11

28 2 0
                                    

William na prawdę cały czas siedział w samochodzie pod moim domem i czekał na rozwój wydarzeń, był palantem ale po co ? Czemu zależało mu na opini moich rodziców ?
- Mogę wiedzieć czemu to robisz ? Czemu się nie odwalisz? - podchodząc do jego samochodu
- mam dwadzieścia cztery lata, Ty osiemnaście, podobasz mi się. To coś dziwnego ? - spytał
- mogłeś jak normalny człowiek zaprosić mnie na randkę A nie nasyłać na mnie moich rodziców- powiedziałam
- mogłem ale prawda jest taka że i tak nie masz wyjścia. Zrobisz wszystko co powiedzą rodzice prawda? Jesteś ich marionetką. A gdybym im powiedział, że gdy przyszedłem ruchałaś  się z jakimś tam swoim kumplem?
- co? O co ci człowieku chodzi? Czego chcesz ? Pieniędzy ?-
- dobrze że pytasz, potrzebuje po prostu dziewczyny, miłej, ułożonej i tak dalej. Rodzice wreszcie przestaną pieprzyć o braku odpowiedzialności i moich imprezach.  A Ty dostaniesz się do tej szkoły którą wybrali ci starsi-
- żartujesz ? Nie znam cię
- poznasz - powiedział I odebrał telefon chyba od mojego ojca - witam, tak tak jest bardzo miła, zaprosila mnie właśnie na herbatę. Miłego wieczoru - I odłożył telefon patrząc na mnie - zaprosiłaś mnie na herbatę - powiedział patrząc na mnie wymownie
- mam chłopaka. Rozumiesz? Może i moi rodzice nie są do końca normalni ale ja jeszcze mam resztki swojej godności . Wypijesz te herbatę i nigdy więcej nie przyjedziesz -
- okaże się - powiedział uśmiechnięty 

***

Na drugi dzień wcale nie było lepiej, jakby cały świat zwrócił się przeciwko mnie.
Ethan już w szkole siedział dziwnie przygaszony, a Leo i Richarda nie było w niej wcale. Carmen i Lizzy też dziwnie się zachwowywały i jakby cały czas bacznie mnie obserwowali
- Mogę wiedzieć o co wam chodzi? - spytałam gdy patrzyli na mnie jak na jakiś okaz w zoo gdy siedzieliśmy w czasie w przerwy na lunch. Oni jedli swoje posiłki a ja jak zwykle wyciągnęłam z plecaka swój ulubiony termos z przepyszną zieloną herbatką.
- Czemu nie jesz? - spytała Lizzy wprost. Wiedzieli? Powiedział im?
- Czemu mnie o to pytasz? Widziałaś żebym kiedykolwiek jadła coś w szkole? - spytałam grzecznie choć w środku byłam wulkanem emocji
- A kiedy jesz? - spytał Ethan patrząc na mnie swoim brązowym spojrzeniem
- Jezu. Co on wam nagadał ? Wierzycie mu? Najpierw Richard, a teraz wy. Ja jem! - powiedziałam
- Kiedy ostatnio coś jadłaś. Przepraszam Maddie ale nie pamiętam kiedy ostatnio widziałem cię z jakimś posiłkiem. Jesteś chuda jak patyk - wstałam po słowach Ethana. Liczyłam dziś na wsparcie, liczyłam na to że powiem im o sytuacji z Willem.na próżno
- Rano. Jem codziennie rano z rodzicami śniadanie, inaczej nie wypuszczają mnie z domu. Dlatego nie jem w szkole, jestem chuda, ok, dlatego nie jestem głodna, wracam do domu i znowu muszę usiąść i zjeść z nimi obiad. Znacie moich starszych od lat. Jak możecie myśleć że się głodze ? Czy oni mogli by mieć córkę która się głodzi? -
- Madd uspokój się, chcieliśmy dobrze - zaczęła Carmen
- Muszę już iść- powiedziałam i po prostu wyszłam ze stołówki bojąc że się tam rozpłacze. Jak on mógł zdradzić im mój sekret ? Czemu mi to zrobił ?
Poszłam do łazienki i z nerwów zwymiotowałam wszystko co zjadłam przez ostatnie kilka godzin. Nie było tego zbyt wiele, ale wyczyściłam się do końca. Wiem, że miałam problem, wiem nawet doskonale kiedy się on zaczął. Ale nie umiem przestać
Przecież nie mogłam być gruba, wtedy już nie tylko bolał by mnie dotyk ale też wzrok innych na sobie.

Nie dałam rady siedzieć na innych lekcjach, więc poszłam do domu. Wiedziałam że będę miała przez to spore problemy ale nie mogłam zostać w szkole. Nie chciałam.

- Ty nie wagarujesz Madd - powiedział Ethan który wlazł za mną do mojego domu. Śledził mnie a ja nawet nie zauważyłam
- Czego chcesz Ethan? Nie widzisz że nie mam nastroju-
- Chodzi o Leo? O zerwanie ? - spytał Ethan- zjedz - powiedział i nagle podał mi do rąk pączka. Tłustego ogromnego pączka
- zabierz mi to z oczu i proszę idź już -
- W drugiej klasie te pączki były naszą tradycją, zjedz go skoro nie jesteś chora. Skoro twierdzisz że jesz normalnie- i zrobiłam to. Wkurzona na maksa, zjadłam to cholerne paskudztwo. Myśląc tylko o tym żeby już poszedł.
- Widzisz. Jem. Wynoś się - powiedziałam już całkiem zła. Nie chciałam z nim więcej rozmawiać nie dziś. Teraz dobrą godzinę będę próbować pozbyć się tego gówna

Jego BratOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz