30

26 1 0
                                    

I faktycznie od tej okropnej nocy wszystko się zmieniło. Na gorsze. Bo teraz oprócz Richarda musiałam też znosić Sussane, która nie odstępowała go choćby na krok, jakby pilnując czy na pewno pamiętam jej uderzenie i słowa. Richard już nawet nie patrzył w moją stronę, zachował się tak jakbym wcale z nimi nie przesiadywała
Jakby siedział z bratem i dziewczyną, a reszta po prostu nie istniała.
- Mogę trochę ? - spytał Chriss patrząc wymownie na moje frytki . Nie miałam zamiaru ich nawet tknąć więc przysunęłam mu swój talerz bez zbędnych słów
- Wiedziałem że mnie kochasz - zaśmiał się i nagle zrobił coś czego się nie spodziewałam, objął mnie ramieniem. To było krótkie i chwilowe, a moje ciało jeszcze nigdy tak okropnie nie paliło, miałam ochotę krzyczeć, bić i uciekać jednocześnie. Ale musiałam siedzieć, delikatnie odsunęłam się od niego
- Smacznego - powiedziałam cicho, a wszyscy bacznie mnie obserwowali. Aż w końcu chłopak zjadł i razem z Ethanem poszli na swoje zajęcia. Dziewczyny dalej nie spuszczały ze mnie wzroku, nawet Sussane gapiła się jak na małpę w cyrku. Richard ciągle patrzył za to w teleofn .
- Moge wiedzieć o co wam chodzi? - spytałam Lizzy bo siedziała akurat na przeciwko mnie
- O nic po prostu nie sądziłam że Chriss jest w twoim typie - skąd może wiedzieć kto jest w moim typie skoro nawet ja tego nie wiem? Richard na pewno jest! Szlak z ta głową
- To kumpel- poprawiłam ją i napilam się wody
- Kumple się tak nie zachowują, nie opuszcza cię na krok, po każdej lekcji przychodzi pod twoją klasę, bo może akurat na ciebie wpadnie - powiedziała Carmen
- Martwimy się , bo ostatnio na imprezie...- wyszeptała Lizzy
- przyjmował zakłady w ile mnie przerucha, wiem o tym, pamiętam. Dlatego trzymam go na dystans a on może sobie co najwyżej pomarzyć- powiedziałam - To kuzyn Ethana, to on powinien mu powiedzieć żeby za nami nie łaził - dodałam i wstałam udając się na lekcje. Miałam dość wszystkiego.

Kolejnego dnia do naszego stołu w szkolnej stołówce podszedł Aaron Stone. Jeden z najgorszych typków w naszej budzie, miał prawie dwadzieścia lat bo nie zdał kilka razy i co on do licha chce od Richarda?
- Mówiłem ci kurwa że nie w szkole- warknął Ricky, ale wstał i poszedł za ciemno skórym znajomym. Cała ta scena mroziła mi krew w żyłach.
- Co tu się stało?- zdziwiła się Carmen
- Czy mi się wydawało czy Richard na poprzedniej imprezie też stał z Aaronem i tym jego szemranym towarzystwem ?- spytała Lizzy Ethana
- Wiem. Próbowałem z nim nawet o tym porozmawiać, na nic. Włóczy się gdzieś po nocach, matka dostaje szału ale Richarda to nie obchodzi. Jakby wmieszał się w jakąś grubszą afere - powiedział Ethan martwiąc się o brata . Tylko ja jedna byłam cicho bo nie miałam pojęcia co niby mam powiedzieć.
- Może to chodziło o coś więcej wtedy? Dwa tygodnie temu na tej imprezie co się bił z Chrisem. Może wcale nie poszło o to co mówił, tylko było coś więcej, coś o czym nie mieliśmy pojęcia - powiedziała Carmen. Uwielbiałam na nią patrzeć gdy była taka. Uwielbiała zagadki i ich rozwiązywanie i to chyba bardziej od strojenia się i kupowania nowych ubrań.
- Mój brat nie ćpa - powiedział Ethan stanowczo. Ale wiedzieliśmy że nikt z nas nie był do końca tego pewien. Wiedzieliśmy tylko że Aaron to jedyny diler jakiego znamy, więc jak mieliśmy nie podejrzewać przyjaciela. Zwłaszcza że na prawdę zachowywał się ostatnio bardzo dziwnie i nie mówię tak tylko dlatego że mnie ignorował i spotykał się z Sussane. Chyba
- Ethan... A może urwiemy się dziś szybciej ?- spytała Lizzy
- Madds powiedz im że Richard nie wziął by żadnego gówna - poprosił chłopak patrząc na mnie. I teraz wszyscy patrzyli na mnie oczekując tego co powiem. Ale ja nie chciałam się wtrącać w życie Richarda. Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego .Chciałam o nim jak najszybciej zapomnieć.
- Po prostu to sprawdźmy - powiedziałam - dostał dziś kozę, wróci do domu godzinę później niż ty- powiedziałam a on spojrzał na mnie
-Myślisz że bierze-
- Nie wiem czy bierze czy nie, ale wiem że ma oststnio jakieś problemy i nie jest sobą, i warto było by sprawdzić co się z nim dzieje -
- To dobry pomysł, powinniśmy iść od razu - dodała Carmen zadowolona. Mówiłam że lubi się bawić w detektywa. I tak też zrobiliśmy, mimo że wiedziałam iż będę miała kłopoty, zerwaliśmy się z ostatniej lekcji i poszliśmy do ich domu.
- Zostanę w salonie gdyby wrócił, a wy poszukajcie dobrze w jego pokoju- powiedziałam. A oni poszli na górę. Dość długo nie wracali i stało się dokładnie to czego się bałam, do domu tak po prostu wszedł Richard. I stanął w miejscu widząc mnie pośrodku swojego salonu
- Co tu robisz? - spytał
- A ty ? uciekłeś z kozy? - spytałam. Myśl Maddy myśl!
- Nie twój interes, miałem się trzymać od ciebie z dala a ty nachodzisz mnie w moim domu? Dość słabe nie uważasz ?
- Czekam na przyjaciół. Są z Ethanem na górze, rozmawiałam przez telefon więc czekam na nich na dole - skłamałam . Byłam strasznie kiepska w wymyślaniu kłamstwa na poczekaniu, a on doskonale zdawał sobie z tego sprawę. W ułamku sekundy mógł znaleźć się w swoim pokoju i ich nakryć na myszkowaniu . Nie mogłam do tego dopuścić.
- Kłamiesz jak zwykle, już za mną zatęskniłaś co? Pewnie Chris nie robi ci tak dobrze ustami jak ja, prawda?- Zabolało, oj zabolało . Ale za to co ja mu ostatnio powiedziałam, pewnie mi się należało
- Przestań - bałam się że go usłyszą
- Teraz przestań? A jeszcze dwa tygodnie temu lgnęłaś do mnie jak jakaś dziwka!
- Wystarczy!- głos Ethana rozniósł się po całym pomieszczeniu - Zwariowałeś Ricky? Co ty wygadujesz? Co się z tobą dzieje ?- przez kłótnie nawet nie zauważyłam kiedy przyjaciele znaleźli się w kuchni tuż obok nas.
- Niech ona ci to wyjaśni - uśmiechnął się Richard
- Nie masz prawa mówić do niej w ten sposób- stanął w mojej obronie Ethan
- Oho, czyli też bierzesz udział w zakładach Chrissa - zaśmiał się a młodszy brat nagle go uderzył. I nastała cisza, niczym z cmentarza i każdy z nas bał się dalszego rozwoju wydarzeń
- Trzymaj ją z dala ode mnie, bo następnym razem powiem wszystko co mam do powiedzenia - warknął Richard trzymając się za obolałą wargę z której leciała mu krew.
- Nie czuje się najlepiej -powiedziałam cicho , patrząc na te krewi całe to zamieszanie ale chyba nikt mnie nie usłyszał. Podeszłam do ściany, przymykając oczy, chłopcy coś jeszcze mówili, o coś jeszcze się kłócili, ale już nienwiem o co byłam jak pod wodą, nie słyszałam nic tylko szum.
- Maddie? - ktoś mnie szturchnął w ramie ale nie wiem kto bo w tym momencie odleciałam całkiem i chyba straciłam przytomność bo zrobiło się cicho i ciemno.

- Trzeba wezwać karetkę, zbyt długo jest nieprzytomna - usłyszałam spanikowany głos Lizzy więc lekko uchyliłam powieki. Gdzie jestem ? Byłam dalej w kuchni,leżałam na zimnych kafelkach. Zemdlałam? Jeszcze tego mi było trzeba
- Jezu żyjesz , ale nas przestraszyłaś- powiedziała Carmen
- nic dziś nie jadłaś prawda? Kiedy ostatnio coś jadłaś Mad?- Boże co to za ciężkie pytanie i czemu nie mogę w głowie ma nie znaleźć odpowiedzi, przecież kiedyś coś jadłam. Dziś? Czy raczej wczoraj? Kurwa
- Odwieziesz mnie do domu? Świat dalej cały wiruje, pewnie po prostu mnie coś rozkłada wyluzujcie - i teraz go zauważyłam. Stał oddalony i oglądał scenę z daleka, nie odszedł. Ale nie był też obok, nie spytał o moje samopoczucie. I tak chyba było lepiej
- Musisz coś zjeść - powiedział Ethan
- Zjem. Jutro, teraz muszę się położyć bo dalej mi słabo. Proszę was
- nikt cię nie odwiezie bo w domu znowu byłabyś sama. Twoich rodziców nie ma a ty zemdlałaś to nie są żarty, zostajesz u mnie - powiedział Ethan i pomógł mi wstać. Zaprowadzili mnie do jego pokoju, a ja od razu usnęłam. Wcale nie chciałam być w tym domu, byłam zbyt blisko niego . Tylko cienka ściana nas dzieliła. Ale dla niego byłam tylko dziwką która się do niego klei

Jego BratOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz