Po całodziennym studiowaniu dokumentów, a następnie trwającym pół nocy śledztwie w internecie, trochę następnego dnia zasypiam. W efekcie docieram do firmy dopiero około południa, z zapuchniętymi oczami, podbitymi głębokimi, fioletowymi cieniami, których nie daje rady ukryć najlepszy nawet korektor.
Zresztą nie mam już czasu ani siły na takie sztuczki. W sumie nawet się może dobrze składa, że tak fatalnie dzisiaj wyglądam, bo Holden obrzuca mnie na dzień dobry nieco podejrzliwym spojrzeniem, które jednak mięknie na widok mojego zmarnowania.
— Dobrze się czujesz, Sol? Na pewno powinnaś dziś przychodzić do pracy?
— Dziękuję, dobrze. Przepraszam za spóźnienie — odpowiadam apatycznie.
— Nie szkodzi. Gdybyś czegoś potrzebowała...
— Wszystko w porządku. Czy mogę już iść?
— Tak, oczywiście.
Prawie stoję w drzwiach, gdy mężczyzna decyduje się zadać jeszcze jedno pytanie:
— Wybierzesz się później ze mną na lunch?
— Nie sądzę, żeby to był najlepszy pomysł.
— Nie?
— Nie — powtarzam nieco tępo i z uporem.
Skończyły się już czasy, gdy miałam nadzieję, że uda mi się wydobyć od niego jakieś informacje, czy inaczej wpłynąć na jego funkcjonowanie. O tym, że Elio umie trzymać język za zębami, chyba nawet nie tylko w sprawach zawodowych, przekonałam się już aż za dobrze.
Podobnie jak o tym, że on bez problemu potrafi wpływać na moje zachowanie, tak samo jak i pociągnąć mnie za język. Oraz w swoje ramiona.
Dlatego dziś mam na sobie zwyczajną białą koszulę, znowu zapinaną na guziki oraz ciemne dżinsy, a włosy związałam w wysoki koński ogon. Na pocieszenie i aby podnieść sobie morale, w uszy wpięłam śliczne brylantowe kolczyki, oczywiście znów prezent od mojego ukochanego taty.
Jestem Bellamy, posiadam pieniądze i nie zamierzam się tego nigdy wstydzić.
Holden jednak nie zamierza się łatwo poddać:
— Nie sądzisz, że powinniśmy porozmawiać, Sol?
— Nie mamy o czym.
— A ja wręcz przeciwnie.
No to masz problem, typie — myślę sobie w duchu. Niestety to on jest tu szefem, więc muszę przyjąć do wiadomości, gdy mówi:
— Potraktuj to jako polecenie służbowe.
— Przerwa lunchowa to mój prywatny czas, proszę pana.
— Ale dziś spóźniłaś się do firmy o kilka godzin.
Przez kilka sekund mierzymy się nieustępliwie spojrzeniami. Moje na pewno można zaklasyfikować jako wrogie.
Jego, hmm, no cóż... Raczej wydaje się być bardzo uważne, nieco spięte, a nawet wręcz zmartwione.
— Chciałabym, ale coś czuję, że mnie będzie brzuch bolał — stwierdzam po chwili, w oczywisty sposób lekceważąco.
— W takim razie tym bardziej będziesz potrzebować trochę odpoczynku. Wyglądasz na przemęczoną.
Mam ochotę zgrzytnąć zębami, z irytacji na niego, ale i na siebie samą. Ostatnio na plaży popełniłam wielki błąd, pozwalając na nasze ponowne zbliżenie fizyczne i on mi teraz tak łatwo nie odpuści, za dużo mu się zaczęło wydawać.

CZYTASZ
High Stakes ✔️
RomancePrzelotny romans zamienia się w grę o bardzo wysoką stawkę. Oszukana i zdradzona, Sol Bellamy musi walczyć o rodzinną fortunę, miłość, a nawet o życie. W tej walce wszystkie chwyty są dozwolone! #RiPpowstańzmartwych 🖤 UPRZEDZAM, MOGĄ WYSTĘPOWAĆ: ✔...