rozdział trzynasty
wojna na kotlety
Pewność siebie. Moja mama zawsze była pewna siebie, dlatego z czasem postanowiłam wziąć z niej przykład. Była moim wzorem do naśladowania.
Ja również byłam pewna siebie, zupełnie jakby było to genetyczne, ale nikt w mojej rodzinie nie miał problemów z samooceną. Obserwowałam zachowanie mamy względem mnie oraz zachowanie siostry względem edukacji. Ja z kolei byłam pewna, że będę mogła projektować piękne ubrania i mówić co tylko zechcę. Bo na tym polega pewność siebie.
– Przyniosłam popcorn – ogłosiłam, wracając do salonu i odkładając przekąskę na stolik. – Okej, przypomnij mi, co oglądamy?
– „Wojna na kotlety". Spodoba ci się, wszyscy uwielbiają ten film. – Brodie z uśmiechem złapał garść maślanego popcornu.
Zajęłam miejsce obok chłopaka i włączyłam produkcję.
– Czyli jest o facecie, który robi burgery?
– Tak, ale nie tylko. Ten facet jest w tym najlepszy. – Jego uśmiech stał się jeszcze szerszy, kiedy zwinnie objął mnie ramieniem.
– Rodem z Nickelodeon. – Wzruszyłam ramionami, ale mimo wszystko owinęłam ręce wokół jego bicepsa.
Nawiązaliśmy kontakt wzrokowy, na co się uśmiechnęłam.
– Witamy w „Wojnie na kotlety", domu najpyszniejszych hamburgerów, czy mogę przyjąć zamówienie?
I wtedy film się zaczął.
Po jakiejś godzinie zrozumiałam, iż opowiadał on o jedzeniu, przyjacielu, magicznym sosie, miłości i więzieniu. Faktycznie Nickelodeon.
– Do kogo tak ciągle piszesz? – zapytałam, gdy po raz kolejny sięgnął po telefon.
– Och, wybacz, dostałem SMS-a – odparł, po czym wyłączył swój telefon. Okej, nie potrzebowałam nieustannej uwagi, ale mama nauczyła mnie, że hetero faceci to zwierzęta, więc tak powinniśmy ich też traktować.
Rozpięłam górny guzik mojej koszuli i się wyprostowałam.
– Dziwny ten film – skomentowałam.
– Tego jeszcze nie słyszałem. Wszyscy uwielbiają „Wojnę na kotlety". – Brodie popatrzył w moją stronę. Siedzieliśmy obok siebie na sporej rozmiarowo kanapie. – Chcesz porobić coś innego?
– Co dokładnie?
Czułam jego oddech na mojej dolnej wardze, zanim w końcu złączył nasze usta w pocałunku. Pozwalałam mu się całować. Czułam coś do chłopaka, który nie czuł nic do mnie, dlatego starałam się o nim zapomnieć z wszelkich sił.
W końcu położyłam się na kanapie, jego ciepła klatka piersiowa znajdowała się tuż przy mojej, gdy wsunęłam dłonie pod jego koszulkę. Prześledziłam opuszkami zarys jego mięśni brzucha, a następnie ściągnęłam z niego górną część ubrania, pogłębiając pieszczotę.
Brodie ujął moje piersi przez koszulę. Wygięłam plecy, co chłopak wykorzystał za szansę, by wciągnąć mnie na swoje kolana. Całowaliśmy się, dopóki nie przerwał nam odgłos toreb z zakupami upadających na podłogę.
– Dallas Lerino Miller! – Do moich uszu dobiegł głos mojej mamy, dlatego szybko się odsunęłam. – W salonie?
──────⊹⊱✫⊰⊹──────
– Skoro nie mogę ufać ci, że będziesz grzeczna we własnym domu, to Ellen cię przypilnuje. – Georgia weszła do miejsca zamieszkania sąsiadów bez pukania. Nienormalna jakaś.
– Mamo, błagam, przecież my nic nie robiliśmy! – jęknęłam, podążając za nią do kuchni.
Marcus siedział przy stole, podczas gdy jego mama gotowała.
– Ellen, jesteś zajęta?
– Nie. Och, hej Dallas. – Uśmiechnęła się, a Marcus przeniósł na nas wzrok.
– Mogłaby zostać tu z dziewczynami?
Byłam zmuszona stać tam przed nimi z rozmazaną szminką.
– Tak, na pewno się ucieszą.
Aż przewróciłam oczami przez jej odpowiedź.
– Wielkie dzięki. – Georgia posłała koleżance szeroki uśmiech. – Kiedy wrócę do domu, zaczynasz brać tabletki antykoncepcyjne – wyszeptała jeszcze mi do ucha, zanim wyszła.
– Marcus, zaprowadź ją, dobrze? – poprosiła Ellen, włączając kolejny palnik, natomiast chłopak jedynie jej przytaknął.
– Nie musisz, wiem, gdzie jest jej pokój.
– Nie, nie, nalegam.
Brunet pospiesznie odniósł miskę po posiłku do zlewu, po czym poprowadził mnie na górę. Już uniósł dłoń, by zapukać do drzwi, kiedy nagle usłyszeliśmy jęki.
– Co one, urządzają orgię? – zażartowałam.
Odgłosy stały się jeszcze głośniejsze, na co szerzej otworzył oczy.
– Nie wejdę tam. Mogę iść do ciebie?
Na jego usta wkradł się uśmieszek.
– Nie w tym sensie, nie łudź się.
Kiedy chłopak uchylił drewnianą powłokę, moim oczom ukazała się cała paleta kolorów.
– Domyślam się, że razem z siostrą jesteście bardzo kreatywni? – zagaiłam, podziwiając ogromny obraz wiszący na niebieskiej ścianie.
– Tak. – Marcus przez chwilę milczał, nim się do mnie odwrócił. – Masz tu szminkę.
Przetarłam twarz dłonią, jednak to nic nie dało.
– Tak, niestety nie zejdzie.
– Czemu masz rozmazaną szminkę? – W jego głosie słychać było nutę zazdrości.
– Nie twoja sprawa.
– Jak dojrzale...
Usiadł na łóżku, podczas gdy ja nadal stałam przy zamkniętych drzwiach.
– Wiesz, możesz sobie usiąść.
– Hm, och, zwykle nie wchodzę do niczyich pokoi. Mogę tu w ogóle być?
– Mówiąc szczerze to nie, ale chcę, żebyś tu była, więc siadaj. – Mówiąc to, poklepał miejsce obok siebie.
Wykonałam jego prośbę. Zaczęłam się stresować.
– Co teraz?
– Chcesz się całować?
– Widzisz, że mam rozmazaną szminkę, a mimo to chcesz się ze mną całować?
– Nie będę oceniać.
– Normalnie powiedziałabym, że to urocze, ale jesteś żałośnie napalony.
– Nie jestem napalony. Gdybym był, to byś wiedziała. Chciałem po prostu trochę rozluźnić atmosferę.
– Marcus, nie musisz. Możemy pomilczeć.
Chłopak w odpowiedzi położył się na łóżku i przytulił do siebie poduszkę.
– Jak wolisz. Ale możemy się też całować.
CZYTASZ
SECRETS ━ MARCUS BAKER
FanfictionO. secrets ❝ pocałuj mnie w dupę, jeśli tak bardzo się tym przejmujesz! ❞ Dallas dorasta w niedogadującej się rodzinie. kiedy poznaje Marcusa, uświadami...