Rozdział 10

387 28 1
                                    

Claire

Każdy następny dzień, gdy moja mama nie wracała do domu, był dla mnie udręką. Minęły trzy dni od mojego spotkania z Xavier'em i od trzech dni mój telefon nieustannie wibrował. Jeśli blokowałam jeden numer, pojawiał się drugi, trzeci i trylion następnych.

Przez myśl mi przechodziło, aby wyłączyć telefon, ale wtedy przypominałam sobie, że w każdej chwili moja mama może dać jakikolwiek znak życia.

Usiadłam przy blacie kuchennym ubrana już w zwiewną czarną spódniczkę w białe stokrotki i dużą białą koszulę, której rękawy podwinęłam do łokci. Krótkie ciemne włosy upięłam na głowie w dość niedbałego koka, ale takie wydanie siebie najbardziej uwielbiałam.

Nie żadne wyszukane sukienki, w które zwykłam się ubierać, mocne makijaże i tona biżuterii. Lubiłam tą swoją lekkość. Delikatny naszyjnik z muszelkami, który nie opuścił mojej szyi od momentu, gdy dostałam go od taty w dzień siedemnastych urodzin, lekki makijaż, polegający na pomalowaniu rzęs, nałożeniu trochę korektora i posmarowaniu ust błyszczykiem, i luźna biała koszula, należąca do mojego taty, ale od dawna mieszkała w mojej szafie.

Upiłam łyk swojego truskawkowego shake'a i przeglądałam Instagrama. Wszystko byłoby naprawdę w porządku, gdyby nie to, że ilość wiadomości w prawym górnym rogu była naprawdę przerażająca. Stuknęłam w ikonkę i jęknęłam cierpiętniczo widząc, że wszystko jest od jednego fake konta Xavier'a, którego nie zdążyłam zablokować.

od: Xav.Hux123: nie blokuj mojego kolejnego konta, ślicznotko. Widzę, że wszystko odczytujesz także informuję, że będę u ciebie za trzy...

Przeczytałam najnowszą wiadomość i wzdrygnęłam się, gdy w domu rozległ się dzwonek do drzwi. Ten kretyn naprawdę miał szczęście, że mój tata był w pracy, a mama zwiedzała zapewne bary. Przełknęłam ślinę i wstałam ze stołku. Zerknęłam przez małe okienko u góry drzwi i otworzyłam je z cichym westchnięciem.

— Zgłoszę cię za najścia i wtedy nawet ten twój głupi tytuł artysty nie uratuje twojej dupy — powiedziałam, co kompletnie mnie zaskoczyło.

Zazwyczaj zaliczałam się do grupy ludzi, którzy wolą siedzieć cicho i przemykać z cienia w cień, tak aby nikomu nie wejść w drogę. Najwidoczniej Xavier wysysał ze mnie wszystko co najgorsze. Nie chciałam odpalać swojej wersji pyskatej dziewczynki, bo nie chciałam taką być. Chciałam być po prostu sobą. Nawet jeśli prawdziwa wersja mnie, była zepsuta.

— Odpalasz swoją pyskatą wersję? — Prychnął brunet, opierając się o futrynę drzwi.

— Nie, po prostu traktuje ciebie tak, jak na to zasłużyłeś.

Xavier skinął głową z uznaniem i spojrzał za mnie. Machinalnie obróciłam się do domu z nadzieją, że może mama weszła drzwiami tarasowymi. Nie wiedziałam dlaczego tak bardzo za nią tęsknie po tym wszystkim co mi mówi za każdym razem, gdy za dużo wypije, ale to była chyba ta miłość i więź, która wytwarza się między córką a matką podczas ciąży.

Albo to ja byłam tak bardzo zepsuta, że nawet jej słowa nie potrafiły mnie już ranić.

— Mogę wejść? — spytał, a ja niemalże od razu pokiwałam głową. — Głupie pytanie. Możemy porozmawiać? Naprawdę zależy mi na tym, abyś przypomniała mi moją przeszłość.

Nie chciałam rozdrapywać starych już ran. Chciałam zostawić ten rozdział daleko za sobą i żyć w końcu tym, co udało mi się naprawić przez te dwa lata. Jednak Xavier chyba nie zamierzał odpuszczać.

Wzięłam głęboki wdech i rozchyliłam szerzej drzwi, by wszedł do środka. W tym momencie kierowało mną wszystko, co najgorsze.

— Dlaczego nie poprosisz twojego brata, żeby ci pomógł? — Zapytałam, zatrzaskując drzwi. To był mój stary nawyk.

Ethereal DestinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz