Rozdział 28

10.8K 427 8
                                    


Chłopak przycisnął mnie do ściany. Parzyłam się na niego zaskoczona. Nie wiedziałam o, co mu chodzi. Po krótkiej chwili usłyszałam jak ktoś szybko idzie.

- Szli tędy widziałem ich - mocniej wtuliłam się w Harrego słysząc głos Alecka.

- Wiem widziałem, tylko gdzie teraz są?

- Idź w lewo, a ja poszukam tutaj - krzyknął Luck.

Słyszeliśmy lekko oddalające się kroki. Poczułam jak Harry wkłada rękę do kieszeni. Nie dało się tego nie poczuć, bo wrażenie było taki jak by robił mi placówkę. Wstrzymałam oddech, gdy to robił. Po chwili zobaczyłam, że wyjął telefon.

Harry: Jesteśmy na rynku, w uliczce Adsext. Aleck i Luck nas szukają. Przyjedź.

Max: Będę za 5 minut.

Zaskoczona spojrzałam się Harremu prosto w oczy. Dostrzegłam w nich niepokój, wdzięczność, strach i pożądanie. To ostatnie wcale mnie nie zaskoczyło, jednak te wcześniejsze tak. Patrzyliśmy sobie w oczy, nasłuchując czy te dwa kretyny już sobie poszły. Jednak żaden z nas nie usłyszałby zniknęli raczej słyszeliśmy kroki. Które coraz bardziej się do nas zbliżały. W pewnym momencie Harry totalnie mnie zaskoczył, wpijając się w moje wargi. Chciałam go od siebie odepchnąć, ale mocno mnie przytrzymał.

- Ehh, ta młodzież. Nie może znaleźć sobie ustronnego miejsca - usłyszałam zrezygnowany głos Lucka.

Dopiero wtedy do mnie dotarło, co zrobił Harry. Ten dupek uratował mi skórę przed nimi. Usłyszeliśmy oddalające się kroki Lucka. Trwaliśmy tak, dopóki nie usłyszeliśmy chrząknięcia.

- Wszystko rozumiem, ale żebyście się teraz lizali?! - powiedział zrezygnowany Max.

- Udawaliśmy. Dzięki temu Luck nas nie skojarzył - wyjaśnił Harry.

- Dobry pomysł - stwierdził Max.

Skinęliśmy tylko głowami. Max zaczął iść bardzo cicho i ostrożnie. Ruszyliśmy za nim, będąc tak samo ostrożni, jak on. Kierował nas wieloma uliczkami, wszystko po to żeby nikt nie mógł nas śledzić. Dopiero po jakichś 10 minutach doszliśmy do limuzyny. Szybko zajęliśmy odpowiednie miejsca, kiedy tylko ruszyliśmy spojrzałam z ulgą w oczy chłopaka.

- Dzięki.

- Nie ma za co. Choć mogłabyś okazać trochę więcej uczucia - westchnęłam.

Skąd wiedziałam, że to powie? Może powinnam?! Nie nie powinnam, on jest inny i ja jestem inna. Poza tym nadal nie rozumiem czemu on to wszystko robi? Powoli zaczynam mieć mętlik w głowie, a to wcale mi się nie podoba.

- A czemu miałabym to zrobić?

- Dla mnie.

- Marz dalej - powiedziałam.

- Nie przeszkadzało ci, to gdy robiłaś mi laskę - przypomniał mi.

- I tak nikt by tego nie zrobił.

- Jak tak dalej pójdzie to wylądujemy w łóżku.

- Z tobą?! Styles wolałaby przespać się z którymś z twoich kumpli - warknęłam.

Harry spojrzał się na mnie zaskoczony, jednak szybko to zniknęło zastąpione wściekłością. Przysunął się do mnie. Zaalarmowana jego zachowaniem próbowałam się odsunąć, ale nie pozwolił mi na to. Chwycił mnie i posadził sobie na kolanach.

- Harry - powiedziałam ostrzegawczo, jednak to nic nie pomogło.

Usta chłopaka wpiły się w moje, z taką namiętnością i pożądaniem, że aż dech w piersiach zaparło. Początkowo stawiałam mu opór, jednak gdy jego język przejechał po mojej dolnej wardze bez skrupułów pozwoliłam mu pogłębić pocałunek. Język Harrego od razu zaczął pieścić moje podniebienie, po chwili odnalazł mój język i zaczęliśmy bitwę. Każdy z nas chciał dominować. Gdy zaczęło mi brakować tlenu oderwałam się od ust chłopaka ciężko oddychając. Harry za to nie próżnował, jego usta zaczęły błądzić po mojej szyji. Znacząc teren od żuchwy do piersi, na przemian całując, kąsając i liżąc. Jęknęłam pod naporem emocji, które się we mnie kotłowały.

Ręce chłopaka z mojej pupy przeniosły się na koszulkę. Rozpiął ją szybko, jego ręce wylądowały na moim staniku. Włożył swoje ręce do niego, by po chwili uwolnić od niego moją pierś. Zaczął ustami znaczyć na niej ślad, a kciukami pocierać sutek. Pod wpływem jego ruchów sutki stawały się twarde jak kamień, a ja jęknęłam głośniej.

Usłyszałam jego cichy śmiech. Popatrzyłam się na niego, widząc, iż zaczyna torturę drugiej piersi wygięłam się w lekki łuk.

Kurwa to naprawdę jest dobre. Ręce Harrego opuściły moje piersi zderzając niżej, a dokładnie do rozpięcia moich spodni. Wiedziałam, co chce zrobić. Niestety nie było mu to dane, gdyż limuzyna się zatrzymała. Westchnął zrezygnowany i szybko doprowadził mnie do porządku. Swoje spojrzenie skierowałam w bok. Nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale jednego jestem pewna. Muszę się trzymać od niego z daleka.

Drzwi z limuzyny się otworzyły, szybko wyszłam na zewnątrz. Gdy zamykałam drzwi, usłyszałam.

- Wiem, że przy kimkolwiek tak byś nie reagowała. Następnym razem dokończymy - zaskoczona zamknęłam drzwi i szybkim krokiem udałam się do domu.

---------------------------------------------

- To jest niesamowite. Jak tego dokonałaś? - spytała się babcia mojej małej podopiecznej.

- Ja nic. Wspomniałam tylko coś mojej asystentce, która przekazała to odpowiednim ludziom - kobieta skinęła głową. Widać było, że jest strasznie szczęśliwa. Ktokolwiek by był, gdyby dowiedział się, że jego wnuczka przeżyje.

- I tak zrobiłaś dużo - dodał dziadek dziewczynki.

- Ja ni...

- Princess. Gdyby nie ty nie miałbym w sobie ani joty nadziei. Dałaś ją każdemu z nas i pozwoliłaśby mogła żyć dalej. To dla nas naprawdę wiele znaczy - powiedział jej tata.
Słysząc słowa tego mężczyzny, po moich oczach spłynęły łzy. Jeszcze nikt nigdy nie powiedział mi czegoś takiego. Jestem strasznie zaskoczona tym, co usłyszała.

- To na prawdę nic wielkiego.

- Dałaś nadzieję. A to jest dużo. Dziękuję - powiedziała matka.

Przytuliłam ją mocno. Po chwili z sali wyszła moja mała perełka. Podbiegła do mnie i mocno się przytuliła.

- Dzięki - powiedziała uradowana. Pocałowałam ją w czoło.

- Nie ma za co - powiedziałam. Widząc ich miny zaczęłam się zastanawiać, czy naprawdę nie ma za co. Z jednej strony wiem, że dla mnie to nic, z drugiej jednak wiem, iż dla nich to wiele.

- Pójdziesz z nami na kolację? - spytała się mała.

- Nie powi...

- Princess, uratowałaś jej życie. Pozwól nam się odwdzięczyć - coś w głosie ojca sprawiło, że nie chciałam ich teraz zostawić.

Lubię tę rodzinę, zrobię dla nich wszystko, bo mogę. Nie znam ich dobrze, jednak czuję, że są oni moją drugą rodziną. A rodziny się nie zostawia.

- Będzie to dla mnie wielka przyjemność - mała chwyciła mnie za rękę i zaczęła iść przez korytarz szpitala. Nie protestując, ruszyłam za nią. Słyszałam jak reszta również za nami idzie. Wyszliśmy przed szpital. Mała zaczęłam mnie prowadzić w stronę auta. Kątem oka za uwarzyłam Maxa i Marcela. No tak bez nich nigdzie nie idę.
Doszliśmy do małego auta, które mrugnęło. Jako gwiazda kazałam im wsiadać, dopiero na samym końcu przymierzyłam się do wsiadania. Jednak uniemożliwił mi to głośny krzyk.

- Princess...



Autorka: Witam was kochani w kolejnym rozdziale. Mam nadzieję, że wam się podoba. Wybaczcie za nieobecność, ale braka czasu daje o sobie znać. Wiecie wyjazdy z kumplami itp. Przepraszam z całego serca. Na moim wattpadzie pojawiła się nowa historia Sweet Little Girl's Adventure. Jest ona przeniesiona z bloga na Wattpada. Zapraszam do czytania, mam nadzieję, że wam się spodoba.
Rozdział postaram się dodać w niedzielę, ale nic nie obiecuję.
Całuski :)

Princess Of SexOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz