Sprytny plan Freda Weasley'a, jak szybko zrodził się w jego głowie, równie szybko, spalił na panewce. Lista adresów, którą otrzymał od Amalie Cresswell okazała się być mało przydatna, ponieważ każdy adres, który odwiedzał wydawał się być opuszczony, lub mieszkające pod nim rodziny, nawet nie otwierały drzwi, aby sprawdzić, kto przybył. Atmosfera w świecie magii była napięta i coraz więcej czarownic i czarowników obawiała się o swoje własne życia, zwłaszcza po ciągle piętrzących się zgłoszeniach napaści i innych, mało przyjemnych rzeczy. W planach Freda majaczyła się wizja rozmowy z rodziną Aarona Murphy'ego, w końcu od jakiegoś czasu chłopak podróżował wszędzie z Dianą i Kieranem. Jednak albo ich adresy były fałszywe, albo po prostu za bardzo bali się wyściubić nos zza drzwi swojego domu.
Fred właściwie nie mógł im się dziwić. Sam widział po ruchu w ich sklepie, jaki strach na ludziach wywarł Voldemort wraz ze śmierciożercami. Niby nic nie było jeszcze pewne, ale wojna wisiała w powietrzu, a wszyscy chcieli wyjść z tego po prostu cało. Razem z Georgem starali się jak mogli, by obrót w ich sklepie utrzymywał się na dostatecznym poziomie, ale wymagało to strasznie dużo czasu i poświęcenia, przez co chłopak nie mógł już tak swobodnie nawiedzać rodziny Murphy'ego w ich domach rodzinnych. Wiedział jednak, że nic z tego nie ucieknie, a on sam dopnie swojego. Myślał o Dianie codziennie, niemal w każdą godzinę dnia i w końcu dzięki temu nie było mu źle. Obraz dziewczyny wciąż był dla niego żywy, a on sam pogłębiał się tylko w tym piekielnym uczuciu tęsknoty.
Wiedział, lub tylko łudził się, że dziewczyna też nadal go chciała. Po ich ostatnim spotkaniu, czuł że te uczucia wciąż były żywe, mimo że Diana usilnie starała się temu zaprzeczyć. To właśnie pozwalało mu normalnie funkcjonować. Fred nie tracił nadziei.
– Ty to naprawdę masz klapki na oczach – odezwał się Ron Weasley, który przebywał właśnie w sklepie jego starszych braci, podczas przerwy wielkanocnej. – Masz do wyboru całą rzeszę ładnych czarownic, które przewijają się codziennie w twoim sklepie, a ty wciąż latasz jak głupi za ta jedną Collingwood, która nawet...
– Przypomnij mi, George. Jaki był warunek tego, że Ron może tu przebywać? – przerwał mu Fred, nie obarczając go nawet jednym spojrzeniem.
Starszy chłopak niewzruszenie wybierał produkty z ich sklepowych półek i ładował ich do oddzielnych pudełek, które potem mieli wysłać do swoich klientów przez sowią pocztę. Razem z Georgem wpadli na ten pomysł, kiedy ruch na Pokątnej się zmniejszał, a wraz z tych ich dochody. Nie wszyscy mieli odwagę, żeby wyjść z domu do ich sklepu, ale jednak każdy potrzebował trochę śmiechu. Nawet Fred, który ostatnie miesiące spędził na użalaniu się nad sobą i płakaniu za Dianą, a teraz zachowywał się jak gdyby nigdy nic.
Różnica była taka, że teraz myślał i tęsknił za nią, tylko wtedy gdy zostawał sam lub z Georgem. Reszta ludzi, podobnie jak Ron, kazała mu odpuścić sobie tę dziewczynę. Jedyny George tolerował jego uparcie w tej sprawie.
– Taki, że Ronald nie będzie komentował naszych wyborów życiowych, tylko zajmie się własnym długim kinolem – odpowiedział mu wesoło George.
– Tak, racja. Dziękuję bardzo – Fred pokiwał głową. – Widzisz? Jesteś na dobrej drodze by stąd wyjść.
– Czy ty siebie czasem słyszysz? Albo widzisz co robisz? – pytał nadal Ron, oburzając się na zachowanie brata. – Przecież ona może być niebezpieczna! Pewnie nie odzywa się do ciebie, bo tak jak jej matka, wstąpiła do tych całych śmierciożerców i właśnie dokonuje jakiejś mugolskiej eksterminacji!
Fred zacisnął mocno pięści, starając się zapanować nad sobą. Takie oskarżenia dotykały go najbardziej. Co prawda nie miał pojęcia, co działo się z Dianą, jednak coraz więcej ludzi wokół niego sugerowało mu właśnie coś takiego. Ale on nie chciał w to wierzyć. Chciał wierzyć w to, że zna Dianę na tyle dobrze, że.. no, przecież wiedział, że była dobra tak? Nie zrobiłaby mi czegoś takiego, myślał często, kiedy podczas bezsennych nocy dopadały go obawy.
CZYTASZ
Słowa wypowiedziane | Fred Weasley
FanfictionDla Diany i Freda, wkraczanie w dorosłość okazało się trudniejsze niż przypuszczali. Zakochana para zdaje się nie widzieć świata poza sobą, ale jest jeden, spory problem. Nastały ciemne czasy, Voldemort z każdym dniem rośnie w siłę, a Diana Collingw...