20

24 2 0
                                    

Po imprezie u Williama moje życie skomplikowało się jeszcze bardziej, a uważałam, że i przedtem było dość pogmatwane. Rodzice byli zachwyceni faktem, że pojawiłam się z chłopakiem w jego domu rodzinnym i poznałam jego rodziców, jakby to już co najmniej były zaręczyny. Ciągle o tym rozmawiali, a to ze mną a to nawet z kurierem, który przyniósł tylko paczkę, ale i tak musiał nasłuchać się opowiadań mojej matki, na prawdę aż sama mu współczułam. Próbowałam mówić im prawdę, że poszłam tam tylko jako jego koleżanka, żeby dotrzymać mu towarzystwa, ale to było niczym rozmowa ze ścianą i nie przynosiło żadnych efektów. Jakby tego było mało w szkole było jeszcze gorzej, bo okazało się że niemalże pół budy widziało mnie w tym barze w tej przykrótkiej kiecce, więc byłam teraz obiektem plotek numer dwa. Numer jeden była Annes, uczennica drugiej klasy, która jak sie okazało była w ciąży z nauczycielem. Ale to również była tylko plotka. Bardzo oczywiście współczułam dziewczynie, ale cieszyłam się, że to nie ja jestem największym i najciekawszym tematem do obgadywania.
- Myślałam, że po wczorajszej stylówce już na zawsze porzucisz te swoje dresy - Powiedziała Carmen wskazując na mój dzisiejszy strój- wyglądasz jak w piżamie - dodała. Uśmiechnęłam się do niej, bo mi akurat bardzo podobał się mój bananowy dres, był miły w dotyku i wygodny, może mało gustowny ale taki właśnie miałam styl i moi przyjaciele powinni doskonale zdawać sobie z tego sprawę
- A Leo dalej będzie udawał że nas nie zna?- spytała Lizzy zmieniając szybko temat, chociaż ten był jeszcze gorszy od poprzedniego. Tym razem pół szkoły słyszało jak wyznawał mi miłość, a ja byłam totalnie chłodna na jego zaloty. Nie chciałam dawać mu już złudnych nadziei, nie chciałam tego ciągnąć bo nie miało to żadnego sensu.
- Wydaje mi się że on musi sobie teraz wszystko poukładać. Maddie nie obraź się ale raczej nie powinnaś na razie z nim rozmawiać. On źle znosi twoje towarzystwo - powiedział Ethan
- Przecież ja mu nie karze pić - powiedziałam zgodnie z prawdą- Leo ostatnio zbyt dużo czasu poświęca na opijaniu swoich smutków, zamiast na normalnych ludzkich sprawach. I dzięki temu z piątkowego ucznia zaczął nagle dostawać dwóje.
Siedzieliśmy właśnie na szkolnej stołówce a po chłopaki nie było ani śladu. Czyżby znowu nie przyszedł do szkoły?
- Nie będziesz nic jadła? - spytała Carmen pokazując na nieruszoną sałatkę na mojej tacy. Dziś tym bardziej nie miałam apetytu więc przysunęłam ją dziewczynie widząc że ma na nią ochotę, ale oni znowu spojrzeli na mnie z tą litością w oczach. Cała czwórka znała mój sekret.
- nie mam ochoty na sałatkę, ale może Rich podzielisz się ze mną winogronami? - spytałam wskazując na tace chłopaka, przez chwilę był zdziwiony ale przysunął mi owoce tak bym mogła jeść je razem z nim. Nie zdawałam sobie sprawy z tego jak bardzo byłam głodna. Zjadłam mu prawie wszystko co miał w miseczce, a on tylko uśmiechnął się wybaczając mi te zajście. Dziwne że w ogóle uśmiechał się do mnie po wczorajszej akcji w jego domu
- Pamiętacie te akcję z muzeum? Leo nas wtedy wybronił mówiąc naszym rodzicom że jesteśmy na biwaku. I co wy na to? - spytał Ethan. Biwak? Na serio? Mamy po dziesięć lat? A robaki? Halo?
Ale oni byli Wniebowzięci tym pomysłem. Dziewczyny już zaczęły planować co trzeba zabrać, a chłopcy przeszukiwali Google maps w poszukiwaniu dobrego miejsca do obozowania. A ja tak po prostu siedziałam między nimi i milczałam, wiedziałam że mój sprzeciw nie ma sensu bo i tak znajdą jakiś sposób żebym pojechała z nim.
- wezmę moją siostrę dobra?- spytała delikatnie Lizzy, mając na myśli swoją szesnastoletnią siostrę. Nikt nie był tym faktem zdziwiony bo rodzice dziewczyny i tak pewnie nie puścili by jej samej. Ale Monica była tak męcząca jakby siedziało się z dziesięcioma osobami a nie jedną.
- Powiem o tym pomyśle Leo i może powinieneś zaprosić Sussane?- powiedział Ethan do brata a mnie lekko ścisnęło w klatce na wspomnienie dziewczyny.
- Może - powiedział Richard. Miałam ochotę na niego nakrzyczeć. Zwyzywać go za wczorajszą sytuację, bo przecież spotyka się już z kimś, ale ja też o tym wiedziałam i też mogłam nie dopuścić do tak chorej sytuacji. Nie chciałam jechać na ten biwak i patrzeć jak znowu się całując i dotykają. Ale co w tej sytuacji mogłam zrobić? Przyznać się że jestem zazdrosna?
Mogę zaprosić Willa? Ta myśl zakiełkowała w mojej głowie i mimo że wiedziałam, że to nie najlepszy pomysł, ba chyba najgłupszy na jaki mogłam wpaść ale nie chciałam być tam sama, kiedy oni będą razem. Z drugiej strony będzie tam też Leo, a ja nie mogę i nie chce spotykać się z kimś na jego oczach. W końcu dalej się przyjaźnimy tak? Czy przyjaźń po takim związku jest możliwa? Skoro to nie był nawet prawdziwy związek.
Gdy wszyscy zjedli udaliśmy się spowrotem na lekcje, a wieczorem na chacie zaczęliśmy obmyślać plan działania na weekend. Mieliśmy tam spędzić tylko dwie noce, ale dla mnie były to o dwie noce za dużo.

Eth: Dobra to ustalone, jedzie nas ośmioro

Lizz: Idealnie bo mamy cztery namioty po dwie osoby ❤️

Carmi: jestem w namiocie z Maddie. Sory Lizz ale nie znoszę twojej siostry 🍄

Mads: Ok

Eth: Każdy bierze jedzenie i napoje na cały weekend. Namioty i pościele przywioze razem Z Lizzy.

Leo: Piątek o dziewiętnastej wyjazd. Ja biorę cztery osoby, a z Richardem jadą trzy pozostałe i spotykamy się na miejscu pod skałkami. Dalej samochody nie wjadą

Rick: Dokładnie

Lizz: nie mogę się doczekać ❤️

Madd: hurra 🙄

Carmi: przestań Madd obiecuje że nie będę chrapać

Lizz : kochana 🥰

Eth: ustalone wszystko? W razie pytań to dzwońcie. Idę spać bo rano znowu jebana buda

Lizz : Madd ogarnęłaś nam ściągi?

Madd ,: może się nauczycie?

Lizz : obiecałaś!

Madd : Drukują się . Przed testem wam dam

Eth: Jesteś boska !!! 🏋️

Leo:❤️

Rick: dzięki

Jego BratOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz