Dni stawały się coraz krótsze i chłodniejsze, a sezon Quidditcha zbliżał się wielkimi krokami. Drużyny z każdego domu trenowały coraz intensywniej, ale chyba nikt nie zdołał w tym wszystkim przebić zawzięcia Angeliny Johnson. Kapitanka drużyny Gryffindoru była tak nastawiona na wygraną pucharu, że treningi odbywały się co prawie codziennie, niezależnie od pogody i warunków atmosferycznych. Dziewczyny nie obchodziło również to czy było zdecydowanie zbyt wcześnie, aby wstawać z łóżka. Nie zaskarbiła sobie tym sympatii swoich kolegów z drużyny, ale większość z nich starała wykazać się zrozumieniem.
Angelina nie robiła tego, po to całe to katowanie treningami, sprawiało jej przyjemność. Była na ostatnim roku i chciała wykorzystać to jak najlepiej. Jeszcze w zeszłym roku wyobrażała sobie to wszystko zupełnie inaczej. Wtedy miała Freda i nadzieję, że to właśnie chłopak zajmie jej czas, serce i myśli na ostatnim roku nauki. Właściwie to teraz to robił, jednak nie w ten sposób, w jaki tego pragnęła. Ich burzliwa relacja zostawiła ją jeszcze bardziej załamaną, niż wcześniej, a widok Diany Collingwood z Fredem, sprawiał że za każdym razem chciała zwrócić swoje śniadanie. Dlatego z rozwiązaniem nadeszła jej profesor McGonagall, która zaproponowała jej zostanie kapitanką. Angelina założyła, że jeśli skupi się na Quidditchu wystarczająco mocno, może jej serce w końcu opuści cały żal, jaki czuła do Freda.
Chłopak jednak wcale jej tego nie ułatwiał. Nie dość, że ciągle musiała widzieć go ze ślizgonką, to jeszcze również znajdował się w drużynie Quidditcha i wiecznie opuszczał zaplanowane przez dziewczynę treningi. Zastanawiała się czasem, czy chłopak specjalnie robi to wszystko, aby jej dopiec, ale zawsze dochodziła do jednego smutnego wniosku. Collingwood omotała go na tyle, że sam nie widzi tego, jak źle robił.
Tym razem jednak miarka się przebrała. Fred po raz kolejny w tym tygodniu opuścił popołudniowy trening, jak zwykle odrabiając szlaban u Umbridge. Angelina miała już tego wszystkiego po dziurki w nosie, dlatego gdy tylko zobaczyła chłopaka, zmierzającego na kolację w towarzystwie ślizgonki, nic jej już nie powstrzymywało.
– Musimy porozmawiać, Fred – powiedziała twardo Angelina, zastępując drogę parze.
Dziewczyna wciąż była ubrana w swój treningowy strój, a w ręce trzymała miotłę. Musiała mocno trzymać swoje nerwy na wodzy, żeby przypadkiem go nią nie zdzielić.
Mina Angeliny była wściekła, co od razu powiedziało Fredowi, że to nie będzie przyjemna rozmowa. Stojąca po jego prawej stronie Diana, poczuła na sobie pełne wyrzutu spojrzenie gryfonki. Johnson wyraźnie nie chciała jej towarzystwa, przez co ślizgonka się napięła.
– No to mów – powiedział chłopak, dosyć pewnie siebie, sprawiając że Angelina zezłościła się jeszcze bardziej.
– Chciałam to załatwić na osobności – prychnęła dziewczyna, spoglądając wymownie na Dianę. – Ale w porządku, nie to nie. Jak do cholery mogłeś dopuścić do tego, żeby znowu dostać szlaban w dzień treningu?!
– Co? – Fred przekrzywił głowę i skrzywił się, słysząc jak dziewczyna podnosi swój głos. – Przecież sama byłaś na tej lekcji i słyszałaś, że wyraźnie mnie sprowokowała!
– Sprowokowała, nie sprowokowała – parsknęła gryfonka. – Nie obchodzi mnie to, jak to zrobisz, ale to ostatni szlaban na jaki ci zezwalam inaczej będziemy musieli poszukać nowego pałkarza, albo i dwóch!
– Chyba sobie żartujesz, Angelina – oburzył się chłopak. Nie mógł znieść myśli, że dziewczyna wykluczyłaby go z jego ulubionego sportu. Uważał, że nawet jeśli nie pojawiał się na treningach to i tak nie odstawał poziomem od reszty drużyny. – Nie możesz tak po prostu..
CZYTASZ
Słowa wypowiedziane | Fred Weasley
FanfictionDla Diany i Freda, wkraczanie w dorosłość okazało się trudniejsze niż przypuszczali. Zakochana para zdaje się nie widzieć świata poza sobą, ale jest jeden, spory problem. Nastały ciemne czasy, Voldemort z każdym dniem rośnie w siłę, a Diana Collingw...