sama chciala (rozdzial 30)

11.7K 316 174
                                    

SOFIA POV:
nie wiem co tutaj się dzieje, obok mnie leży jakiś człowiek, z tylu tez ktoś nie żyje

ciagle jestem szarpana przez tego psychopatę. Widzę swojego ojca który jest zdesperowany

co ja mam robić

-niezła próba - zaśmiał się ten psychol

muszę cos zrobić a nie czekać tak bezczynnie na własną smierć

podniosłam delikatnie głowę do góry by zobaczyć czy ten psychol na mnie patrzy

nie spoglądał nawet w moją stronę

temu człowiekowi, który chciał do nas podejść wypadła broń z ręki, była ona teraz w zasięgu mojej dłoni

ja nigdy nie posługiwałam sie bronią

jednym uchem słuchałam wymiany zdań między moim ojcem a oprawcą

drugą stronę uwagi skupiałam by jakoś podnieść tą broń i modlić sie by była odbezpieczona

-Alice tez cierpiała - usłyszałam głos mężczyzny trzymający mnie przed sobą

jego ton głosu był bardzo wkurzony, był zdeterminowany zabić kogoś

a dlaczego tym kimś miałam być ja?

-słuchaj Parker - starał sie spokojnie mój ojciec - z Alice było inaczej, ona nie słuchała moich poleceń. Nie miało to sie jak skończyć inaczej, to był jej błąd

-zabiłeś ją!! - wykrzyczał - zabiłeś!!

co

mój ojciec był mordercą? W sumie już nie wiem w co wierzyć, trzymał teraz broń i celował ją prosto w mojego oprawcę

Leon gdzieś zniknął, nawet nie zarejestrowałam kiedy to sie stało

co on tutaj w ogóle robił?

i gdzie poszedł?

mój oprawca stał się coraz bardziej agresywny, zaczął mną szarpać

złapałam kontakt wzrokowy z moim ojcem, wskazałam mu ruchem oczu broń leżąca obok mnie. On na początku się przeraził ale później się uśmiechnął i wysłał mi zadowolone spojrzenie

to chyba znaczyło, że to swietny pomysł. Przekazał cos swoim ludziom gestem dłoni. Kazał wynieść ludzi tego całego Matiego na korytarz

-co ty odpierdalasz Windson - warknął

moj ojciec nie odpowiedział, patrzył na mnie co jakiś czas, nie mógł ciagle by nie zdradzić tego ze cos kombinuje

wzięłam bezszelestnie broń pod swoje kolono

Zauważyłam z boku Leona, on chyba jednak nie wyszedł, po prostu stanął z drugiego boku

mądra Sofia

za dużo się dzieje na raz.

obserwował mnie z podziwem

-dobra za długo to przeciągamy - stwierdził mój oprawca - chce się ktoś z nią pożegnać?

ludzie mojego ojca odbezpieczyli broń na znak mojego ojca

to się nie może dobrze skończyć

uslyszałam charakterystyczny dźwięk odbezpieczania broni tuż za moimi plecami

serce zaczęło mi walić jak szalone, nigdy nie czułam aż takiej adrenaliny jak w tamtym momencie

-masz jakieś słowa do tatusia? - zapytał tym razem mnie, szarpiąc mnie za włosy

kto wie co będzie jutroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz