xiv. wymykanie się

315 30 0
                                    


rozdział czternasty
późne wieczory

rozdział czternastypóźne wieczory

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


                Negatywnym aspektem pewności siebie jest jej nadmiar. Kiedy jest się zbyt pewnym siebie, wszystko zaczyna się psuć. Zawsze tak jest — kiedy wszystko wydaje się iść dobrze, coś zaczyna się psuć. A nienawidziłam, kiedy wszystko się psuło.

Marcus: cr

Marcus: otwórz okno

Zerknęłam na telefon, jednocześnie susząc włosy i pozwalając wilgotnym falom opaść na moje odsłonięte plecy. Kiedy odsłoniłam rolety, moim oczom ukazał się Marcus stojący na drabinie koło mojego okna. Wolną dłonią rozchyliłam je, pozwalając do pokoju wstąpić chłodnemu powietrzu oraz chłopakowi.

– Po co? – zapytałam, szybko podbiegając do szafy, ponieważ dopiero w tamtym momencie uświadomiłam sobie, że miałam na sobie wyłącznie dresy i stanik. Narzuciłam na siebie koszulkę.

– Pomyślałem, że może przyda ci się towarzystwo, sąsiadko.

– Towarzystwo? – Powoli się do niego odwróciłam i nawiązałam z nim kontakt wzrokowy. – Co u Padmy?

Marcus podszedł bliżej, przesuwając moje włosy na jedną stronę, dzięki czemu moja szyja była odsłonięta.

– Przestań z tą Padmą. Chciałem tylko zapytać, czy chcesz spędzić ze mną trochę czasu, a nie słuchać kazań.

Poczułam jego oddech na swojej szyi, dlatego go odepchnęłam.

– Chcesz uprawiać seks?

– Nie, chcę spędzić z tobą czas. Wczoraj byłaś wyluzowana, co się dzisiaj zmieniło?

– Nic, Marcus. Po prostu... Jestem wkurzona. Co tam?

– Chcesz się gdzieś przejść?

– Nie, jest już po mojej godzinie policyjnej – odparłam, związując włosy w niskiego kucyka.



──────⊹⊱✫⊰⊹──────



                Razem z Marcusem staliśmy na szczycie wzgórza pod miastem, a bryza owiewała jej wilgotne włosy, przez co było mi zimno.

– Gdzie dokładnie jesteśmy?

– W moim ulubionym miejscu – przyznał, siadając na trawie. Wtedy pomiędzy nami zapadła cisza.

– Powiesz mi, dlaczego tak uwielbiasz to miejsce?

– Nie, ale powiem ci, dlatego cię tu zabrałem. – Odwrócił się twarzą do mnie. – Czułem się samotny. Moja siostra i jej koleżanki były strasznie głośno, co mnie denerwowało, ale przypomniałem sobie, że mam seksowną sąsiadkę, która przy okazji jest zajebista.

– Aw, to trochę urocze. – Uśmiechnęłam się. – Ale dlaczego tak naprawdę wyciągnąłeś mnie z łóżka o pierwszej w nocy?

– Nie spałaś, a po mokrych włosach i twojej gęsiej skórce domyślam się, że dopiero co wyszłaś spod prysznica. – Mówiąc to, ściągnął swoją kurtkę oraz zarzucił mi ją na ramiona.

– Dzięki, ale nie pytałam, czego dowiedziałeś się dzięki stalkowaniu, tylko dlaczego jesteś smutny? – Wydęłam wargi i ujęłam w dłoń jego policzek.

– Nie rozklejaj się, stanie – zażartował, na co przewróciłam oczami.

– Chłopie, czy ty właśnie nazwałeś mnie stanem? To nie Dallas jest stanem, tylko Teksas.

Szatyn przysunął się bliżej mnie.

– O nie, Casanovo, przestrzeń osobista. Nic się nie wydarzy, dopóki mi wszystkiego nie opowiesz.

– Teksas, to prywatna sprawa, okej? – Ponownie się podsunął i objął mnie w talii. – Po prostu nie chcę wspominać mojej traumy.

– Nie. – Odepchnęłam go. – Kurwa, Marcusie Bakerze, przestań próbować mnie pocałować.

Westchnął oraz przewrócił oczami.

– Teksas...

– Przestań nazywać mnie Teksas, przecież wiesz, że nazywam się Dallas. Albo powiesz mi, co się dzieje, albo powiem mamie, żeby pomogła mi zabarykadować okno.

– Nie chcę o tym rozmawiać. – Podniósł głos, przez co podskoczyłam i poderwałam się na nogi.

– Nie wiem, za kogo się uważasz, ale już od dawna nie pozwalam facetom na mnie krzyczeć.

Marcus również wstał, idąc w moje kroki.

– Dallas, poczekaj! Dallas!

Wyciągnął rękę, by mnie do siebie przyciągnąć. W końcu postanowiłam się zatrzymać, a on owinął ramiona wokół mojej szyi, żebym była zmuszona na niego popatrzeć.

– Marcus...

– Przepraszam. Nie pytam cię o twoje życie osobiste ani nie wspominam o tym, że jesteś pojebana, czyż nie? – Jego głos stał się delikatniejszy.

– Marcus, jeśli mnie nie puścisz, to...

– Spokojnie, jeszcze nie skończyłem.

Doskonale wiedział, że nie robi mi krzywdy, bo inaczej by mnie puścił. Nagle się pochylił, pozwalając, by nasze wargi się o siebie otarły, nim całkowicie się zetknęły. Roztopiłam się pod wpływem jego dotyku. Nie powinnam była tego robić, poza tym to praktycznie mnie podduszał, ale w pewnym stopniu to mi się podobało. Rozchyliłam usta, pogłębiając pocałunek. Zanim zdążyło dojść do czegoś innego, mój telefon zaczął dzwonić.

Szybko go od siebie odepchnęłam i popatrzyłam na ekran telefonu, który wyświetlał napis Mamusia. Miałam od niej dwanaście nieodebranych połączeń.

– Zabierz mnie do domu. – Zaczęłam od niego odchodzić, ale kiedy zauważyłam, że nie szedł za mną, szybko się odwróciłam. – Teraz.

SECRETS ━ MARCUS BAKEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz