Claire
Palce mi drżały. Cała drżałam.
Wyrzucałam rzeczy z walizek i pakowałam do nich świeże. Łzy skapywały mi na szare dresy, powodując ciemniejszy kolor materiału. Kosmyki włosów przyklejały mi się do twarzy, wkurwiając mnie do granic możliwości.
Nie liczyłam się z tym, co chciałam zrobić. Nie znałam konsekwencji, ani tego jak zareaguje. A jednak robiłam to. Pakowałam się, aby dotrzeć do Anglii na urodziny swojej biologicznej matki. Na urodziny kobiety, której już nigdy nie będę miała szansy poznać.
Dwadzieścia minut temu napisałam Xavierowi, że mam dość. Że chciałabym zniknąć. Od tego czasu mój telefon nieustannie wibrował, a ja jak w amoku ciskałam rzeczami do walizki. W końcu opadłam na kolana z bezsilności. Jęknęłam głośno, prosząc aby to co się działo było głupim koszmarem, z którego za chwilę się wybudzę.
Ale tak się nie działo.
Chwyciłam za wciąż wibrujące urządzenie i przysunęłam je do ucha.
— Hej, hej, co się dzieje? — usłyszałam kojący zestresowany głos chłopaka. Dłonie jak za dotknięciem różdżki przestały mi się trząść.
— Xavier moje życie to kłamstwo — wyszeptałam przez łzy, słysząc szumy po drugiej stronie.
— Spierdalaj Josh, pozwól mi kurwa wyjść — syknął wściekle chłopak, na co moje ciało przeszedł prąd.
— Xavier — powiedziałam, czekając aż chłopak po drugiej stronie się odezwie. — Xavier — ponagliłam, a po chwili usłyszałam ciężkie westchnienie. — Nie przyjeżdżaj do mnie. Za trzy godziny mam samolot do Wielkiej Brytanii.
— Co? O czym ty mówisz? — jego głos nagle osłabł, jakby oczekiwał najgorszego.
— Moja... moja mama tam zmarła. Jutro, a raczej już dziś ma urodziny — wyjaśniłam, powstrzymując cholernie bolesny uścisk w klatce piersiowej.
— A ta kobieta... Cassidy? To nie jest twoja matka?
— Długa historia — westchnęłam, ocierając załzawione policzki. — Opowiem ci wszystko, jak tylko wrócę. Dziękuję, że zadzwoniłeś. Twój głos mnie uspokoił.
Wyobraziłam sobie jak na twarz chłopaka wpływa uśmiech. Moje serce wracało do prawidłowego rytmu.
— Uważaj na siebie — powiedział. Uniosłam leniwie kąciki ust.
— Będę. Dobranoc Xavier — myślałam, czy powinnam mówić kolejne dwa słowa, które cisnęły mi się na usta, ale... bałam się. Nie wiedziałam tylko czego.
— Kocham cię, Claire — wyszeptał swoim zachrypniętym głosem.
Nie powinnam się bać. Nie przy nim. Przy nim nic nie było mi straszne.
— A ja kocham ciebie, Xavier.
Choć byłam pewna, że słowa "kocham cię" nie są tak silne, jak uczucie, które nas łączy. Nic nie było tak silne, bo nas łączyło coś specyficznego.
Rozłączyłam się i odrzuciłam telefon na łóżko. Oparłam się o jego stelaż i uspokajałam swój oddech. Tym razem nie sięgnęłam za gumkę. Nie zrobiłam sobie krzywdy. Nie okaleczałam się. Powinnam być z siebie dumna. Ale czy byłam?
O wiotkich nogach podniosłam się z podłogi i zaczęłam pakować do walizki pozostałe rzeczy. Koszulkę, spodnie, bieliznę i jedną bluzę. Nie zamierzałam tam zostawać na długo. Chciałam tylko odwiedzić cmentarz i... zobaczyć się z kobietą, która przez ostatnie trzy miesiące wciąż przypominała o swoim istnieniu.
CZYTASZ
Ethereal Destiny
RomanceKażdy z nas kiedyś przeszedł przez coś, co go doszczętnie zniszczyło. Jeśli nie, to najgorsze przed tobą. ;) fragment książki: - Dlaczego mnie nie pokochasz? - Bo nie jesteś nim.