SOL:
Jak było do przewidzenia, na mój widok matka lekko wykrzywia burgundowe wargi i rzuca ironicznie:
– Widzę, że nie do końca mnie zrozumiałaś, Sol.
Zapewne jej zdaniem znów jest za krótko lub za biało, albo jeszcze coś nie tak. Jak zawsze. Pewnie chciałaby również wymóc na mnie jakieś poprawki, jednak na szczęście nie mamy już na to czasu.
Tym bardziej więc nie zamierzam się przejmować jej niezadowoleniem i tylko mentalnie wzruszam ramionami oraz podążam za nią w stronę ciężkich, dwuskrzydłowych drzwi wejściowych do rezydencji. Moje wysokie obcasy od Manolo Blahnika stukają miło, kiedy lekko kroczę po marmurowej posadzce i wolę skoncentrować się na tym dźwięku.
Nasz dom, a właściwie sporych rozmiarów pałac, został wybudowany jeszcze w dziewiętnastym stuleciu, w stylu zwanym neoklasycystycznym. Jest przestronny, przeważnie biały i kremowy, z mnóstwem wysokich okien o lśniących, kryształowych szybach.
Uświadamiam sobie, iż w sumie to dzisiaj ja tutaj bardziej pasuję, odziana w biel i srebro, niż pławiąca się w ciemnym burgundzie Zelda. W dodatku kolor jej stroju totalnie nie współgra z bożonarodzeniowymi dekoracjami, bo widzę, że w tym roku kobieta postawiła na najbardziej zimowy zestaw barw: biel, srebro, odrobina złota i lodowatego błękitu.
Minęła już dwudziesta, najwyraźniej firma, zajmująca się przystrajaniem holu, balustrad oraz innymi tajemniczymi przygotowaniami, zakończyła już długi dzień pracy, bo chwilowo przynajmniej skończył się rozgadniasz, który mnie tutaj powitał, wcale nie tak dawno. I bardzo dobrze, nie przepadam za takim zamieszaniem.
A już zwłaszcza gdy nie wiem, skąd się bierze ani czego dotyczy.
◇◇◇
W limuzynie, wiozącej nas z matką do kompleksu hotelowego Fontainebleau Miami Beach, w którym mieści się restauracja, panuje oczywiście głucha cisza. Siedzimy na przeciwnych krańcach miękkiej kanapy, bardzo starając się, by nie doszło do przypadkowego nawet zetknięcia się naszych ciał.
Co ciekawe, powiedziałabym, że jest jeszcze bardziej niezręcznie, niż zwykle. Co mnie mocno dziwi, to mieszanka emocji, które wydaje mi się, że odbieram od Zeldy. Gdybym nie wiedziała, iż to niemożliwe, przysięgłabym, że kobieta jest jednocześnie podekscytowana i nieco spięta.
Kolejna rzecz, której totalnie nie ogarniam. Przecież moja matka to wzór doskonałego opanowania oraz lodowatej obojętności. A jeśli już ujawnia jakieś emocje, to raczej niezadowolenie, rozczarowanie lub pogardę.
Ale stres i podniecenie? I to jednocześnie? Dałabym sobie rękę uciąć, że to u niej fizycznie niemożliwe!
A jednak... I stan kobiety wyraźnie się nasila, im bardziej samochód zbliża nas do celu naszej podróży.
CZYTASZ
High Stakes ✔️
RomancePrzelotny romans zamienia się w grę o bardzo wysoką stawkę. Oszukana i zdradzona, Sol Bellamy musi walczyć o rodzinną fortunę, miłość, a nawet o życie. W tej walce wszystkie chwyty są dozwolone! #RiPpowstańzmartwych 🖤 UPRZEDZAM, MOGĄ WYSTĘPOWAĆ: ✔...