

Uśmiechnęłam się do niej, dziewczyna odwdzięczyła mi się tym samym. Usłyszałyśmy chrząknięcie, skierowałyśmy wzrok na Harrego. Chłopak wyraźnie się niecierpliwi.

- Możemy się dowiedzieć, po co tu jesteśmy? - powiedział zirytowanym głosem.

Zachichotałam, a Darcy mi zawtórowała. Po chwili jednak się opanowałyśmy.

- Jasne, chodźcie - powiedziała i skierowała się w stronę schodów. Wspomniałam już, że schody zostały zrobione z jakiś drogich kamieni? Ruszyliśmy za Darcy po schodach. Im wyżej wchodziliśmy, tym bardziej kolor ścian się zmieniał. Na dole był to jasny brąz, za to na górze praktycznie złoty kolor. Ten kto malował te ściany, miał nie lada trudne zadanie, jednak efekt jest porażający.

- Niesamowite, co? - spytała się Darcy.

- Cudowne - powiedziałam.

Dziewczyna zaśmiała się, po czym skierowała się do lewego skrzydła domu. Szliśmy za nią w ciszy. Przyglądałam się jak wystroje im dalej się szło, tym bardziej się zmieniały. Z takiego przepychu jak w Baroku, do dzisiejszego praktycznego urządzania pomieszczeń. Cała ta zmiana zapierał dech w piersiach. Nie jeden projektant wnętrz musiałby się przy tym nie źle na główkować. Dziewczyn stanęła przed drzwiami, pewnie swojego pokoju. Otworzyła je wpuszczając nas do środka. Zamknęła za sobą drzwi.

- Siadajcie - powiedziała.

Usiedliśmy tak jak kazała, ja na stołku, a Harry i Darcy na łóżku, ale na przeciwnych jego rogach.

Obydwoje spojrzeliśmy się na dziewczynę.

- Dobra, mów o, co chodzi - powiedziałam.



Autorka: Witajcie, skarby. Ależ mamy dzisiaj cudowny dzień, co?

He he, jak wam się podoba rozdział?

Spodziewaliście się Darcy?

Jak myślicie o, co chodzi?

Widzimy się w niedzielę Skarbki <3  

Princess Of SexOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz