Rozdział 13

380 28 1
                                    

Claire

Siedziałam przyszpilona swoim ciałem do rozgrzanych pleców Xavier'a. Jego przyjemny zapach łaskotał mnie w nozdrza, przedzierając się przez kask, w którym znajdowała się moja głowa. Wiatr rozwiewał delikatnie moje szorty, powodując gęsią skórkę na ciele.

I wbrew wszystkim zarzekaniom, czułam się szczęśliwa. Pierwszy raz od dwóch lat nie cierpiałam z powodu utraty najważniejszej osoby w moim życiu. Po prostu byłam szczęśliwa i chciałam zapamiętać tą chwilę na tak długo, jak tylko będzie mi dane.

Motocykl zatrzymał się pod moim domem, a ja głęboko westchnęłam, czując że to moment, w którym wracam do rzeczywistości. Bałam się co czeka mnie w domu, bo nie chciałam znów zasypiać, dusząc się łzami. Pierwszy raz od dawna pragnęłam zasnąć z uśmiechem przyklejonym do twarzy.

Nie wiedziałam skąd nagle wzięło się u mnie optymistyczne myślenie, ale byłam pewna, że to sprawka tego jednego chłopaka. Chłopaka, którego imię było odpowiedzią na pytanie "kto złamał ci serce?" i "kogo kochasz najbardziej?".

Nie zeszłam z motocykla. Nie odpięłam kasku. Dzielnie czekałam aż zrobi to Xavier, bo byłam spragniona jego dotyku. Lubiłam to, że gdy jego dłoń stykała się z moją skórą, moje ciało reagowało gęsią skórką. Lubiłam to, że gdy nazywał mnie ślicznotką, w moim brzuchu pojawiało się wtedy mrowienie. Uwielbiałam to, że gdy mnie przytulał, czułam się jak w domu.

Bo dom to nie zawsze kilka murów, okna i ładny wystrój. Dla niektórych dom ma dwie nogi, ręce, bujną czuprynę, ładne oczy i jeszcze piękniejszy uśmiech. Dla innych dom pachnie słodyczami i proszkiem do prania, a mój dom pachniał wodą kolońską i miętową gumą. Niektórzy uważają, że kilka ścian ma zapewnić bezpieczeństwo. A mi bezpieczeństwo zapewniały ramiona Xavier'a.

Brunet zdjął z głowy kask, i gdy zobaczył, że ja nadal nie zmieniłam swojego miejsca, podszedł do mnie i delikatnym ruchem dłoni odpiął pasek kasku. Wiatr od razu rozwiał moje włosy, a gdy jego ciepła dłoń dotknęła skóry na mojej szyi, poczułam jak ciepło rozprzestrzenia się w całym moim ciele.

I w tej chwili byłam gotowa wybaczyć mu każde zło. Mogłabym zapomnieć ile cierpienia mi sprawił. Zostawiłabym w tyle całą przeszłość i dała mu kolejną szansę. 

Byłam gotowa sięgnąć dla niego każdą gwiazdkę z nieba, wspiąć się na każdy najwyższy szczyt, oddać ostatni gryz mojego ulubionego croissanta z francuskiej piekarni. Bo to czym darzyłam tego chłopaka, było czymś znacznie większym niż miłość. Ale nikt jeszcze nie odkrył, że istnieje coś silniejszego niż słowa kocham cię.

Jednak ja wiedziałam, że istnieje. Bo właśnie tym darzyłam Xavier'a. Od zawsze i na zawsze.

— Masz jakieś plany na jutro? — zapytał, gdy zeskoczyłam z motocykla i stanęłam tuż przed nim. Musiałam unieść głowę, aby spojrzeć prosto w jego niebieskie oczy.

— A co? — droczyłam się.

— Pomyślałem może, że...

— Możemy jechać jutro na rynek pod fontanny — powiedziałam, a chłopak rozchylił delikatnie usta i zmarszczył czoło. — Uznajmy to za kolejny punkt na liście.

Skinął głową i obdarzył mnie najpiękniejszym uśmiechem, jaki istniał na tej planecie. Stanęłam na chodniku prowadzącym do mojego domu i założyłam dłonie za plecy. Xavier spuścił głowę, wciąż się uśmiechając.

— Stresujesz się — powiedział nagle unosząc wzrok i wbijając we mnie swoje intensywne spojrzenie.

— Co?

Ethereal DestinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz