22*

23 2 0
                                    

Na biwaku było dokładnie tak jak sobie wyobrażałam, że na nim będzie. Było mi zimno, źle, mokro i wszędzie pełno było robali i pająków, a byłam w tym lesie dopiero drugą godzinę. Jakim cudem ludzie potrafią przetrwać w lesie kilka tygodni czy nawet lat? bo są przecież ludzie, którzy mieszkają w takich warunkach na co dzień, a dla m.nie było to nie do pomyślenia. Naprawdę starałam się podejść do tego jakoś pozytywnie i z dobrym humorem ale wszystko wokół mnie drażniło, zwłaszcza zakochana para i nie mogłam nic na to poradzić. Trzeba było to przyznać przed samą sobą .. byłam w tym momencie cholernie zazdrosna. Czemu ja nie mogłam się teraz tak dobrze bawić jak oni, pływali, wygłupiali się w wodzie i zrzucali się ze skałek, a ja siedziałam z Carmen na brzegu i patrzyłam czy się nie potopią bo dochodziła dwudziesta pierwsza i zaczynało robić się szarawo.
- Czemu do nich nie pójdziesz? - spytała Carmen- Kochasz pływać-
Może i to była prawda ale nie chciałam zdejmować ubrań, nie chciałam żeby znowu ktoś na mnie patrzył tak jak w tym barze. Było mi dobrze tu na brzegu
- nie mam dziś nastroju - powiedziałam tylko i nie zdążyłam powiedzieć nic więcej bo podszedł do nas cały mokry Leo który opatulił swoje nagie ciało ręcznikiem.
- Przejdziemy się ?-
- w lesie ? Po ciemku?
- Nie pójdziemy daleko. Chce porozmawiać - miałam się na to nie zgadzać, ale byłam mu to winna. Byłam mu winna wyjaśnienia. I faktycznie nie poszliśmy daleko, bo po prostu kilka metrów przed siebie, schowaliśmy się za wielkim dębem by mieć odrobinę prywatności i czekałam na to ,co ma mi do powiedzenia.
- nawet nie wiem od czego zacząć- powiedział. Widać było jak bardzo denerwuje się tą rozmowa a przecież znaliśmy się już ponad dziesięć lat.
- Powoli i od początku co mi chcesz powiedzieć ? - spytałam
- Przepraszam. Wiem że ostatnio zachowywałem się okropnie i przysięgam że już nigdy tak nie zrobię. Jestem okropnym przyjacielem prawda ? - spytał
- Możliwe ale ja też nie należę do grona dobrych przyjaciół , unikałam cię zamiast normalnie z tobą porozmawiać- przyznałam w chwili szczerości. Nie chciałam by przez ten nasz niby związek rozpadła się wieloletnia przyjaźń. W naszej paczce często zdarzały się zgrzyty, ale w końcu każdy się ze sobą dogadywał. Liczyłam na to, że tak będzie i tym razem
- Ostatnią klasę skończę w Texasie- powiedział nagle, a ja spojrzałam na niego jakby mi oznajmił że widział ufo. Co on teraz pieprzy za głupoty?
- O czym ty mówisz? - spytałam
- Nie mogę tak dalej, nie potrafię tak po prostu przestać czuć tego co czuję Maddie, prawda jest taka że przyjaźniłem się z wami tyle lat właśnie dlatego bo od zawsze coś do ciebie czułem. Chciałem być blisko za wszelką cenę - powiedział, a ja stałam i jeszcze bardziej nie wiedziałam co niby mam powiedzieć?
- Wyjeżdżasz? Przeze mnie? Co na to twoi rodzice?!- lekko podniosłam głos
- To był ich pomysł, w Texasie mieszkają moi dziadkowie i jest tam jedna z najlepszych szkół w kraju. To nie przez ciebie wyjeżdżam, po prostu potrzebuje czasu i przestrzeni, a tu jej nie znajdę -
- kiedy zamierzasz im powiedzieć?- spytałam wskazując głową na naszych przyjaciół którzy pływali w jeziorze
- wiedzą. Rozmawiałem już z każdym z nich -
- Więc wiedzieli wszyscy oprócz mnie- podsumowałam
- przecież i tak nic do mnie nie czujesz, chciałem zostawić sobie te rozmowę na sam koniec - przyznał
- Jest maj, zaraz wakacje i już się nie spotkamy ? Na prawdę nie rozumiem- powiedziałam
- Bo nigdy nikogo nie kochałaś -  powiedział i tak po prostu odszedł zostawiając mnie samą pod tym drzewem. Wskoczył od razu do wody chlapiąc innych dookoła. A ja stałam dalej niczym posąg.
Bo nigdy nikogo nie kochałaś
Odtwarzałam te jedno zdanie w głowie niczym zacięta pływa w radiu. Czemu tak bardzo mnie ono zabolało? Bo nie wiem co to miłość? Nikt nigdy nie darzył mnie miłością, ani rodzice ani nikt z rodziny. Nigdy też nie miałam chłopaka, nikogo od kogo mogłabym się tego nauczyć. Czy miłości da się nauczyć? Może na prawdę jestem strasznie wybrakowanym egzemplarzem?
Wróciłam na swoje miejsce obok Carmen, ale jej już nie było, nawet ona za namową znajomych wskoczyła do wody pilnując aby nie zmoczyć włosów i twarzy. Uśmiechnęłam się lekko i poszłam do namiotu. Wystarczyło mi wrażeń jak na jeden dzień... a czekały mnie w tej dziczy jeszcze dwa. Hurra

Gdy wstałam rano i wyszłam z namiotu ognisko było jeszcze rozpalone, wiedziałam więc że moi znajomi poszli spać nad ranem, całkiem niedawno. Więc wstaną dopiero za kilka godzin. Wzięłam więc kilka gałęzi i wrzuciłam do ognia, żeby nie zagasło, bez sensu później w porze obiadowej je znowu rozpalać. I zabrałam się za sprzątanie. Zrobili tu niezły bałagan, ale posprzątanie go zajęło mi zdecydowanie zbyt mało czasu, bo po godzinie dalej nie wiedziałam co ze sobą począć. Wygrzebałam z torebki telefon i okazało się że nie było nawet ósmej. Przemyłam twarz w wodzie z jeziora i poszłam w gąszcz by się przebrać w czyste ubranie. I to by było na tyle z mojej porannej toalety. Później starając się nie myśląc zbyt wiele o wczorajszym dniu wzięłam książkę i usiadłam na pomoście by zanurzyć się w lekturze.
Lubiłam czytać, robiłam to w każdej wolnej chwili, ale teraz jakoś nie potrafiłam się na niczym skupić, a przecież byliśmy w cichym lesie, słychać było tylko odgłosy ptaków. Ściągnęłam buty i zanurzyłam nogi w wodzie. Była tak cudowna, że już po minucie odłożyłam książkę na bok, ściągnęłam spodenki i koszulkę i w stroju kąpielowym który założyłam pod spód wskoczyłam do wody na główkę. To było to czego w tej chwili potrzebowałam. Rześka kąpiel, w sam raz by obudzić moje szare komórki do pracy
- Niesamowity skok, trenowałaś? - Sussane okropnie mnie przestraszyła, nie wiem kiedy wyszła z namiotu ani kiedy weszła na pomost. Usiadła z nogami w wodzie tak jak ja przed chwilą więc podpłynełam i wyszłam by usiąść obok niej
- Jestem o ciebie strasznie zazdrosna. Musiałam ci to powiedzieć bo dusiło mnie to w środku - powiedziała nagle a ja otworzyłam usta, no nieźle tego to akurat się nie spodziewałam
- Co? -
- Ja na prawdę wiem że się przyjaźnicie wiele lat. Ale mam wrażenie że on się cały czas na ciebie gapi. Wiesz jaki on jest, nie mówi zbyt wiele. Nawet nie wiem czy mnie lubi, ale ciebie lubi ma pewno. Opiekuje się tobą jak starszy brat. Wiesz że kazał Ethanowi kupić jak najwięcej warzyw bo Madd pewnie nie będzie chciała jeść tłustego mięsa. Byłam akurat z nimi wczoraj w sklepie- Jezu ile ona mówi, jak mam jej odpowiedzieć na jakie kolwiek pytanie skoro jej buzia się nie zamyka
- Jestem chora - powiedziałam a ona w końcu się uciszyła- Mam zaburzenia odżywiania. Chłopcy o tym wiedzą i mnie wspierają. Tak jak powinni to robić przyjaciele - wyjaśniłam
- Boże! Tak mi głupio, nie miałam o niczym pojęcia, ale faktycznie jesteś okropnie chuda. Przepraszam że tak wypaliłam -
- Nie masz powodu do zazdrośni. Wszystkich ich traktuje jak rodzeństwo. Jestem jedynaczką więc wiem co mówię - powiedziałam.
- Nie jestem zainteresowana Richardem. Ale jeśli ty chcesz go zainteresować to może pozwól mu więcej mówić. Otwiera się w ciszy. Na prawdę wam kibicuje, pasujecie do siebie. Muszę się ubrać - powiedziałam i wstałam wpadając prosto w ramiona Richarda. Bo jakby inaczej. Mocno chwycił mnie w talii przytrzymując bym nie upadła. Tym razem jego wzrok nie był utkwiony na moich oczach ale na moim pół nagim ciele. Czułam się bardzo obnażona. Więc szybko odsunęłam się od niego i ruszyłam w stronę namiotu po ręcznik zastanawiając się czy chłopak słyszał naszą rozmowę

Jego BratOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz