Xavier
— Zwalniam cię — powiedziałem spokojnym tonem, co zdziwiło mnie jak i mojego managera.
Mężczyzna spojrzał na mnie z szokiem wymalowanym na twarzy i poprawił się na wygodnym fotelu. Podrapał się po brodzie i odchrząknął.
— Uratowałem cię od twojej matki ćpunki i teraz mnie będziesz zwalniał?
Złość zawrzała we mnie w takim stopniu, że moja skóra zaczęła parować. Może i moja matka jest pieprzoną alkoholiczką i ćpunką ale nikt nie ma prawa tak o niej mówić. Tym bardziej człowiek, który miał zajmować się moją karierą, a nie życiem prywatnym.
— Zwalniam cię!
Wrzasnąłem, trzaskając dłońmi o szklany blat biurka. Ivan drgnął przez ton mojego głosu, a po chwili wstał i zapiął guziki swojej szarej marynarki. Spojrzał na mnie z kpiącym uśmieszkiem, co wzbudziło we mnie jeszcze większą złość.
— Jeszcze będziesz mnie błagał...
— Masz trzy minuty na wyjście stąd. — Syknąłem, rzucając w nim najostrzejszym spojrzeniem na jakie mnie było stać.
Ten facet nie znał żadnych granic. Od samego początku się z nim nie dogadywałem ale myślałem, że to kwestia czasu, by nauczyć się współpracy z kimś innym niż Ellie.
Ivan wyszedł z mojego biura, a po chwili wstąpiła do niego rudowłosa kobieta, która spojrzała na mnie niepewnie. Głośno dyszałem i przewracając oczami, usiadłem z powrotem w fotelu. Ellie stanęła przed biurkiem.
— Za ostro go potraktowałeś.
Zacisnąłem mocno szczękę i zwinąłem dłonie w pięści. Jeszcze jej kazań potrzebowałem. Szlak mnie dzisiaj trafi.
— Czy ty się nazywasz Xavier Huxley i śpiewasz dla tysięcy ludzi? Bo mam wrażenie, że ostatnio za bardzo się wpierdalasz w moje życie. Też chcesz wylecieć?
Ellie popatrzyła na mnie swoimi wielkimi zielonymi oczami, które kryły się za dużymi okularami w czarnych oprawkach. Po chwili przełknęła ciężko ślinę i wyszła z gabinetu.
Wszyscy, którzy pełnili jakąś funkcję dla mnie, zdążyli mnie dzisiaj zirytować. Poczynając od mojego managera, który wyleciał, idąc poprzez przedstawiciela wytwórni muzycznej, która wydaje moje piosenki, a kończąc na Ellie, czyli osobie, która zajmowała się moimi mediami społecznościowymi.
Podwinąłem czarną koszulę do łokci i przeczesałem swoje czarne włosy. Spojrzałem w grafik wyświetlony na ekranie komputera, a później na godzinę. Za pięć minut miało odbyć się spotkanie całej ekipy na dole. Upiłem łyk wody i zszedłem na parter mojego domu.
— Z wczorajszego koncertu zyski są wyższe niż z dwóch poprzednich. To oznacza, że najwięcej fanów jest w stanie Georgia. — Powiedział mój manager od spraw budżetowych.
Miałem tych ludzi dziesiątki, a i tak bez problemu wskazałbym kto jest kim. Teraz jedynie brakowało mi managera, ale to nie był raczej problem, bo postanowiłem awansować Josha, który ewidentnie znał się na rzeczy.
— Josh awansujesz na managera.
Oznajmiłem, a wszystkie twarze zwróciły się na mnie. Blond czupryna, która ukryta była pod czapką z daszkiem ukazała się moim oczom. Josh porwał mnie w niedźwiedzi uścisk.
Josh pełnił funkcję takiego łącznika pomiędzy mną, a wytwórnią więc mogłem mu ufać w każdym aspekcie.
— Wracając — odchrząknął William. — Organizując kolejną trasę koncertową, która będzie się składała z najnowszych kawałków, najlepiej będzie dwa razy odwiedzić Georgie.
CZYTASZ
Ethereal Destiny
RomanceKażdy z nas kiedyś przeszedł przez coś, co go doszczętnie zniszczyło. Jeśli nie, to najgorsze przed tobą. ;) fragment książki: - Dlaczego mnie nie pokochasz? - Bo nie jesteś nim.