28. Choose

468 40 72
                                    

Minęły dwa miesiące, dwa długie miesiące przez które związek Hyunjina i Felixa kwitnął. Jednak siedemnastolatek każdego kolejnego dnia otrzymywał od swojej biologicznej matki esemesy. Kobieta wysyłała mu zdjęcia z jego dzieciństwa, akt urodzenia i inne rzeczy wskazujące że jest jego rodzicielką.

Nastolatek nie chciał o tym myśleć. Rozmawiał o tym ze swoją opiekunką, bo to ona przez ten cały czas była jego mamą, i zawsze będzie jego jedyną mamą. Jedyną osobą która może się tak nazywać. Hwang starał się go w tym wspierać. Wiedział że dla pieguska to wcale nie jest łatwe, a wręcz bardzo uciążliwie.

Dlatego był przy nim cały czas.

Znajomi Hyunjina dziwili się że wybrał on właśnie taką drogę, że związał się z młodszym o kilka lat chłopakiem, który nie ma niczego wspólnego z tańcem, sławą czy sceną. Że naprawdę wybrał kogoś z czystej miłości i uczucia.

Każdy był zdziwiony. Bo Hwang nie cieszył się dobrym zdaniem wśród znajomych z branży, zawsze był postrzegany za tego najbardziej łasego na kasę i chytrego. Dlatego nie spodziewali się że swój przyszły związek odnajdzie w prawdziwej relacji, nie takiej udawanej i naprawdę szczerze kogoś pokocha.

Bo to właśnie się stało, kochał go nad życie.

Ten dzień zapowiadał się jak każdy inny, jasnowłosy przez pierwszy miesiąc wakacji przesiadywał u Hwanga dzień w dzień, nocował, tak naprawdę nieczęsto wracał do domu. Ale jego rodzicom wcale to nie przeszkadzało. Mieli z nim stały kontakt, Hwangowi ufali. Wiedzieli że będzie z mężczyzną bezpieczny.

Był poranek, ósma rano. O której żaden z nich nie był w zwyczaju wstawać tym bardziej gdy nastolatek w końcu mógł spać dłużej ze względu na dłuższe wolne od szkoły.

Dwudziestodwulatek jednak otworzył swoje ciemne tęczówki trochę wcześniej niż zazwyczaj miał w zwyczaju. Patrzył swoimi oczami na piegowatą twarz chłopaka, zastanawiając się czym zasłużył sobie na takiego ideała w swoim życiu. Co takiego za poprzedniego życia zrobił by teraz, w tym otrzymać przy sobie takiego anioła jakim był Lee Felix.

Nie potrafił odciągnąć od niego swojego wzroku. Mógł patrzeć na niego dzień w dzień, noc w noc. Ani chwili się nie nudząc. Nawet nie zwracał uwagi na to, jak szybko czas leciał. A z godziny ósmej rano, zrobiła się dziesiąta.

Siedemnastolatek mruknął coś niezbyt wyraźnie przez sen odgarnął z bladej twarzy kilka włosów i przekręcił się na bok, powodując przy tym wepchnięcie się na miękki tors swojego ukochanego. Wtulił swoje policzki w jego ciepłe ciało, uśmiechając się zaspanie. zmrużył oczy przecierając je piąstkami, a ten widok jeszcze bardziej rozczulił ciemnowłosego.

Ucałował kącik jego ust, który znacznie uniósł się ku górze. Felix kochał pieszczoty Hwanga. Uwielbiał gdy go całował, kochał być z nim blisko. Niczego nie chciał bardziej niż czuć to codziennie.

- dzień dobry Sunshine. - mruknął starszy odgarniając parę kosmyków jasnych włosów z jego buzi. Ucałował jego czoło uśmiechając się szeroko. Uroda Lee każdego kolejnego dnia coraz bardziej zachwycała Hwanga i jego kruche, zawzięte na blondaska serce. Nie mógł kłamać, Felix był ideałem. Nikt nie potrafił mu wmówić nawet jeśli tak by nie było.

- dzień dobry. - burknął cicho chowając różową, zarumienioną mocno twarz w jego ciemną koszulkę. Ręce ciemnowłosego powędrowały na włosy chłopaka, przeplatając je między swoimi smukłymi palcami.

- jak się spało? Myślę że powinieneś częściej ze mną spać. - odparł zadowolony. Kochał wprawiać w swoim chłopaku zakłopotanie i skrępowanie. Uwielbiał gdy nastolatek dzięki niemu tak dużo się rumienił, nieśmiało uśmiechał i był tak strasznie według Hwanga uroczy. Ubóstwiał to.

Remember whatever you say. I'll love you foreverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz