Rozdział 3

317 28 2
                                    

W ukrytym domostwie na ulicy Grimmauld Place 12 od samego ranka panowała napięta atmosfera. Dla obecnych mieszkańców tego domu stawało się to powoli codziennością, do której przywykł każdy poza Fredem Weasleyem. Lipiec dobiegał końca, a wraz z nim kończyła się cierpliwość chłopaka. Gdy na początku wakacji całe rodzeństwo Weasleyów wróciło z Hogwartu do ich rodzinnego domu, czekała na nich wyjątkowo nieprzyjemna niespodzianka. Zamiast spędzić kolejne gorące, spędzone na dowcipach i śmiechach lato w Norze, wszyscy musieli przenieść się do podstarzałej dziury w centrum Londynu, jak lubił to nazywać Fred. Mało kto przyjął te wieści jako pozytyw, ale w tym wszystkim, to bliźniacy buntowali się najbardziej. Nie mieli jednak żadnych szansa na zmianę stanu rzeczy. Nie, kiedy ich rodzice oraz starsi bracia (za wyjątkiem Percy'ego) wszyscy należeli do Zakonu Feniksa.

Główna siedziba Zakonu mieściła się w rodzinnym domu niegdyś szanowanej, czystokrwistej rodziny Black, której ostatnim przedstawicielem był wygnany dziedzic – Syriusz Black. To właśnie mężczyzna, którego przez wiele lat oskarżano o zdradę swoich przyjaciół, zaproponował aby członkowie Zakonu zbierali się w tym miejscu. Choć początkowo Pani Weasley podchodziła do jego osoby z niemałą rezerwą, po licznych zapewnieniach Albusa Dumbledore'a, zrozumiała że było to najlepszym wyjściem. Aby być bliżej wydarzeń i Harry'ego Pottera, który miał zjawić się w siedzibie (oczywiście sam nic o tym nie wiedząc) przeniosła się z mężem oraz dziećmi do tego opuszczonego na wiele lat domostwa. Wszystko musiało odbyć się w jak największej tajemnicy, aby siedziba Zakonu Feniksa została nieodkryta przez niewłaściwe osoby.

Czasy się zmieniły i trzeba było uważać na każdym kroku. Dlatego właśnie Fred milczał jak zaklęty przez całe wakacje, nie mogąc wysłać do Diany nawet jednego listu. Nikt nie mógł dowiedzieć się, gdzie leżała siedziba, a że do kwartety przenieśli się z dnia na dzień, chłopak nie zdążył nawet ostrzec Diany przed swoim milczeniem. Gryfon odchodził już od zmysłów, wyobrażając sobie coraz to drastyczniejsze scenariusze, na temat tego co mogła pomyśleć sobie jego dziewczyna.

– Mamo, to tylko jeden list! – wykrzyknął Fred błagalnym tonem.

Niejednokrotnie w te wakacje pytał czy może napisać do niej chociaż jeden, krótki list. Nie chciał, aby Diana się martwiła, albo co gorsza pomyślała sobie, że mógł ot tak o niej zapomnieć. A znał już ją na tyle dobrze, że wiedział, że dziewczyna z pewnością o tym właśnie myślała.

– Rozmawialiśmy już o tym, Fred – Molly Weasley starała się brzmieć na opanowaną, ale jej cierpliwość również się kończyła. Niemal codziennie toczyli dokładnie taką samą rozmowę. – To zbyt niebezpieczne, nikt nie powinien się dowiedzieć..

– Ale Diana nic nie powie! – chłopak podniósł swój głos na tyle, że miał wrażenie że ściany w starym domu się zatrząsały. – Nie musze jej podawać adresu, po prostu jeden krótki list!

– Fred.. – zaczęła jego matka, odrywając się od zmywania. – Przecież wiesz, że..

– Mamo!

– Dość tego! – westchnęła poirytowana kobieta. – Nie mogę Ci na to pozwolić, choćbym chciała. W tym momencie jest to zbyt niebezpieczne, zwłaszcza biorąc pod uwagę jej pochodzenie.

– Co? – wydukał Fred, otwierając szeroko oczy. Zawsze uważał swoja mamę za osobę otwartą. – Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że w ciągu miesiąca zaczęło przeszkadzać Ci to, że jest ślizgonką i..

– Nie chodzi o to, czy dziewczyna jest ze Slytherinu – odparła Molly, patrząc karcąco na syna. – Chodzi o jej matkę. Chyba sam słyszałeś co Harry mówił, gdy leżał w szpitalu.

Słowa wypowiedziane | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz