Rozdział 7

286 24 8
                                    

Następnym razem, gdy Fred odwiedzał Dianę, zgodnie z życzeniem jej taty, nie omieszkał się skorzystać z drzwi frontowych. Dziewczyna wciąż czuła się nieco niezręcznie, widząc wymowne spojrzenia jej taty, ale z czasem już do tego przywykła. Fred czuł się mile widziany w jej domu, co wyjątkowo go zaskoczyło. Duży wpływ miała na to jednak nieobecność matki dziewczyny, która w jej opowieściach zawsze go przerażała. Był wdzięczny, że ojciec dziewczyny wydawał się być zupełnym jej przeciwieństwem. W ostatnim czasie udało im się nawet kilkukrotnie porozmawiać, a Fred utwierdził się jedynie w przekonaniu, że Wyatt Collingwood był naprawdę w porządku ojcem.

Dni mijały, a chłopak wciąż się nie poddawał w sprawie przyprowadzenia Diany do siedziby Zakonu. Z każdym kolejnym artykułem oczerniającym Pottera, atmosfera w świecie magii była coraz bardziej napięta. Dlatego też bardzo zależało mu na tym, żeby dziewczyna była blisko niego. A w szczególności po tym, co opowiedziała mu o swojej matce. Fred wiedział, że Diana nie była bezpieczna w swoim domu. Dziewczyna zasługiwała na to, aby znaleźć się w siedzibie, jak nikt inny. W końcu właśnie tym miał zajmować się Zakon Feniksa - bronieniem niewinnych czarodziejów przed poplecznikami Voldemorta. Jednak starania Freda jak na razie szły na marne. Coraz mocniej kłócił się z rodziną oraz z Syriuszem, do którego należał dom.

Diana wielokrotnie prosiła go, aby nie zaprzątał sobie tym głowy. Choć bardzo marzyła o spędzeniu reszty wakacji z Fredem, nie chciała żeby chłopak przez nią popsuł sobie relacje z rodziną. Zresztą, po takiej reakcji członków Zakonu, Diana wiedziała, że nie będzie tam mile widziana. Rozmawiała o tym nawet ze swoim tatą, który niemal od razu zgodził się na to, aby córka ich odwiedziła. Wyatt niestety wątpił, że ta zgoda zaistnieje z drugiej strony, ale nie miał serca psuć nadziei córce.

– Diana, mogę cię prosić na sekundę? – dziewczyna leżała właśnie na swoim łóżku, czytając jedną z książek, jakie pożyczył jej Fred, gdy usłyszała głos swojego taty, który stał w progu jej drzwi.

Ślizgonka spojrzała na mężczyznę, który tym razem jednak w ogóle się nie uśmiechał. Wyatt wyglądał na poważnie przejętego, co mocno ją zmartwiło. Czym prędzej zamknęła książkę i skinęła głową. Kiedy ruszyła za mężczyzną, zatrzymali się dopiero w jadalni, gdzie czekał już na nich Kieran. Aaron Murphy opuścił ich dom kilka dni temu, dlatego teraz byli tu sami we trójkę.

– Coś się stało? – spytała dziewczyna, mierząc wzrokiem brata i ojca.

Oboje nie wyglądali na zadowolonych. Mieli grobowe, poważne miny, a na ich twarzach jawiły się zmarszczki zmęczenia. Myśli Diany od razu poszybowały w najgorszym możliwym kierunku. Cos na pewno się stało. Coś złego i.. Tylko komu?

– Usiądź, kochanie – powiedział delikatnym głosem Wyatt, ale Diana wyczuwała w nim napięcie.

Pośpiesznie wykonała jego polecenie i spojrzała wyczekująco na ojca. Kieran unikał wzroku Diany i bawił się swoimi palcami, co tylko bardziej ją denerwowało.

– Nie wiem od czego zacząć, ani jak to przekazać – westchnął mężczyzna. – Nie chcę, żebyś się przestraszyła, ani nic z tych rzeczy Diana, ale znaleźliśmy się w ciężkiej sytuacji. Boję się, że dobiorę złe słowa i..

– Tato – wtrącił się Kieran ze zrezygnowaniem. – Po prostu powiedz jej prawdę.

– Jaką prawdę? – spytała zestresowana dziewczyna.

Najwyraźniej ta dwójka wiedziała coś więcej niż ona sama.

– Diana, wasza matka znowu jest w pobliżu – powiedział jej ojciec na jednym wydechu, nerwowo pocierając tył swojej głowy.

Słowa wypowiedziane | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz