Pomocnik

105 6 1
                                    

Max POV's

Mężczyzna poinformował mnie, że rozmawiałaś z jakimś facetem i wyciągnął Cię z baru, a Ana poszła do łazienki. Nawet nie myślałem o tym żeby teraz pobiec do Any sprawdzić czy z nią wszystko w porządku. Ruszyłem biegiem do wyjścia, a gdy zobaczyłem że mężczyzna wpycha Madison do samochodu biegłem jeszcze szybciej jak tylko mogłem.

- Czy ona chcę z Tobą jechać? - warknąłem patrząc na mężczyznę, ale on mnie zignorował i zamknął drzwi z klucza nie pozwalając wyjść dziewczynie z auta.

Podszedłem bliżej i złapałem go za kurtkę przypierając odrazu do drzwi.

- Zadałem Ci pytanie - krzyknąłem ale mężczyzna tylko śmiał mi się w twarz.

Kątem oka zobaczyłem trzęsącą się Madison po drugiej stronie szyby i nawet się nie zastanawiając uderzyłem mężczyznę z całej siły w twarz.

- A teraz jeśli nie chcesz mieć połamanych kości grzecznie otworzysz te drzwi i wypuścisz moją kobietę - powiedziałem uderzając go znowu.

Ewidentnie było mu obojętne to co do niego mówię i nie przejmował się zadanym przeze mnie wcześniej ciosem. Nie chciałem wchodzić z nim w bójkę na oczach Madison, wolałem to załatwić w inny sposób ale szatyn mnie wyprzedził. Po chwili to ja stałem oparty o auto a to on mnie bił. Oczywiście oddawałem mu cios za ciosem, w końcu rzuciłem się na niego z całej siły sprowadzając nas do parteru. Udało mi się na nim usiąść i zacząć okładać pięściami. Opamiętałem się dopiero w momencie gdy chłopak był cały w krwi i coraz słabiej się bronił. Złapałem go za szyję i mocno ścisnąłem.

- To był ostatni raz kiedy się do niej zbliżyłeś, a spróbuj komuś pisnąć słówko. Wtedy nie żyjesz- powiedziałem puszczając go.

Wyjąłem tylko kluczyki z jego skórzanej kurtki i otworzyłem auta kurwiąc w myślach na siebie, że Madison na to wszystko patrzyła. Wpadłem w taki trans, że nawet nie słyszałem jak płacze i prosi mnie żebym przestał. Trzymając kluczyki w rękach poderwałem się i otworzyłem drzwi biegnąc do kobiety, która zdążyła już wybiec z auta. Nie wiem dlaczego, ale nie biegła w moją stronę tylko w przeciwną. Ruszyłem za nią i nic nie mówiąc przytuliłem do siebie z całej siły nie chcąc wypuszczać jej ze swoich objęć.

- Cichutko myszko, jesteś już bezpieczna - szepnąłem przytulając ją mocno do siebie.

Ta chwila nie trwała długo bo Madison znowu odeszła ode mnie. Musiała chyba odreagować stres bo po prostu zaczęła wymiotować. Chwyciłem ją żeby się nie wywróciła i złapałem za jej włosy dbając o to żeby czuła, że jestem. Gdy przestała pogłaskałem ją po plecach i znowu przytuliłem.

- Musimy stąd iść Kruszynko, mogę mieć problemy jeśli nas ktoś tu znajdzie - powiedziałem.

Wcale jej nie oszukiwałem, gdyby ktoś się dowiedział, że była tu bójka a ja w niej byłem zamieszany nie tylko ja bym miał problem. Dziewczyna mi nic nie odpowiedziała tylko wtuliła się we mnie mocniej, wziąłem ją na ręce zaprowadzając ją do mojego samochodu. Usadziłem ją na miejscu pasażera i pocałowałem w głowę.

- Zostaniesz tu chwilkę dobrze? - spytałem odsuwając się od niej ale nie pozwalała mi na to.

Nie odzywała się słowem tylko wtuliła się we mnie mocniej nie pozwalając mi na to żebym od niej odszedł choćby na krok. Musiałem wrócić do baru dokończyć spotkanie z szefem ale też upewnić się, że wszystko w porządku z Anastasią.

- Madison, musisz mnie puścić. Zamknę Cię w aucie, nikt Cię tu nie skrzywdzi. Znajdę Anę i dam jej kluczyki. Przyjdzie tu za 2 minuty i będziecie razem. Masz mój numer, gdybyś się przestraszyła zadzwonisz do mnie a będę w mniej niż 30 sekund. Proszę Kruszynko - szeptałem jej do ucha tuląc cały czas do siebie.

All I WantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz