Mieszkanie Williama było inne niż się spodziewałam. Myślałam, że będzie to typowo kawalerski, zimno urządzony apartament, ale było całkiem inaczej. Wnętrze było przytulne, ciepłe i zachowane w kremowych stonowanych kolorach.
-Ładnie tu - powiedziałam gdy tylko weszłam do sporych rozmiarów salonu
- Wyglądasz na zdziwioną, myślałaś że mieszkam w jaskini?- zapytał a ja lekko się zaśmiałam
- Można tak powiedzieć, masz bardzo dużo książek- zmieniłam temat pokazując na cały regał książek. Sama zawsze taki chciałam, ale mój pokój nie był tak duży by pomieścić wszystkie te które już przeczytałam. Zostały mi więc biblioteki publiczne i ich urok.
- podobno panienki lecą na mądrych facetów, działa ? - spytał i choć trudno mi było to przyznać zaczynałam lubić go i te jego dziwne poczucie humoru
- Tak, już czuję jak wypełnia mnie uczucie -
- Czego się napijesz ? - spytał przechodząc do kuchni więc poszłam za nim. Była dużo mniejsza od salonu ale równie gustowna, mogłabym tu mieszkać. Wszystko tak pięknie do siebie pasowało
- Herbaty, jaką kolwiek masz byle owocową -
- Czasem zapominam że jesteś smarkata. Myślałem bardziej o jakimś piwie czy winie - powiedział ale w sekundę wstawił wodę na gaz. I zaczął przeszukiwać szafki by znaleźć herbatę.
- Może i jestem smarkata, ale kto normalny pije alkohol o jedenastej? -
- Studenci - wzruszył ramionami i wziął się za robienie herbaty. Nie spytał nawet ile słodzę, tylko od razu wsypał dwie łyżeczki cukru, zanim zdążyłam mu powiedzieć że nie słodzę wcale. Nigdy
- Gapa ze mnie co? Nie zaproponowałem nic do jedzenia, ale uwierz mi, że nie było mnie tu tak długo, że boje się otworzyć lodówkę -
- Nie jestem głodna, herbata mi jak najbardziej wystarczy- i usiadł obok mnie, na szczęście nie za blisko za co byłam mu wdzięczna.
- Wiem że pewnie będziesz zła ale już napisałem do twojej matki - spojrzałam na niego zaskoczona a on mówił dalej - wyjaśniłem twoje wagary i przejęcie z powodu złej oceny. Powiedziałem też że się uczymy i będziesz w domu dopiero wieczorem. Była zachwycona - no tak cała matka.
- Dziękuję - nie byłam zła, byłam Wniebowzięta że załatwił tę sprawę za mnie, nie miałam pojęcia jak miałabym stawić czoła moim rodzicom - Jak drogo mnie to będzie kosztować? -
- Ranisz mnie i moje uczucia, ale mam pewien niebanalny pomysł. Dziś popołudniu moja matka urządza jedno ze swoich kretyńskich przyjęć biznesowych i byłbym zachwycony gdybyś zgodziła się tam ze mną pójść chociaż na godzinę -
- Will ... Ja wiem że mamy podobnych rodziców i tak dalej, ale ja nigdy nie brałam aktywnego udziału w ich świecie. Nie chodziłam na takie przyjęcia, nie wiem nawet co się na nich robi. I spójrz na mnie, narobię ci tylko wstydu -
- Patrzę na ciebie cały czas i nie wierzę że można mieć tak niską samoocenę z takim wyglądem- to był pierwszy komplement jaki dostałam w całym swoim życiu i chyba nawet otworzyłam usta ze zdziwienia. Jak mógł mówić takie słowa gdy wyglądałam przy nim jak bezdomna ? W czarnym za dużym dresie i wielkiej koszulce chyba Ethana. Włosy jak zwykle związane w koński ogon a na twarzy tylko mascara. Czy on jest poważny ?
- Nie wierzę że ktoś może lecieć na takie okropne teksty -
- Wisisz mi przysługę, a nawet dwie. Nie masz wyjścia i musisz iść ze mną na te przyjęcie, ale na pewno nie w tym stroju- powiedział, oho czyli jednak ślepy nie był- pożyczysz suknie od mojej siostry czy masz coś w tym stylu? - Miałam całą szafkę sukienek które kupowała mi matka, ale wcale nie chciałam w nich chodzić i nigdy nie chodziłam. Wisiały nadal z metkami na wieszakach w mojej garderobie, nigdy nie zakładane
- I tak już wytłumaczyłeś moim rodzicom gdzie jestem. Więc pójdę do domu i się przygotuje. Myślę że jakaś sukienka się znajdzie a nawet specjalnie na tą okazję umyje włosy -
- chwała ci za to - zaśmiał się razem ze mną i po chwili już odwoził mnie do domu mówiąc o której będzie po mnie spowrotem i streszczając co konkretnie robi się na takich przyjęciach i jak powinnam się zachowywać. Wcale nie chciałam tam iść , ale byłam mu to winna, bardzo mi ostatnio pomógł. Zrobił może okropne pierwsze wrażenie ale na prawdę nie był taki zły i czułam że mogłam zdobyć kolejnego przyjaciela, gdyby tylko zechciał się ze mną przyjaźnić a nie wyplenić wolę rodziców i za kilka lat mnie poślubić. Ten pomysł być okropny i musiałam jak najszybciej wybić go z głowy mu i moim starszym. Czułam w głębi duszy ,że nie będzie to łatwe, ale wiedziałam też, że nie ma rzeczy nie możliwych.***
Stos sukienek które przymierzałam tylko rósł, a nie podobała mi się kompletnie żadna . Wszystkie były za bardzo strojne, odważne i błyszczące. Całkowicie nie w moim stylu, nie chciałam być w centrum uwagi tylko elegancko wmieszać się w tłum. Tak długo przymierzałam kreacje, aż na wieszaku została ostatnia. Butelkowo zielona na cieniutkich ramiączkach o bardzo śliskim materiale przypominającym ten z których robi się koszule nocną. Była bardzo odkryta ale też jakby do mnie przemawiała. I jak tylko włożyłam ją na siebie to wiedziałam że już dziś jej nie zdejmę, przylegała idealnie do mojego ciała, a nagie plecy zdobił złoty łańcuszek przymocowany do sukienki. Była przecudowna i czułam się tak jakby była stworzona specjalnie dla mnie.
W końcu czułam się na prawdę kobieco i pewnie.
Makijaż zrobiłam taki jak zwykle, dodając na policzki odrobinę rozświetlacza ale włosy tym razem dla odmiany wcale nie wylądowały w gumce. Rozpuściłam blond pasma na plecy i delikatnie przyprostowałam żeby nie były pofalowane. Rezultat wydawał się znośny, nie przypominałam siebie z przed kilku godzin i właśnie o to chodziło. I gdy stałam wpatrując się we własne odbicie w lustrze zadzwonił dzwonek do drzwi więc wsunęłam na nogi najniższe szpilki jakie miałam w szafie i poszłam otworzyć na dole drzwi frontowe. Za nimi stał William w dobrze skrojonym garniturze. Wyglądał tak samo zachwycająco jak zwykle, ciekawe czy Carmen ma rację i chłopak pracuje jako model? Świetnie by się nadawał.
- Kurwa - powiedział zamiast się przywitać i zdjął okulary przeciwsłoneczne z nosa by się lepiej przypatrzyć - kurwa ..- i znowu to samo
- Zacięła ci się płyta? Mówi się hej - poprawiłam go
- Wiedziałem, że pod tymi dresami kryje się piękność - nie wiem czy to był komplement czy bardziej pojazd więc nic więcej już nie mówiąc wyszłam i poszłam w stronę jego samochodu
- Jesteś prześliczna - powiedział otwierając mi drzwi a ja tylko lekko się uśmiechnęłam. Bo on chyba sam nie widział się w lustrze
CZYTASZ
Jego Brat
Teen FictionNajciężej zapomnieć o kimś, kto nigdy tak na prawdę nie był nasz. I może upłynąć miesiąc, rok czy kilka lat,a Ty dalej będziesz pamiętać jego uśmiech