Rozdział 17

454 24 6
                                    

Lexa pov*

Może to co chce teraz zrobić nie jest mądrym pomysłem ani tym bardziej dobrym ale jebać to. Ja chce jej.

Clarke pov*

Idziemy w ciszy korytarzem aż docieramy do jej sali. Zaczynam sie coraz bardziej stresować.
Gdy wchodzimy łapie mnie za ramie i zamyka drzwi na klucz. Pcha mnie w strone ściany. Gdy moje plecy trafiają na nią, spotykam wzrok szatynki na sobie. Tak cudowna zieleń wpatruje sie z pożądaniem w moje usta.
Nie moge wytrzymać tej presji wiec całuje ją na początku delikatnie ale z czasem przeradza sie to w namiętny pocałunek. Jej dłonie delikatnie masują moją talie co jest bardzo przyjemne a ja swoją ręke zarzuciałam na jej ramie, a drugą dłonią masuje jej głowe, przez co dostaje ciche pomruki.

Gdy czuje ze oderwała sie odemnie spoglądam na nią. Uśmiecha sje słodko po czym składa szybkiego całusa na moich ustach i siada na pierwszej wolnej ławce.

- Wiec co o tym sądzisz? - pyta sie co całkowicie zabija mnie z tropu. Nie mam pojecia co jej odpowiedzieć. Patrze na nia pytającym wzrokiem z nadzieją ze mi wyjaśni lub chociaz przybliży temat.

- Przepraszam powinnam ci bardziej wyjaśnić. Ale no nic.- przeczesuje włosy i podchodzi bliżej mnie. - Pójdziesz ze mna na randkę? - pyta na co ja szczerze sie jak głupia. Czy ona musi wogule pytać?

- Tak, pójdę - odpowiadam z usmiechem na co jej wyraz twarzy stał sie bardziej spokojny. Uśmiechnęła sie i ponownie mnie pocałowała.

- Za chwile zaczynają sie lekcje wiec nie bede cie zatrzymywac.

- Dobrze dziekuje Lexo - odpowiedziałam po czym wyszłam z sali nadal głupio sie uśmiechając.

Czy zostałam właśnie zaproszona na randkę? I to w dodatku przez Lexe? Ten dzień zapowiada sie coraz lepiej.

- Clarke! - slysze ją za sobą.
 
- Potrzebuje twój numer telefonu - spogląda na mnie nieśmiało co jest najbardziej uroczym widokiem na swiecie.

- Oczywiście. - Wyciągam telefon i zapisuje jej numer.

- Dziekuje wiec do zobaczenia - oznajmia i odchodzi.
Nic nie poradze że mój wzrok mimo wolnie ląduje na jej zgrabnym tyłku.

- Dobra już ci mówiłam ze jej tyłek to nie eksponat w muzeum do podziwiania - Raven z tym jej poczuciem humoru. Ale nie powiem brakowało mi tego. Chociaż i tak jest wkurwiająca

- Dobra już, i tak na niego nie patrzyłam. Nie wiem o co ci chodzi.

- W mawiaj sobie jeśli będziesz dzięki temu lepiej spać. Ogólnie to co u ciebie?

- W domu ci opowiem bo jak to usłyszysz to spadniesz z krzesła - zaśmiałam sie z ironią na co popatrzyła na mnie podejrzliwie ale nie skomentowała tego za co jestem jej wdzięczna.

W drodze do klasy przywitało mnie kilku znajomych z którymi swoja droga nie mam już praktycznie kontaktu.

Pierwsza lekcja to polski na którym i tak spałam bo nie lubie baby ktora go uczy.
Druga lekcja będzie z Lexą co mnie troche stresuje. 
Nadal nie wiem jak mam sie zachowywać. 

Dzwonek. Na reszcie. Zrywam sie i wychodzę z sali. Mam zamiar iść zapalić przed kolejną lekcja więc udaje sie na palarnie.
Po pięciu minutach kończę i ide pod sale wychowawczyni.

Od dawna nie widzialam nigdzie Octavi. Raczej zawsze widzimy sie przynajmniej na jednych zajęciach, ale moze jest chora.

Dzwonek. Stres. Duży stres i podekscytowanie.
Wchodzę do sali i siadam na swoim miejscu. Lexa wchodzi jako ostatnia i jak zawsze wita sie ze wszystkimi po czym siada do biurka spoglądając na mnie, i zaczyna sprawdzać obecność.
Czuje jej wzrok na sobie kiedy przepisuje notatki. Okropnie mnie to peszy ale nic nie zrobie. Choziaż mogła bym, ale jestem zbyt niesmiała.
Czekam z niecierpliwością na dzwonek ktory powinien być za dwie minuty.

- A czy ma pani chłopaka? - zapytał jeden z uczniuw na co cała sie spiełam.
Lexa wyglądała na rozbawioną tym pytaniem.

- Nie nie mam. I niegdy miec nie będę. Ale ktoś inny ma teraz moje serce.- czułam jak sie rozpływam przez słowa wypowiedziane przez nią. Chciałam podejsc i ją pocałować a potem przytulić.

Dzwonek zadzwonił, uczniowie zaczeli wychodzić z klasy a ja poczekałam aż każdy wyjdzie i zamknełam drzwi po czym przywarłam ustami do Lexy. Od razu zaczeła oddawać pocałunki, a gdy zabrakło nam powietrza wpatrywałyśmy się w siebie. Czułam sie przy niej bezpjecznie i komfortowo. Była moją bezpieczną przystanią.

- Ile masz jeszcze lekcji?- zapytała po chwili ciszy.

- Trzy a co?

- Moze masz ochotę na małe wagary?- pyta z chytrym usmiechem. W sumie moja frekfencja nie jest aż taka zła, w całym roku szkolnym opuściłam może dwa trzy tygodnie.

- Cos konkretnego masz w planach?

- Ciebie - odpowieda zadziornie przez co czuje jak oblewają mnie rumieńce.

- Żartuje. Spokojnie. Na to jeszcze przyjdzie czas- uśmiecha sie i puszcza oczko co mnie peszy jeszcze bardziej - miałam nadzieje że pojedziemy do mnie i coś zjemy i obejrzymy?- pyta na co kiwam głową.

Ruszyłyśmy do jej pojazdu. Podała mi kask i pomogła z wjeciem, po czym odjechałyśmy z piskiem opon.
Nigdy nie jeździłam jakos szybko wiec ten moment na pewno zostanie w mojej pamieci na długo.
Patrze na licznik i to co na nim widze jest przerażające. Jedziemy 130 na godzine. Gdy spoglądam na Lexe widze uśmiechnietą piąkną kobietę która skupiona prowadzi, jak dla mnie i tak za szybko. Chyba motory to nie moja bajka..

-----------------------------

Hej.
Ogólnie zapraszam do drugiego opowiadania jak ktoś lubi ff o camren

Mrs. Woods  | Clexa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz