Rozdział 2

624 42 9
                                    

Claire

— Gotowa na koncert, kruszyno? — Powiedział Dustin, obejmując mnie ramieniem.

Spojrzałam na swojego przyjaciela i zmrużyłam oczy, widząc, że znów jego włosy były w innym kolorze tęczy. Farbował je szybciej niż zdążyłam mrugnąć. Od początku studiów miał na swoich włosach chyba już każdy możliwy odcień. Tym razem padła kolej na błękitny.

— Zawsze gotowa na Xaviera Huxleya — odparłam pewnie, sztucznie się uśmiechając.

Byłam gotowa, to oczywiste. Byłam jego wielką fanką i pojechałabym za nim na drugi koniec świata, ale wspomnienia, gdy był jeszcze dla mnie kimś bardzo ważnym, wracały boleśnie przy każdej rozmowie dotyczącej jego.

Dustin spojrzał na mnie ze smętnym uśmiechem na ustach i objął w dłonie moje policzki.

— To tylko piosenkarz, skarbie. Lubisz jego muzykę przez teksty, trafiające do serca, a nie przez wspólną przeszłość. Jasne?

Pokiwałam niepewnie głową i poprawiłam kilka książek, które trzymałam w dłoni. Dustin pocałował mnie w czoło. Ruszyliśmy razem do budynku, gdzie mieliśmy zjeść razem lunch. Oboje skończyliśmy wykłady, co nie zdarzało się często, bo on studiował oceanografię, a ja filologię angielską.

— Jak się czujesz z tym, że za trzy dni koniec pierwszego roku, hm? — Spytał, przerywając panującą ciszę.

— Dobrze.

Dustin skinął głową i pociągnął mnie w stronę pobliskiej kawiarni. Otworzył przeszklone drzwi i wepchnął do zatłoczonego budynku. W tej kawiarni zawsze było mnóstwo ludzi. Nie ważne czy była to godzina osiemnasta, czy siódma rano. Rzadko kiedy dało się dostać tutaj stolik bez rezerwacji, więc zdziwiłam się gdy dwa krzesła były wolne. Biegiem rzuciłam się w ich stronę, a tuż za mną to samo zrobił Dustin.

— Wow. Myślałem, że będziemy musieli iść do kawiarni na Simple Street. — Powiedział, ocierając niewidzialny pot z czoła.

Odłożyłam niepotrzebne podręczniki na stół i chwyciłam menu. Miałam ochotę na czarną kawę z dwoma łyżeczkami cukru i brownie. W Heavenly Coffe mieli najlepsze brownie na świecie. Nigdy nie jadłam lepszego niż właśnie w tej kawiarni.

Dustin przywołał ręką kelnerkę, a ta przeciskając się między stolikami, dotarła do nas i z zmęczeniem wymalowanym na twarzy, wyjęła z kieszonki niewielki czarny notesik.

— Co dla państwa?

—Dwie czarne kawy z dwoma łyżeczkami cukru, brownie i tarta jabłkowa. — Powiedział bez zająknięcia mój przyjaciel.

Kobieta odeszła od naszego stolika i skierowała się prosto na zaplecze.

— Muszę sobie...

— Moja mama...

— Mów pierwszy — zachichotałam.

Często zdarzało nam się odezwać w tym samym czasie. Prawda była taka, że oboje byliśmy niezłymi gadułami i ciągle wchodziliśmy sobie w zdanie. Później żadne z nas nie wiedziało o czym mówiło to drugie.

— Moja mama znalazła sobie nowego partnera — sapnął bezsilnie, opierając się o oparcie białego krzesła. — To już trzeci w ciągu miesiąca.

Spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami i nie do końca wierzyłam w to co padło z ust chłopaka. Wiedziałam, że jego rodzice nawet nie mieli ślubu i od kiedy jego ojciec dowiedział się o ciąży odszedł, ale nie sądziłam, że jego mama teraz będzie tak szalała.

Ethereal DestinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz