Rozdział 18

298 20 1
                                    

Xavier

Wszedłem do apartamentu po porannej siłowni. W kuchni Ellie ochoczo debatowała z kimś przez telefon, a Evan dopinał ostatnie szczegóły na jutrzejszą przedsprzedaż płyty. Michaela już nie było, bo musiał wyjechać razem z Williamem ogarnąć wszystkie papiery odnośnie trasy koncertowej która miała odbyć się już za dwa tygodnie i trzy dni.

Z jednej strony nie mogłem się jej doczekać, a z drugiej czułem niebywałą presję, co w moim przypadku nie zdarzało się często. Zazwyczaj starałem się luźno podchodzić do tego typu spraw, bo stres był czymś czego nienawidzi każdy artysta.

— Xavier — zawołał Evan, kiwając do mnie dłonią. Podszedłem do niego i zerknąłem na ekran laptopa. — Płyta ostatecznie ma taką okładkę, właśnie poszła do druku. Nic już nie cofniemy, ale Josh mówił, że powierzyłeś mu zatwierdzenie...

— Tak. Nie mam głowy do takich błahostek — odparłem.

— Okej. Na przedsprzedaży będzie można kupić tylko dwa tysiące sztuk — popatrzyłem na niego niezrozumiale, bo nie wiedziałem, że taki był plan. — Nie było cię na spotkaniu w poniedziałek. Każdy moment spędzasz z twoją...

— Nie kończ — zarządziłem, patrząc na niego wymownie.

— Dziewczyną — powiedział. — Mam szacunek do kobiet idioto. Wracając, stwierdziliśmy, że podczas każdego koncertu na trasie, będziemy o piętnastej mieli stanowisko przed miejscem, w którym występujesz, żeby ludzie mogli kupić płytę. Wtedy skorzystamy na tym bardziej, bo będziesz mógł podpisywać, a to oznacza...

— Podwyższenie kwoty — dokończył Josh, który wyłonił się z salonu.

Spojrzałem w tamtą stronę, a salon za nim wyglądał jak po przejściu huraganu. To było jednoznaczne z tym, że właśnie skończył grać w GTA.

— No spoko — powiedziałem, przeczesując swoje włosy, które były posklejane od potu.

— Następnie — odezwał się znów Evan, wchodząc na nową stronę w przeglądarce. — Jutro ruszy twój sklep, o którym mówiliśmy już kiedyś — mimowolnie się uśmiechnąłem, bo moje marzenie się spełniało. — I właśnie tu jutro ruszy sprzedaż płyty. Wchodzimy na własną działalność, koniec z promowaniem ciebie przez inne marki. Musisz ty i my zacząć na tym korzystać. Sami potrafimy się promować. Ellie ogarnęła już sprawę reklamy — spojrzałem na rudowłosą, która obserwowała nas z uśmiechem na twarzy.

— Mam pytanie — wróciłem wzrokiem do Evana. — Idę jutro śpiewać do sierocińca.

— Ty?! Lód ci z serca zszedł? — wrzasnął Josh, wypluwając wodę, której się napił chwilę wcześniej. — Myślałem, że prędzej wybuduje sobie dom na Słońcu, niż ty zrobisz coś miłego dla innych.

— Pierdol się — prychnąłem, a blondyn puścił mi oczko.

— Z tobą? — odparł.

Westchnąłem bezsilnie i zająłem miejsce obok Evana, który udawał, że wcale nie śmieszą go nasze dziecinne potyczki słowne.

— Nie, kurwa, z małpą.

— Proponujesz mi seks? — zapytał mój manager.

— Pomarzyć możesz.

— Ja nie jestem twoją fanką, która ma mokre fantazje z tobą w roli głównej.

— Fanką raczej nie jesteś, bo masz siura między nogami...

— No co ty? Myślałem, że to trzecia noga — wybuchnąłem śmiechem na słowa Josha. Jemu czasami naprawdę muchy wyżerały mózg.

— Dobra — odezwał się Evan, kończąc się śmiać. — Jakie to pytanie?

Ethereal DestinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz