Gdy wszyscy wrócili z przerwy świątecznej, w szkole powitały ich coraz to nowsze dekrety Dolores Umbridge. Pierwsze miesiące nowego roku minęły wszystkim zdecydowanie za szybko. Dla siódmoklasistów czasu w szkole nie pozostawało już wiele. Zaledwie tylko niecałe dwa miesiące dzieliły ich od egzaminów końcowych, więc każdy zaharowywał się jak mógł, byle tylko wypaść dobrze. No, prawie każdy. Bliźniacy Weasley szczerze w nosie mieli naukę do egzaminów, a ich niechęć do nauki potęgowała różowa nauczycielka obrony przed czarną magią, obecna na coraz większej ilości ich zajęć. Inspekcje Umbridge trwały od miesiąca, a po zwolnieniu profesor Trelawney, nastroje w Hogwarcie znacznie się pogorszyły.
Jedyne, co trzymało garstkę uczniów od pogrążenia się w całkowitej rozpaczy były spotkania GD. Tajne spotkania, podczas których członkowie stowarzyszenia ciężko pracowali, by nauczyć się technik obrony wprawiały wszystkich w wyśmienite nastroje. Zwłaszcza, gdy przemawiała przez nich wizja utarcia nosa Umbridge. Spotkania Gwardii Dumbledore'a odbywały się coraz częściej i dla każdego stanowiły chwile wytchnienia. Mogąc spędzić te kilka godzin w towarzystwie swoich znajomych, zapomniawszy o szkolnych troskach, każdy z członków wychodził ze spotkań w lepszym humorze. Zwłaszcza, gdy ich umiejętności wciąż się poprawiały.
Diana Collingwood na poważnie zaczynała im tego zazdrościć. Ślizgonkę przytłaczała ilość nauki oraz uczniowie coraz częściej panikujący w jej towarzystwie z powodu nadchodzących egzaminów. Nawet Helena Hayes przestała spotykać się tak często ze swoim przyjacielem Eric'iem na rzecz częstszych posiedzeń w bibliotece. Dziewczyna zdecydowanie potrzebowała chwili wytchnienia, a fakt że każdy dookoła niej albo się uczył, albo posiadał lepsze zajęcia naprawdę ją dobijał.
Chociaż zazwyczaj uczyła się sama, bo Fred był zajęty spotkaniami GD lub testowaniem swoich wynalazków, co nie do końca jej się podobało, tym razem siedzieli wspólnie w bibliotece. Diana kolejną godzinę ślęczała nad książkami od obrony przed czarną magią, nie bardzo wiedząc jak poradzi sobie z egzaminem, skoro Umbridge niczego ich nie uczyła, a Fred Weasley obserwował swoją dziewczynę z głupim uśmieszkiem na twarzy. Przez dłuższy czas, Diana starała się to ignorować, bo liczyła że to może sprawi, że chłopak w końcu zajmie się nauką, ale niestety nawet to nie działało.
– Wkuwasz to już drugą godzinę, na poważnie zaczynasz wyglądać jak Hermiona – skomentował żartobliwie, chcąc trochę rozluźnić atmosferę, ale Diana nie była w nastroju na żarty.
– Może i to porównanie byłoby zabawne, gdyby Granger nie patrzyła na mnie jak na zbrodniarkę – wkurzyła się dziewczyna, podnosząc wzrok znad książki. – Zresztą, też mógłbyś się czegoś pouczyć i nie mam tu na myśli obrony, bo u ciebie to już załatwione.
– Przecież ćwiczę to wszystko też z tobą – obruszył się chłopak, zamykając jej książkę przed nosem. – wszystko umiesz, tylko za bardzo się...
– Wiem, wiem za bardzo się przejmuję – ślizgonka przewróciła oczami, słysząc po raz kolejny ten sam tekst. – Powtarzasz się.
Fred ciągle powtarzał jej to samo, a Dianę do szału doprowadzało jego lekkoduszne podejście. Nie wymagała od niego, by stał się jakimś omnibusem, ale dziewczynie po prostu zależało na tym, by chłopak zdał egzaminy na umiarkowanym poziomie. Oczywiście, przez Gwardię, obrona przed czarną magią nie była dla niego problemem, jednak nie tylko tym czarodziej żył. Gryfon oczywiście usiłował przekazać Dianie jak najwięcej wiedzy ze spotkań GD, ale wszystko to spełzało na panewce, bo gdy chłopak kończył treningi w Pokoju Życzeń, zazwyczaj był już na tyle padnięty, że wszystkie jego tłumaczenia były koślawe i rzadko kiedy umiał to przedstawił tak dobrze jak Harry.
CZYTASZ
Słowa wypowiedziane | Fred Weasley
FanfictionDla Diany i Freda, wkraczanie w dorosłość okazało się trudniejsze niż przypuszczali. Zakochana para zdaje się nie widzieć świata poza sobą, ale jest jeden, spory problem. Nastały ciemne czasy, Voldemort z każdym dniem rośnie w siłę, a Diana Collingw...