3. Bad luck

753 60 71
                                    

- Boże Felix kocham cie! - krzyknął Jisung obejmujący swojego młodszego przyjaciela gdy wyszli z sali matematycznej. Blondyn poratował starszego, przed kolejną jedynką na sprawdzianie z tego przedmiotu iż przyjaciel Felixa, z matematyką miał wcale niemały problem.

- ciesz się że uratowałem ci dupę. - wskazał na niego zadowolony palcem. - mega się cieszę. - uśmiechnął się szatyn siadając na jednej z ławek przy ścianie. - jeszcze jedna lekcja. - jęknął starszy opierając głowę o ścianę za nim. - damy radę, mamy angielski.

Felix kochał angielski, mieszkał w Australii i tam spędził pierwsze lata swojego życia, jednak gdy skończył dziesięć lat, wrócił z ojcem do Korei.

- jak będzie pytać to dostanę kolejną jedynkę. - westchnął Jisung mrugając kilkukrotnie oczami. Spojrzeli się na siebie wymownie, Felix wiedział co zwiastuje mały i cwany uśmieszek na twarzy jego starszego o jeden dzień, najlepszego przyjaciela. Westchnął chwytając za swój plecak i sprawnie zakładając go na plecy.

- będę miał przez ciebie problem z frekwencją na lekcjach. - rzucił w stronę chłopaka mijając innych znajomych na szkolnym korytarzu. Ruszyli do wyjścia ze szkoły chcąc wyjść stamtąd jeszcze przed końcem przerwy, by na pewno być niezauważonym.

- dobra zamknij się. - wytknął do niego język. - na wagary się idzie? - parsknął niski blondyn zaskakując z małego parapetu przy oknie. - ooo Innie no idziemy. - uśmiechnął się piegowaty opierając swój bok o towarzysza, jego usta zostały jednak zakryte dłonią Hana.

- cicho, ostatnio Pani Joon myła podłogę i mnie słyszała a ja musiałem wrócić na lekcje więc nie gadaj. - wskazał na niego palcem. Blondyn przejechał językiem po wewnętrznej części dłoni przyjaciela, a ten odskoczył wzdrygnięty od razu wycierając swoją dłoń o kawałek materiału bluzy Felixa.

- jesteś obezydliwy. - fuknął starszy na co otrzymał śmiech piegusa. Do uszu tej trójki dotarł głośny dźwięk dzwonka na kolejną lekcją, jaką miał być dla Felixa język angielski. - powiem że Jisunga bolał brzuch i poszedłeś go odprowadzić. - uśmiechnął się do nich Yang szybko ruszając w stronę klasy zajęć.

- oby przeszło. - westchnął szatyn prowadząc za ramię swojego przyjaciela do bramy. - Sungie Jeongin gada tak nauczycielom od początku tego miesiąca. - powiedział załamany wychodząc z posesji szkoły. - i co z tego? - odgarnął lecące mu włosy do twarzy. - to z tego że jest dzisiaj dwunasty. - wywrócił oczami dmuchając w swoje policzki.

- oj tam wywalone, w przyszłym miesiącu nadrobimy nie dąsaj się Lix. - posłał mu promienny uśmiech. Kiedy oczy piegowatego odwróciły się od twarzy jego przyjaciela, od razu spoczęły na znajomej mu twarzy, Hwanga Hyunjina. Szedł przed nimi razem z Minho i innym, niezbyt znanym mu mężczyzną.

- Jisung. - trzepnął jego ramię. - Jisung zawracamy. - mruknął odwracając go w drugą stronę. - co? nie wracamy do szkoły pojebie. - rzucił przyspieszając kroku. - Jisung chodźmy w inną stronę..Sungie..aaah.. - westchnął łapiąc ze sobą spojrzenie Hwanga. Dziwił się że nie wiodła się za nimi fala psychofanek takich jak Jihyo.

- masz nową koszulę dla mnie? - zapytał ciemnowłosy gdy byli już na tyle blisko by mogli ich usłyszeć. Felix przeklnął w myślach swoje życie bo do tamtej chwili miał nadzieję że uda im się przejść obok nich na spokojnie bez słowa.

Wiewiórkowaty zmarszczył brwi spoglądając to na nieznajomych mu ludzi, to na swojego przyjaciela, aż dopiero po chwili doszło do niego, komu ostatnio piegus rozwalił ubranie. Otworzył szerzej usta, wgapiając się w blondyna.

- nie wiem o czym ty mówisz. - prychnął chowając dłonie do kieszeni jeansowej kurtki. - o tym że ostatnio rozerwałeś moją koszulę. - odparł pewniej stawiając krok do przodu. - powiedziałeś że dostanę nową, wciąż czekam. - dodał patrząc na nastolatka z góry. Hwang był wyższy, więc łatwiej było mu zaintrygować blondyna który na jego wywód i słowa jedynie cicho się zaśmiał.

Remember whatever you say. I'll love you foreverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz